Zamknij

Audi Q7 przepadło BEZ ŚLADU. Kradzieży NIE MA, odszkodowania też! [WIDEO]

22:29, 03.10.2022 M.W. Aktualizacja: 23:31, 03.10.2022
Skomentuj Marcin Brzeziński zapewnia, że policja niesłusznie sugeruje jakoby mógł przyczynić się do zniknięcia swojego samochodu. Po Audi Q7, wartym prawie 400 tys. zł, zostały mu jedynie dwa kluczyki Marcin Brzeziński zapewnia, że policja niesłusznie sugeruje jakoby mógł przyczynić się do zniknięcia swojego samochodu. Po Audi Q7, wartym prawie 400 tys. zł, zostały mu jedynie dwa kluczyki

Stracił samochód wart prawie 400 tys. zł. Audi Q7 zniknęło bez śladu, ale raty leasingowe płacić musi. Marcin Brzeziński z Gostkowa odszkodowania nie dostanie ze względu na decyzję bytowskiej policji. Jego zdaniem mundurowi w niewłaściwy sposób rozpoznali sprawę, zakańczając ją w taki sposób, jakby kradzieży nie było. Rozumie to tak, jakby policjanci sugerowali, że to on sfingował kradzież. Zdecydowanie nie zgadza się z taką interpretacją, zapewniając, że złodzieje naprawdę byli na jego podwórku, a policja postępowanie poprowadziła w sposób nieudolny i teraz próbuje to ukryć. 

Z relacji Brzezińskiego wynika, że Audi Q7, które wziął w leasing w 2019 roku, zostało skradzione w nocy z 5 na 6 stycznia 2022. 

- Policja nie zrobiła nic w kierunku znalezienia mojego auta - mówi Brzeziński. 

Zaznacza on, że postępowanie od początku skupiło się na jego osobie. Był szczegółowo przesłuchiwany. Jednocześnie nie zabezpieczono nagrań z monitoringu od razu, ale dopiero po jego interwencjach, kilka miesięcy później. 

- Policjanci nie zabezpieczyli nagrań z monitoringu z okolicznych kamer, stwierdzając, że 6 stycznia było święto, więc wszystko było pozamykane. Mieli dzień 7 stycznia, dzień roboczy i wtedy również monitoringu nie zabezpieczyli - opowiada.

Z jego zeznań wynika, że w decyzji o umorzeniu sprawy dano mu do zrozumienia, iż przed kradzieżą był tym samochodem w Lęborku, aby go sprzedać, a następnie zgłosił kradzież. 

- Według innej wersji podejrzewali, że go w stawie utopiłem. Jeden z policjantów nawet sprawdzał czy moje Audi nie znajduje się pod wodą w zbiorniku wodnym obok podwórka - opowiada Brzeziński. - Pokręcili się, chwilę porozglądali wokół. Jeden z nich powiedział, że złodziej musiał pogodę upolować, wiedząc, że śnieg poprószy i śladów nie będzie. Już wtedy sugerowali, że to ja sfingowałem kradzież.

Z pomocą zatrudnionej mecenas Brzeziński odwołał się od decyzji o umorzeniu postępowania, bez wskazania, że doszło do kradzieży. W odwołaniu zaznaczono, że oprócz braku nagrań z monitoringu, nie przesłuchano nawet świadków ani mieszkańców okolicznych domów w Gostkowie. 

- Dopiero po 5 miesiącach policja przyjechała i zaczęła przesłuchiwać okolicznych mieszkańców - zaznacza mieszkaniec Gostkowa. 

Dla niego sprawa nie jest wesoła, bo chociaż samochód był ubezpieczony, decyzja policji, w której nie ma jednoznacznej informacji o kradzieży, sprawia, że firma ubezpieczeniowa nie chce oddać pieniędzy. Brzeziński samochodu nie ma, ale musi płacić prawie 5 tys. zł miesięcznie raty leasingowej. Na koniec będzie musiał jeszcze uiścić wykup w wysokości około 70 tys. zł. 

- Nie mogę uzyskać odszkodowania, ponieważ policja w decyzji o umorzeniu nie napisała ani, że doszło do kradzieży, ani, że jest to moja wina. Zasugerowali, że ten samochód po prostu gdzieś jest - opowiada. - Teraz szukanie mojego samochodu, to jak szukanie igły w stogu siana, po tylu miesiącach. 

To jednak nie wszystko. Było drugie umorzenie sprawy, w którym zasugerowano, że Brzeziński miał 3 kluczyki i nadal tym samochodem jeździ, chociaż w Gostkowie nikt go w Audi Q7 od momentu kradzieży nie widział. Mężczyzna jest zdesperowany. Nagłaśniając tę sprawę zapewnia, że nie jest osobą, która wymyśliła sobie kradzież samochodu, aby uzyskać odszkodowanie. 

- Moim zdaniem wszystko jest robione przez nich w taki sposób, jakby nie chcieli samochodu znaleźć - komentuje.

Z jego zeznań wynika, że sprawa została skierowana do ponownego rozpatrzenia. Ma nadzieję, że tym razem wszystkie materiały zostaną lepiej przeanalizowane. 

- Mam złe doświadczenia z bytowską policją. Nawiążę tu do kradzieży roweru, który zginął mojemu synowi. Było to około 1,5 roku temu. Pojechałem wtedy na policję, aby zgłosić kradzież. Usłyszałem, że mam przyjść kolejnego dnia, bo nie ma funkcjonariusza, który może przyjąć takie zawiadomienie - opowiada Brzeziński. - Kolejnego dnia przyszedłem, ale już po kilku następnych dniach przyszła decyzja o umorzeniu postępowania. Niestety, statystyki nie kłamią. Wyraźnie widać, że mają słabe wyniki wykrywalności takich przestępstw. 

Warto podkreślić, że Brzeziński mieszka na uboczu, daleko od zwartej zabudowy. Wiedzie do niego polna droga. Złodziej musiał samochodem przemieścić się, dojechać do skrzyżowania w pobliżu miejscowej szkoły, gdzie jest monitoring. 

- Bardzo dziwne jest również to, że na pierwszym przesłuchaniu policjant od razu mi powiedział, żebym nie odwoływał się od ich decyzji o umorzeniu, ponieważ będę karany. Odebrałem to jako pogróżkę - zeznaje. - Ponadto, w trakcie pierwszej rozmowy od razu przepytywał mnie jeden funkcjonariusz, każąc mi przyznać się do upozorowania kradzieży, bo inaczej wyląduję na tzw. dołku. Zasugerowano mi, że możliwe będzie badanie wykrywaczem kłamstw. Zgodziłem się bez wahania. Wówczas usłyszałem, że badania nie będzie, bo mundurowy chciał tylko sprawdzić moją reakcję. Już na koniec funkcjonariusz zaczął do mnie doskakiwać po raz kolejny, mówiąc, że mam powiedzieć gdzie jest samochód, bo inaczej pójdę na tzw. dołek. Prawda jest taka, że oni popełnili błędy w śledztwie i teraz bronią się moim kosztem, sugerując upozorowanie kradzieży. Pewnie śmieją się z tego, ale śmiać długo się nie będą. 

Do Komendy Powiatowej Policji w Bytowie wysłaliśmy pytania. Odpowiedź zawiera się w poniższym oświadczeniu.

- Policjanci po otrzymaniu informacji o kradzieży samochodu od razu zajęli się sprawą. Podczas pracy nad nią w pierwszej kolejności przeanalizowali zapisy z pracy monitoringu. Na trasach dojazdowych do miejscowości, w której miało dojść do kradzieży nie zarejestrowano przejeżdżającego pojazdu - zapewnia Dawid Łaszczy, oficer prasowy KPP Bytów. - Dodatkowo zebrany przez policjantów materiał dowodowy w postaci m.in. zeznań świadków oraz opinii biegłego nie potwierdził wersji podanej przez zawiadamiającego.

[ZT]6116[/ZT]

CHCESZ WIĘCEJ INFORMACJI? CZYTAJ DARMOWE WIEŚCI Z POWIATU!

SKUTECZNA REKLAMA? TYLKO U NAS! Darmowa gazeta WIEŚCI Z POWIATU (nakład 30 000 szt.) + portale informacyjne (www.ibytow.pl www.miastko24.pl www.iszczecinek.pl ) + Gazeta Miastecka + GRATIS Spotted Bytów

tel. 513 313 112 e-mail: [email protected]

(M.W.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(6)

Prawdziwe dziennikarPrawdziwe dziennikar

11 2

Ten wywiad to materiał szkoleniowy pt. Jak nie bawić się w dziennikarstwo. Ta, rozmowa prowadzona przez mw to jakiś koszmar i farsa. To jest po prostu tragedia! 08:02, 04.10.2022

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

GostkowoGostkowo

6 3

Nie dziwię się, tak szpanował tym samochodem po wiosce, że ludzi już to wkurzało. A taki piękny samochód miał nasz sąsiad:) 09:01, 04.10.2022

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

SzokSzok

8 3

co ty masz do tego?każdy jeździ tym na co go stać i to nie twoja sprawa.Zamiast się wkurzać weź się za robotę 10:30, 04.10.2022


GostkowoGostkowo

7 5

Szok nie dostań zawału, a sąsiad będzie teraz jeździł rowerem. A samochód sąsiada był naprawdę piękny i taki duży:) 10:54, 04.10.2022

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

A NA N

2 0

to poco jest ubespieczalnia do brania pieniedzy
19:14, 05.10.2022

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

WolnyWolny

0 0

Przecież pan Brzeziński doskonale wie co się stało z tym samochodem ,,,tylko zapomniał tego podać,,,, 19:22, 25.02.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%