Zamknij

Odebrane psy, zaginieni Czesi i znikający wiceburmistrz Oszmaniec

00:10, 06.02.2020 M.W. Aktualizacja: 00:32, 06.02.2020
Skomentuj

Psy jednak zostały tymczasowo odebrane, ich czescy właściciele (wraz z dziećmi) przepadli bez śladu, podobnie jak... wiceburmistrz Mateusz Oszmaniec, który godzinę przed wyznaczonym terminem wycofał się ze spotkania przed kamerą telewizji Superstacja. To najnowszy ciąg zdarzeń w sprawie 22 wyżłów weimarskich, które na prywatnej posesji, w busie i w przyczepie kempingowej, w Sierznie pod Bytowem przechowywali obywatele Czech podający się za profesjonalnych hodowców. Jednocześnie policja prowadzi postępowanie w tej sprawie i tłumaczy się z działań w listopadzie 2019 roku. 

O tej sprawie pisaliśmy jako pierwsi kilka dni temu.

[ZT]1840[/ZT]

Przypomnijmy że mieszkaniec Sierzna Daniel Kuchta w listopadzie wynajął część podwórka dla małżeństwa z Czech. Powiedzieli, że w drodze do Szwecji zepsuł mi się samochód. Mężczyzna opowiadał, że nabrał podejrzeń gdy zobaczył, że w busie i w przyczepie kempingowej mieli kilkadziesiąt psów. Były to rasowe wyżły weimarskie, każdy o wartości około 4000 zł. Mężczyzna na sprawdzenie wezwał policję, ale podobno dzielnicowy przyjechał i nie dopatrzył się niczego niewłaściwego. Na tej podstawie Kuchta wynajął podwórko. Z czasem nabierał coraz większych wątpliwości, gdy zauważył, że czeskie małżeństwo ma ze sobą dwoje dzieci w wieku 12 lat (córka) i 14 lat (syn). Mieszkali razem z rodzicami nie mając dostępu do toalety. Z litości Kuchtowie pozwolili im myć się raz w tygodniu w łazience. Sytuacja ta trwała do czasu kontroli powiatowego lekarza weterynarii przeprowadzonej 29 stycznia. Jak się okazało, wyżły weimarskie przetrzymywane były w białym busie w ciasnych klatkach. Tu zaczęła się negatywnie oceniana przez organizacje prozwierzęce rola wiceburmistrza Mateusza Oszmańca. Podobno powinien od razu wydać decyzję administracyjną o tymczasowym odebraniu zwierząt, a w rzeczywistości takiej decyzji nie wydawał, odsuwając od siebie odpowiedzialność. Doszło do tego, że jedynym dokumentem była umowa pomiędzy czeskim małżeństwem, a właścicielką hotelu dla psów w gminie Rzeczenica.

Już dzień po interwencji w Sierznie wiceburmistrz Oszmaniec wysłał do właścicielki hotelu sms-a z informacją, że może Czechom wydać psy. Wówczas działacze prozwierzęcy zrozumieli, że władze Bytowa próbują odsunąć od ciebie problem, bo jeśli Czesi zabiorą psy, to jak najszybciej z nimi wyjadą i nadal będą więzić je w klatkach. Pojawiły się też zarzuty do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, który pomimo wcześniejszych sygnałów w sprawie przebywających tam dzieci, nie zareagował. Były naciski ze strony organizacji prozwierzęcych, a my postanowiliśmy spotkać się z wiceburmistrzem aby porozmawiać przed kamerą. Tematem głównym było powód braku reakcji z jego strony, bo przecież sms to nie to samo co decyzja administracyjna. Wiceburmistrz umówił się z nami na spotkanie w środę o godzinie 13:30. Mniej więcej godzinę przed wyznaczonym terminem swoim zwyczajem wysłał... sms-a z informacją, że jednak do spotkania nie dojdzie i prosi o wysłanie pytań e-mailem. Gdy odpowiedzieliśmy, że reprezentujemy telewizję Superstacja i konieczna jest rozmowa przed kamerą, Oszmaniec zdania nie zmienił.

Pomimo to pojechaliśmy do Urzędu Miejskiego w Bytowie, wchodząc do sekretariatu z kamerą. Wiceburmistrza Oszmańca nie było na miejscu, tak przynajmniej przekazały sekretarki. Był drugi wiceburmistrz Jacek Czapiewski, ale on nic nie wiedział i stwierdził, że nie jest w stanie dowiedzieć się czy urząd miejski wyda decyzję administracyjną o tymczasowym odebraniu zwierząt. W drodze powrotnej nadeszła wiadomość od właścicielki hotelu dla psów. Nieoczekiwanie urząd wydał decyzję. Mniej więcej w tym samym czasie wiceburmistrz Oszmaniec wysyła sms-a z prośbą o podanie adresu e-mail. Mija następnych kilka minut i dostajemy trzystronicowe oświadczenie. Oto jego treść:

Jaki z tego wniosek? Radosław Waszkiewicz ze stowarzyszenia Buba Pomocna dla Zwierząt triumfuje, bo od początku walczył o wydanie decyzji administracyjnej. Jest ona ważna, bo uniemożliwia czeskiemu małżeństwu odebranie zwierząt w dowolnym momencie, co byłoby możliwe przy przetrzymywaniu ich w hotelu. Jednocześnie koszty utrzymania psów spadają na gminę. To pewnie między innymi dlatego samorząd chciał uniknąć podjęcia takiej decyzji, bo koszt nie jest mały. Za jednego psa liczy się nawet 1000 zł miesięcznie, a w tym przypadku są 22 zwierzaki. Oczywiście później gmina może obarczyć kosztami właścicieli zwierząt, ale oni właśnie zniknęli razem z dziećmi i nie wiadomo gdzie się znajdują. Została po nich pusta przyczepa kempingowa. 

- Decyzja wydana przez wiceburmistrza jest gwarancją dla psów. To jest to o co walczyliśmy od samego początku - podkreśla Radosław Waszkiewicz ze stowarzyszenia Buba Pomocna dla Zwierząt.

Zaznacza, że w normalnych sytuacjach takie decyzje zapadają natychmiastowo, a nie po kilku dniach i licznych przepychankach, jak miało to miejsce w Bytowie.

- Najbardziej prawdopodobna przyczyna oporu po stronie urzędu jest taka, że obawiano się o koszty utrzymania tych psów, bo one spadają na gminę - przyznaje Waszkiewicz.

W przypadku schroniska dla zwierząt w Kościerzynie stawka za jednego psa to nawet 1800 zł, ale przy dużej ilości stawki są negocjowane. Z uwagi na to, że postępowanie może trwać wiele miesięcy, koszty dla gminy mogą być olbrzymie, ale działacze prozwierzęcy podkreślają, że należy tak postępować, dla dobra zwierząt. 

W tej sprawie w tle pozostaje jeszcze dobro dzieci. W tej chwili nie wiadomo gdzie są, bo zniknęli razem z rodzicami. Być może jednak będą musieli wrócić, bo policja prowadzi postępowanie w tej sprawie pod kątem znęcania się nad zwierzętami. Rasowe wyżły weimarskie z certyfikatami były przetrzymywane w klatkach przeznaczonych dla takich zwierząt jak króliki, a nie dla psów. Jak zauważył weterynarz, zwierzęta nie mogły nawet stać na wyprostowanych nogach. 

Policjanci zapewniają, że wszystkie czynności w tej sprawie wykonali zgodnie z przepisami. 

- Pod koniec stycznia dzielnicowi dostali informację, że w małej miejscowości w okolicach Bytowa znajdują się psy, które mogą być przechowywane w warunkach nieodpowiadających ustawie. Może dochodzić tam do znęcania się nad zwierzętami. Policjanci zareagowali natychmiast powiadamiając o tej sytuacji powiatowego lekarza weterynarii i wspólnie z nim skontrolowali wskazaną posesję. Informacja ta potwierdziła się. Policjanci na miejscu zabezpieczyli wszelkie ślady, dowody i wykonali oględziny miejsca zdarzenia. Zebrane materiały są w tej chwili analizowane. Sprawdzamy czy doszło do naruszenia przepisów ustawy o ochronie zwierząt, czy doszło do przestępstwa albo wykroczenia. Będziemy mogli powiedzieć więcej gdy materiały te zostaną ocenione przez specjalistów - komentuje Michał Gawroński, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Bytowie.

Na razie postępowanie prowadzone jest w sprawie, więc nikomu nie przedstawiono zarzutów. 

Rzecznik komendy powiatowej neguje zarzuty właściciela posesji, który twierdził, że zgłaszał tę sprawę na początku listopada, ale policja nie reagowała. 

- Mogę potwierdzić, że 4 listopada ubiegłego roku rzeczywiście otrzymaliśmy informację, że w małej miejscowości w okolicach Studzienic znajduje się biały bus, w którym są psy. Na miejsce skierowano patrol, ale niestety tego samochodu tam nie zastaliśmy. Policjanci dalej realizowali tę interwencję i szybko ustalili, że wskazany samochód znajduje się na posesji w okolicach Bytowa. Policjanci pojechali tam. W momencie podejmowania interwencji w busie było 8 psów. Przy tym samochodzie było dwóch obywateli Czech. Osoby te poinformowały policjantów, że wracają z wystawy w Anglii, a samochód im się zepsuł. Wynajęli plac, na którym będą mogli poczekać na naprawę samochodu. Na koniec interwencji w okolicach posesji pojawił się jej właściciel potwierdzając, że telefonicznie umówił się z tymi osobami co do możliwości wynajęcia placu. Po kilku dniach w tym miejscu interweniował dzielnicowy. Policjant wykonywał czynności do zupełnie innej sprawy. Zainteresował się też obywatelami Czech i przebywającymi z nimi dziećmi. Rodzice oświadczyli, że dzieciom nic nie jest. Pokazali miejsce, w którym dzieci śpią i poinformowali, że zgodnie z ustaleniami z właścicielem posesji mogą korzystać z łazienki i toalety - opowiada Michał Gawroński.

Policjantom nie powiedzieli, że owszem dzieci mogą korzystać z toalety, ale... tylko raz w tygodniu. O ile jednak policjanci interesowali się tą sprawą, to pracowników Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej na miejscu nie było. Przyjechali dopiero wtedy gdy sprawa została nagłośniona.

- Dzielnicowy po interwencji przekazał informację o dzieciach pracownikom MOPS - podkreśla rzecznik prasowy bytowskiej policji.

Reportaż na ten temat wyemitowany zostanie wkrótce w telewizji Superstacja. To jednak nie koniec. Do sprawy wrócimy. 

[ALERT]1580944158187[/ALERT]

 

(M.W.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(6)

Gość Gość

0 0

Nie chcę sugerować Policji. Ale może można ich namierzyć po telefonie. Niech płacą za te zwierzaki. 14:32, 06.02.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

Gość 2Gość 2

0 0

Ciągle tylko zapowiadanie ta Superstacje... A potem cisza żadnych materiałów w necie nie publikujcie. To jak jest w końcu? 15:27, 06.02.2020

Odpowiedzi:3
Odpowiedz

RedakcjaRedakcja

0 0

Materiały lecą w Superstacji - kanał 64 Cyfrowego Polsatu i 46 w NC Plus. W internecie tych materiałów nie ma i nie będzie. 18:03, 06.02.2020


gość 2 gość 2

0 0

Jakoś do tej pory bywały na facebooku miasteckiej superstacji. poza tym najwyrazniej slabo się tam promujecie skoro nie chcom dawać wam swoich materiałuw. wniosek jest prosty: wy ich promujecie, a oni was nie, a my prości ludzie na tym tracimy bo nie stadź nas na takie bogate telewizje. 19:29, 06.02.2020


RedakcjaRedakcja

0 0

Polityka redakcji jest taka, że materiały nie są publikowane w internecie. My zaś wrzucaliśmy na FB według własnego widzimisię. Jak zechcemy, to wrzucimy, a jak nie, to będzie tylko w TV ;)
14:32, 07.02.2020


gggggg

0 0

co to za telewizja superstacja , żenada której nikt nie ogląda haha :) czy jeszcze ktos wierzy supercośtam? windy w Miastku tez niby załatwili a jak nie działały tak nie działały :) dopiero jak TVN ruszył tyłki to ruszyło wszystko 07:52, 07.02.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%