Pracownicy ze Wschodu uratowali porażoną prądem sowę [WIDEO]

Każdy może zostać bohaterem, nawet zupełnie przypadkowo. Tak zachowali się pracownicy z Białorusi, Ukrainy i Rosji. Początek swojego pobytu w Polsce, w Bytowie, zaczęli od uratowania rannego po porażeniu prądem puszczyka. Sowę zabrali do wynajmowanego mieszkania przy ulicy Sikorskiego. Przebywając w nowym kraju nie wiedzieli do kogo udać się po pomoc. Trafili więc do naszej redakcji.

- Znaleźliśmy ją przy ulicy. Początkowo myśleliśmy, że była martwa. Przygarnęliśmy ją i zabraliśmy do siebie, do wynajmowanego mieszkania - mówi Białorusin.

Wszyscy podkreślają, że sami dopiero co się poznali, bo pochodzą z różnych krajów i z różnych regionów, a połączyła ich praca w bytowskiej firmie Drutex. 

- Bardzo nam się podoba Bytów i polska mentalność, ale niestety nie podoba mi się to, że muszę tu mieszkać z Rosjanami - powiedział żartobliwie przedstawiciel Ukrainy. 

[ZT]2814[/ZT]

Ptakiem zaopiekował się Leszek Szarzyński, leśniczy Leśnictwa Miedzierza. Wytypował go pełniący obowiązki nadleśniczego Nadleśnictwa Bytów, Paweł Wolski.

- To jest puszczyk, który nie ma widocznych obrażeń. Nie ma złamanych skrzydeł, ale ma przypalone szpony, najprawdopodobniej po kontakcie z linią wysokiego napięcia - opowiada Szarzyński.

Podkreśla on, że wprawdzie tymczasowi opiekunowie chcieli dobrze, a więc karmili i poili ptaka, ale tak naprawdę dzikiego ptactwa nie powinno się w taki sposób wspierać. Najlepiej oddać go fachowcom. 

- Nie należy podawać ani surowego mięsa, ani gotowanego w żadnym wypadku. Dobrze, że się zgłosili, więc ptaka przenosimy teraz do Ośrodka Rehabilitacji Ptaków Drapieżnych Dżawat w Warcinie - zapowiada leśniczy Szarzyński. 

Jak się okazało była to pani sowa. Już dorosła. Zajmą się nią specjaliści z Warcina.