AWANTURA o plakaty wyborcze w parafii w Parchowie. Doszło do BÓJKI Z UDZIAŁEM PROBOSZCZA!

Bytowska policja przyjęła zgłoszenie w sprawie pobicia, którego rzekomo miał się dopuścić proboszcz parafii w Parchowie, Antoni Mazur. W tle całej sprawy jest konflikt polityczny, a dokładniej dotyczący plakatów wyborczych, jakie pojawiły się na terenie świątyni.

Proboszcz parafii św. Mikołaja w Parchowie, Antoni Mazur kilkukrotnie dawał znać, że jest zwolennikiem Prawa i Sprawiedliwości i Andrzeja Dudy. Był obecny na niedzielnym wiecu poparcia dla kandydata PiS-u w wyborach prezydenckich, który odbył się w Bytowie z udziałem premiera Mateusza Morawieckiego. Wcześniej wszczął konflikt, wywieszając na terenie parafii plakaty wyborcze z wizerunkiem Dudy.

Na wiecu obecny był również Pan Jaromir, zwolennik przeciwnika Dudy, czyli Rafała Trzaskowskiego. W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" zdradził, jakie miał nastawienie wobec wywieszenia przez proboszcza plakatów.

Zobaczyłem, że na płocie parafii wisi z pięć plakatów Dudy, to powiesiłem też reklamę Trzaskowskiego. Doszedłem do wniosku, że skoro już proboszcz wchodzi w politykę, to niech szansę mają też inni kandydaci. Następnego dnia dowiedziałem się, że ksiądz zerwał Trzaskowskiego i wypytywał ludzi, kto śmiał go powiesić. Miał mówić, że jak dorwie tego gościa, to udusi - zdradził.

Pan Jaromir, jak również inni zwolennicy kandydata Koalicji Obywatelskiej pojawili się w niedzielę na placu w Bytowie, gdzie prostestowali przeciwko urzędującemu prezydentowi.

Podszedł do mnie ksiądz, już coś wiedział, bo wygrażał mi palcem pod nosem. Mojemu synowi powiedział, że następnym razem, jak dowie się o wieszaniu plakatów Trzaskowskiego, to go dorwie - opowiedział.

Inny z mieszkańców powiatu, Jan Kożyczkowski zwrócił się do kurii pelplińskiej z pytaniem, czy tego typu praktyki (wywieszanie plakatów wyborczych na terenie parafii) są dozwolone. Odpowiedź była jasna - nie jest. W poniedziałek wykonał telefon do Mazura i oznajmił mu, że jeżeli już musi wywieszać plakaty, to niech reklamuje obu kandydatów.

Chciałem, żeby nie było wojny na plakaty. Ksiądz odpowiedział: "Przyjedź, ale teraz. Teraz albo wcale". Dałem się namówić. Przed wejściem widziałem, że na mnie czekają. Otworzyłem więc drzwi. A ksiądz do mnie: "Skur..., jak wchodzisz, nie widzisz, że jest dzwonek?!". Wyskoczył i popchnął mnie, żeby pokazać, gdzie ten dzwonek jest. Doskoczył też do mnie ze słowami: "Dawaj co tam masz" i zaczął mi wkładać rękę do kieszeni. Tłumaczyłem, że mam pilota do samochodu, ale on pewnie podejrzewał, że przyniosłem dyktafon. Zaczęła się szarpanina, ksiądz próbował mnie wciągnąć do środka. W tym czasie pani z urzędu przyniosła kopertę, a on szarpał mnie dalej. Wyrwałem się i uciekłem do samochodu. Ksiądz otworzył drzwi i zaczął mnie bić pięściami. Wykrzykiwał wulgaryzmy: "ch...", "k...","skur..." - opowiada Kożyczkowski, cytowany przez "Wyborczą".

Sprawa trafiła na policję. Niebawem sprawa zostanie skierowana do sądu.

W poniedziałek przyjęliśmy zgłoszenie o naruszeniu nietykalności cielesnej i znieważeniu słownym, które miało mieć miejsca na terenie parafii. Czyn jest ścigany z oskarżenia prywatnego i akta sprawy zostaną przekazane do sądu w Bytowie - powiedziała podkomisarz Anna Trzebiatowska-Mach z Komendy Powiatowej Policji w Bytowie.

[ALERT]1594148630377[/ALERT]