Zamknij

PIELGRZYM - Konrad Szweda maszeruje z Bytowa do Hiszpanii

22:38, 30.10.2023 Aktualizacja: 22:39, 30.10.2023
Skomentuj Konrad Szweda podąża pieszo przez Europę, Szlakiem św. Jakuba Konrad Szweda podąża pieszo przez Europę, Szlakiem św. Jakuba

Trzeba mieć w sobie wiele odwagi i samozaparcia, żeby zrobić to, co zrobił 19-letni Konrad Szweda z Bytowa. Zaraz po zakończeniu edukacji w bytowskiej szkole zawodowej, kupił kilka par butów i ruszył w świat. Dystans nie jest krótki, bo ponad 3 tys. km. Konrad Szweda to pielgrzym. Od początku lipca podąża tzw. Szlakiem Jakubowym do Santiago de Compostela w Hiszpanii. Rozmawialiśmy z nim w momencie, gdy z terenu Niemiec wkroczył już do Francji. Planowany finał jego pieszej pielgrzymki to grudzień tego roku. 

- Jakiś czas temu miałem bardzo realistyczny sen. Przyśniło mi się, że powinienem pokonać około 3 tys. km pieszo. Tak bardzo "wryło mi się to w pamięć", że sprawdziłem dystans. Okazało się, że jest to mniej więcej tyle, ile jest z Bytowa do Santiago de Compostela. Przygotowałem się fizycznie i psychicznie do tej wyprawy i w lipcu ruszyłem - mówi Konrad Szweda. 

Przed rozpoczęciem tej trudnej trasy uczył się pracy w zawodzie elektryka w bytowskiej zawodówce. Po zakończeniu szkoły przemyślał swoje życie i uznał, że jeśli rozpoczynać przygodę, to teraz jest na to najlepszy moment. Nie założył jeszcze rodziny, nie ma żadnych zobowiązań, więc może ruszać w świat.

- Stwierdziłem, że pora realizować się, bo później w życiu mogę już nie mieć lepszego czasu - podkreśla Szweda.

Zaznacza on, że przed wyprawą nic nie wiedział na temat sanktuarium w Santiago de Compostela. Doszedł do tego dopiero w momencie, gdy szukał na mapie miejsca oddalonego od Bytowa o mniej więcej 3 tys. km. Wybrał kierunek Hiszpania. Tak trafił na informacje o Szlaku Jakubowym i pielgrzymach podążających przez Europę. Tradycją jest, że podąża się szlakiem, wyznaczonym przez muszle św. Jakuba.

Konrad Szweda mówi o sobie, że jest osobą wierzącą, ale zaznacza, że również nie do przesady. Jest w tym temacie zupełnie taki sam, jak wielu jego innych rówieśników. Różnica jest taka, że to on pieszo pokona 3 tys. km. Kibicują mu mama i siostra, które zostały w domu, w Bytowie. 

- Ta podróż to jedna wielka przygoda. Człowiek nie wie z czym może liczyć się kolejnego dnia - komentuje Szweda.

Śpi w namiocie, niosąc cały swój dobytek w plecaku. Opowiada, że paradoksalnie najtrudniejsze były pierwsze 3 tygodnie, na trasie przebiegającej przez Polskę.

- Przez pierwsze 3 tygodnie non stop padał deszcz, a ponadto były bardzo intensywne burze. Zdarzało się tak, że musiałem uciekać z namiotu i chować się pod jakimś np. mostem - opowiada Szweda.

W Polsce ruszył przez Miastko i Biały Bór w kierunku granicy z Niemcami. Relacjonuje, że właśnie droga przez Polskę była najtrudniejsza, ponieważ musiał iść wszystkim głównymi drogami, a kierowcy jeździli bardzo niebezpiecznie. Twierdzi, że nie raz "najadł się strachu", gdy przejeżdżał obok niego rozpędzony TIR albo wyprzedzały się dwa takie samochody. 

Idąc przez Europę, wybiera do noclegu miejsca poza dużymi miastami, najczęściej na wsi, gdzieś na uboczu - na łące, pod lasem.

- Za granicą jest dużo uchodźców, osób z dawnych kolonii. To są osoby, które często mają predyspozycje do popełniania różnego rodzaju przestępstw. W mniejszych miejscowościach takich osób nie ma, więc staram się unikać większych miast - opowiada Szweda. - W tej podróży czas płynie dla mnie zupełnie inaczej niż dotychczas. Cieszę się podróżą, widokami i nigdzie się nie spieszę. To jest przygoda, którą będę pamiętać do końca życia.

Dziennie robi od 20 do 30 km, przesuwając się cały czas do przodu. Dotychczas nie miał żadnych niemiłych przygód. Zdarzało się, że ludzie mu pomagali, np. ofiarowując butelkę wody czy coś do jedzenia. Sam jest finansowo zabezpieczony. Ma ze sobą oczywiście kartę bankomatową. Na bieżąco uzupełnia skromne zapasy, aby też zbyt dużo nie dźwigać. 

- Zazwyczaj idę normalnymi drogami, ale tymi bocznymi, mniej uczęszczanymi. To są drogi, na których praktycznie w ogóle nie ma samochodów. Najlepiej szło mi się przez Niemcy, gdzie praktycznie cały Szlak Jakubowy pokonałem takimi bocznymi i mało uczęszczanymi drogami - zeznaje Szweda. - Co innego było w Polsce, gdzie naprawdę przez dłuższy czas musiałem iść przy głównych drogach, między tymi pędzącymi samochodami osobowymi i ciężarowymi. To była "masakra". Głowa od tego bolała. W Polsce był największy "hardcore"!

W Niemczech Szlak Jakubowy jest bardzo dobrze oznaczony. Bez częstego sprawdzania na mapie szedł “jak po sznurku”. A jak reagują ludzie?

- Reagują życzliwie, oferują pomoc, ale są też ciekawi gdzie ja idę z tym plecakiem - uśmiecha się Szweda. 

Warto podkreślić, że w Niemczech miał tydzień przerwy. Trafił na ogłoszenie, w którym poszukiwano osób do pomocy na budowie. Zgłosił się jako elektryk. Trafił do ekipy składającej się głównie z polskich fachowców. Pracował w okolicach Monachium. Po wykonaniu zadania nowo poznani koledzy z pracy odwieźli go około 100 km na Szlak Jakubowy, gdzie ruszył dalej w kierunku Hiszpanii. 

- Musiałem uzupełnić środki na koncie, bo bez pieniędzy taka podróż nie byłaby raczej możliwa. Nie ryzykowałbym ruszając w trasę bez środków na koncie - zaznacza Szweda. 

Wskazuje on, że być może, jak dotrze do Hiszpanii, tam również “zaczepi się” do jakiejś pracy, przynajmniej na jakiś czas. Ostatecznie jednak zamierza wrócić do Polski, no chyba, że przewrotny los potoczy się inaczej. Szweda nigdy nie mówi “nie”. Poddaje się losowi, jego przeciwnościom i pozytywnym aspektom.

Jeśli chodzi o wysiłek, zapewnia, że dobrze to znosi. Mówi, że najtrudniejsze były pierwsze tygodnie, ale teraz jest już coraz lepiej. Po drodze zniszczył już jedną parę butów i druga właśnie kończy swój okres przydatności do użycia.

- Najgorzej było do Berlina, a później pojawiały się jedynie czasem jakieś odciski. Jeśli chodzi o bóle mięśniowe, żadnych nie odczuwam - zastrzega Szweda.

Plecak jest ciężki, bo jest w nim namiot, ubrania i przede wszystkim ładowarka do telefonu. Raz na 2-3 dni ładuje telefon na stacjach paliw. To jego narzędzie do kontaktu ze światem, ale i do dokumentowania trasy. Nagrywa filmy i regularnie wstawia je na swój kanał na TikToku.

- Nie mam żadnej kuchenki. Jem jedzenie, które jest w sklepach, bo nie chciałem brać zbędnego balastu - opowiada Szweda. 

Ujawnia, że ma od dawna problemy z kręgosłupem, ale nie przeszkadza mu to w pokonaniu tak długiego dystansu. 

Jeśli chodzi o higienę, myje się w jeziorach na trasie. W taki sposób myje też zęby. Od początku trasy nie golił się i nie zamierza tego robić. 

- Zapuszczam brodę, więc na święta będzie można mnie wynająć w roli Świętego Mikołaja - uśmiecha się Szweda. 

Przewiduje, że jak już wróci do Polski, to pierwsze zużyte buty wystawi na aukcję charytatywną, aby zebrać pieniądze na jakąś fundację.

- Do Polski zamierzam wrócić samolotem, ale być może nie będzie to moja ostatnia podróż - dodaje tajemniczo Szweda.

W głowie ma plan pieszej wycieczki przez USA, od Waszyngtonu do Los Angeles. Aby tego dokonać, będzie szukać sponsora, bo przecież taka podróż to przede wszystkim ogromny koszt przelotu do USA, a i na trasie trzeba mieć jakieś pieniądze.

SZLAK JAKUBOWY
Droga św. Jakuba, nazywana jest często także po hiszpańsku Camino de Santiago - szlak pielgrzymkowy do katedry w Santiago de Compostela w Galicji w północno-zachodniej Hiszpanii. W katedrze tej, według przekonań pielgrzymów, znajduje się ciało św. Jakuba Większego Apostoła. Nie ma jednej trasy pielgrzymki, a uczestnicy mogą dotrzeć do celu jednym z wielu szlaków.
Droga oznaczona jest muszlą św. Jakuba, która jest także symbolem pielgrzymów, i żółtymi strzałkami. Istniejąca od ponad tysiąca lat Droga św. Jakuba jest jednym z najważniejszych chrześcijańskich szlaków pielgrzymkowych, obok szlaków do Rzymu i Jerozolimy. Według legendy ciało św. Jakuba przewieziono łodzią do północnej Hiszpanii, a następnie pochowano w miejscu, w którym dziś znajduje się miasto Santiago de Compostela.

CHCESZ WIĘCEJ INFORMACJI? CZYTAJ DARMOWE WIEŚCI Z POWIATU!

Dołącz do nas na Facebooku!Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i fotorelacje. Jesteśmy tam, gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

 

(M.W.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(3)

stary dziadstary dziad

4 0

zazdroszczę , podziwiam, szanuje 👍

11:04, 31.10.2023
Odpowiedzi:1
Odpowiedz

OmenaOmena

2 0

Podziwiam i gratuluję

20:11, 31.10.2023

maryNmaryN

1 0

Podziwiam i życzę bezpiecznego dotarcia do celu.Niech św..Jakub Cię prowadzi.

07:16, 01.11.2023
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Mietek Mietek

0 0

Jakim login na tik toki?

18:45, 01.11.2023
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%