Zamknij

Jak to radny spadł z nieba, czyli KILKA CUDÓW “lotnika” Barzowskiego

21:55, 21.06.2022 M.W. Aktualizacja: 21:56, 21.06.2022
Skomentuj Komisja napisała, że przyczyną katastrofy był Jerzy Barzowski, który machał manetkami Komisja napisała, że przyczyną katastrofy był Jerzy Barzowski, który machał manetkami

Minęło 26 lat, więc teraz można ujawnić więcej faktów na temat katastrofy lotniczej, w której brał udział ówczesny wiceburmistrz Bytowa, Jerzy Barzowski. Z perspektywy lat przyznaje on, że siedział za sterami samolotu An-24, który runął na ziemię w okolicach Kozina, w gminie Czarna Dąbrówka. Razem z Barzowskim podróżowała jego rodzina. Na szczęście wszyscy wyszli z tego cało. W 1996 roku początkowo próbowano zatuszować tę sprawę. Długo to nie trwało, bo wkrótce wyszło na jaw co stało się 30 lipca po południu, gdy 12 osób, w tym 5 osób z rodziny Jerzego Barzowskiego, postanowiło wybrać się na wycieczkowy lot samolotem wojskowym z jednostki w Siemirowicach. Lot miał trwać kilkadziesiąt minut, ale zamiast samolotem wszyscy pasażerowie wrócili do jednostki samochodami, bo samolot roztrzaskał się między drzewami. 

- W tej sprawie zdarzyło się kilka cudów i zaraz chętnie o tym opowiem - mówi Jerzy Barzowski.

Jak relacjonuje, wszystko zaczęło się na Dniach Bytowa. Jedną z atrakcji były pokazy lotnicze. Byli tam piloci z jednostki w Siemirowicach. Pod wieczór, na bankiecie, Barzowski podczas towarzyskiej rozmowy powiedział, że nigdy nie leciał samolotem. Jeden z pilotów namówił go, aby spróbował pierwszy raz w życiu. Zaprosił go do jednostki w Siemirowicach na lot turystyczny. Tłumaczył, że samoloty regularnie muszą być uruchamiane, bo co jakiś czas trzeba wykonywać loty rutynowe. Uradowany Barzowski zabrał całą rodzinę i pojechał do Siemirowic, żeby przelecieć się samolotem. 

- Ten lot był nielegalny w takim sensie, że powinien być zgłoszony do dowódcy Marynarki Wojennej. Miałem jakieś obiekcje przed wejściem do samolotu, ale uspokajano mnie twierdząc, że obwieźli wcześniej pół powiatu lęborskiego, w tym prawie wszystkich samorządowców. Zapewniali mnie, że nie ma się czego bać i śmiało można do samolotu wskakiwać - opowiada Barzowski.

Jak wspomina, do tego lotu on sam namówił nie tylko żonę i dzieci, ale i kuzynkę z Krakowa, która akurat wtedy u nich przebywała. 

- Wystartowaliśmy około godz. 18:00. Krótko później to się wydarzyło - opowiada Barzowski. 

Mówi on, że był to cud, bo samolot spadł na las tak szczęśliwie, że nie trafił w drzewa. Jak opowiada, kadłub po prostu prześlizgnał się między drzewami. 

- Skrzydła w trakcie spadania urwały się, a kadłub trafił między drzewa, co było dla nas wielkim szczęściem - opowiada Barzowski. - Chyba tylko siły boskie decydowały w jaki sposób spadamy, bo kadłub zatrzymał się 1,5 m. obok drzewa. 

[ZT]3937[/ZT]

Według jego opowieści, prawdziwą przyczyną wypadku był błąd pilota. Barzowski relacjonuje, że pilot chciał wprowadzić trochę rozrywki pasażerom, wykonując tzw. górki, czyli naprzemiennie lot do góry i lot w dół. 

- Pierwszą “górkę” zrobił dobrze, a przy tej drugiej, jak lecieliśmy w dół, nagle zrobiła się cisza i silniki przestały pracować. Początkowo sądziłem, że tak ma być, więc się nie bałem. Myślałem, że tak, jak w samochodzie, zaraz przekieruje samolot i pójdzie do góry, ale nadal była cisza. Nie bałem się w ogóle. Pamiętam, że przez chwilę pilot machał tymi manetkami, ale gdy już byliśmy blisko drzew, pilot tylko krzyknął: “Spadamy!”. To był moment, sekundy - opowiada Barzowski. 

Dodatkowo zapamiętał on, że po tym, jak spadli na ziemię, zrobiła się cisza, a pierwsze, co zrobił Barzowski, to zaczął szukać swoich klapek. Nie mógł ich znaleźć. Siedział boso. Wyszedł z kadłuba, gdy pilot znajdujący się już poza samolotem krzyczał, żeby Barzowski uciekał, bo samolot może wybuchnąć.

- Dopiero wtedy poczułem strach. Wyskoczyłem z samolotu. Patrzę, a z tyłu, w kabinie, pod fotelem przygnieciona była moja córka. Wszyscy pozostali byli już poza kabiną, a ja do niej wróciłem, wyciągnąłem córkę, zabrałem na ręce i uciekałem przez las. Miałem wówczas takie wrażenie, że czuję ciepło na plecach. Miałem wrażenie, że samolot wybuchł, ale na szczęście tak się nie stało. 

To właśnie jego mała córka miała największe obrażenia, bo była to noga złamana w kolanie. Przechodziła później długą rehabilitację. W momencie wypadku poszkodowana miała 11 lat. W samolocie była też rok starsza córka i syn Barzowskiego, on i jego żona. 

Według opowieści radnego, początkowo wojskowi próbowali informacje o wypadku ukryć. Przekazana została wersja, że w samolocie byli tylko wojskowi, bez cywilów.

- Po tym wypadku, jak stamtąd poszliśmy, zawieziono nas od razu do jednostki, a stamtąd z całą rodziną pojechałem do domu, do Bytowa. Moja córka była mocno poturbowana. Miała złamane kolano, a ja poturbowany byłem najmniej. Miałem jedynie brodę uszkodzoną, trochę krwi, ale już drugiego dnia poszedłem do pracy - opowiada Barzowski. 

Jak podkreśla, ciężko było utrzymać tajemnicę, bo przecież na terenie jednostki przynajmniej kilkadziesiąt osób wiedziało, że do samolotu wsiadają nie tylko wojskowi, ale i cywile. Po katastrofie próbowano wszystkim wmawiać, że jednak tylko wojskowi. 

- Ja dochowałem tajemnicy, ale jeden z pasażerów był u lekarza i wyznał, że obrażenia ma po tej katastrofie - relacjonuje Barzowski. 

Wtedy zaczął się horror dla niego i dla jego rodziny. Telewizja kilka godzin stała pod jego oknem, czekając na możliwość zadania pytań.

Jak zeznaje, nie jest on na tyle nieroztropny, żeby wsiadając po raz pierwszy w życiu do samolotu, od razu łapać za manetki. Dziennikarze jednak po katastrofie napisali, że to Barzowski był pilotem. Jak zaznacza, siedział na przednim fotelu, ale drugiego pilota. 

- Gdy ten wypadek się wydarzył, przybyła komisja do badania wypadków lotniczych. Byli wojskowi z różnych jednostek, m.in. z Koszalina. Ta komisja napisała, że przyczyną katastrofy był Jerzy Barzowski, który machał manetkami - relacjonuje radny wojewódzki. 

Twierdzi on, że o takich ustaleniach komisji dowiedział się, stawiając się przed prokuratorem wojskowym w Koszalinie. Pamięta do dziś ten stres, gdy musiał jechać do prokuratury do Koszalina. Spodziewał się najgorszego. 

- Dali mi do zrozumienia, że mógłbym pomóc temu pilotowi w taki sposób, że wziąłbym trochę winę na siebie mówiąc, że dotykałem manetek w czasie lotu. Dla jego dobra dokładnie tak zrobiłem - opowiada Barzowski. - Wziąłem to na siebie, bo nie groziła mi żadna sankcja karna za taki czyn.

Barzowski nie usłyszał zarzutów, a pilot w miarę łagodnie to przeszedł. 

Rok później była kampania do parlamentu. Barzowski został posłem. Stara się unikać latania samolotem, ale niestety na pierwsze posiedzenie Sejmu był zmuszony lecieć właśnie samolotem. Wzbraniał się przed tym, ale w końcu przełamał się i poleciał. Dotarł tam cały i zdrowy. Później do samolotu także wsiadał, chociaż zawsze z delikatnymi nerwami. 

- Latałem, kiedy musiałem. Jeśli była taka możliwość, zawsze unikałem samolotu. Tamten dzień odbieram w kategorii cudu, no bo nie słyszałem o takiej katastrofie, w której samolot spadłby na las, ale nie uderzyłby w drzewa kadłubem.

CHCESZ WIĘCEJ INFORMACJI? CZYTAJ DARMOWE WIEŚCI Z POWIATU!

SKUTECZNA REKLAMA? TYLKO U NAS! Darmowa gazeta WIEŚCI Z POWIATU (nakład 30 000 szt.) + portale informacyjne (www.ibytow.pl www.miastko24.pl www.iszczecinek.pl ) + Gazeta Miastecka + GRATIS Spotted Bytów

tel. 513 313 112 e-mail: [email protected]

(M.W.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(4)

CzaplaCzapla

8 3

Żenujące, takich wypocin się nie da czytać i jeszcse twierdzenia samego pasazera, że lot byl nielegalny...farsa! Powinien za to beknąć! Tyle lat a on jeszcze nie nauczył się poprawnie mówić w języku polskim 22:47, 21.06.2022

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

Jarek Jarek

8 0

Przecież o tym Panu i tym wypadku pisano dajcie już spokój z tym gościem 08:29, 22.06.2022

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

RyszardRyszard

2 0

Co to za jeden ten Barzowski? Skąd on jest? 10:42, 02.07.2022

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Lesio Lesio

1 0

A opowiadal już w jakich spółkach się podoklejal do kasy? Niech opowie a nie jakieś *%#)!& za które powinien beknąć uczestnicząc w nielegalnym locie. 08:11, 03.07.2022

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%