Zamknij

ZBÓJECKA Energa. MASOWO ŁAMIĄ PRAWO po masowych awariach?

Mateusz WęsierskiMateusz Węsierski 13:00, 09.05.2025
Skomentuj fot. Mateusz Węsierski fot. Mateusz Węsierski

Wjechali jak do siebie, zniszczyli drogę dojazdową, chociaż mogli dostać się do linii energetycznej bezpośrednio z drogi publicznej. Stanisław Jabłoński z miejscowości Podgórze w gminie Kołczygłowy twierdzi, że pracownicy wykonujący zlecenie dla spółki Energa Operator wtargnęli na jego teren i spowodowali straty idące w dziesiątki tysięcy złotych. Działo się to wszystko w momencie, gdy ciężki śnieg zrywał linie energetyczne.

– 16 stycznia na mój teren wjechało pogotowie energetyczne wraz z podwykonawcą. Postanowili naprawić linię energetyczną u sąsiada. Brama była otwarta, ale tabliczka wyraźnie informowała, że jest to teren prywatny. Zignorowali to i zaczęli rozjeżdżać drogę i moją działkę ciężkim sprzętem. Nawet nie zapytali, czy mogą wjechać. Ponadto lepszy dojazd mieli bezpośrednio z drogi publicznej kawałek dalej – mówi Stanisław Jabłoński, mieszkaniec wsi Podgórze.

Wyjaśnia, że nie miałby żadnych uwag, gdyby posłużyli się decyzją wydaną przez starostę. Taka decyzja podobno każdorazowo jest potrzebna, jeśli istnieje konieczność wykonywania tego rodzaju prac na prywatnym terenie.

– Powołali się na siłę wyższą, co faktycznie umożliwia wejście na prywatny teren, nawet jeśli wiąże się to z uszkodzeniem mienia, ale w ciągu trzech dni firma powinna zgłosić to do starostwa celem uzyskania decyzji. Tego również nie zrobili – opowiada Jabłoński.

Powołuje się na artykuł 124 ustawy o gospodarce nieruchomościami. Zgodnie z tym przepisem, spółka energetyczna może wejść na prywatną posesję i wykonywać prace naprawcze (np. dotyczące linii niskiego napięcia) na podstawie art. 124 i 124b ustawy o gospodarce nieruchomościami oraz art. 49 §1 Kodeksu cywilnego, a także przepisów tzw. specustawy energetycznej (ustawy Prawo energetyczne) – w drodze decyzji administracyjnej, jeśli jest to niezbędne do realizacji urządzeń infrastruktury technicznej. Jeśli właściciel nie wyrazi zgody, przedsiębiorstwo energetyczne może uzyskać decyzję administracyjną, która umożliwi mu legalne wejście na teren nieruchomości. Po wykonaniu prac firma ma obowiązek przywrócić teren do poprzedniego stanu i wypłacić odszkodowanie, jeśli doszło do szkody.

– Wiem, że nie można im odmówić wjazdu na prywatny teren. Na podstawie artykułu 124 wezwaliby policję, zakuli w kajdanki i zrobiliby swoje. Moja żona tamtego dnia sprzeciwiała się z uwagi na piekielne błoto. Cała droga dojazdowa była jak gąbka – ciężko było przejechać samochodem osobowym, a oni użyli ciągnika z przyczepą, koparki i samochodów terenowych. Chcieli wjechać jeszcze dużym podnośnikiem koszowym Jelczem, który udało mi się zablokować. Stanąłem ciągnikiem rolniczym w poprzek drogi – opowiada Jabłoński. – Przez około 12 godzin ich pobytu na mojej posesji dokonali znacznych zniszczeń na drodze, którą przez lata remontowałem.

Boli go to tym bardziej, że energetycy wraz z podwykonawcą mogli wjechać z drogi publicznej – około 50 metrów dalej – bezpośrednio na działkę sąsiada, gdzie uszkodzona była linia energetyczna. Jego zdaniem, z czystej wygody postanowili poruszać się jego prywatną drogą gruntową.

– Na remont tej drogi wydałem już 15 000 zł, a całkowite przywrócenie jej do stanu sprzed ich przyjazdu będzie mnie kosztować około 25 000 zł – mówi Jabłoński.

Z jego relacji wynika, że przedstawiciel spółki Energa Operator przyjechał dopiero po 8 dniach – 24 stycznia.

– Wszedł, spojrzał i powiedział, że może dać mi maksymalnie 3500 zł.Zastrzega, że było to po długich negocjacjach, bo początkowo przedstawiciele Energa Operator oferowali jedynie 3000 zł. Nie wiem, jak to wyliczył i wymierzył, bo nie miał nawet miarki. Po prostu popatrzył i „strzelił cyferkę z głowy” – relacjonuje Jabłoński.

Wyjaśnia, że drogę budował 17 lat temu i kosztowała go wówczas 80 000 zł. Urządzał się na zakupionym terenie, gdzie przyjechał ze stolicy Polski. Teraz to jego nowy dom.

– Gdyby mieli decyzję od starosty, moglibyśmy wystąpić o sporządzenie operatu szacunkowego, niezależnego. Do takiego operatu mógłbym się dostosować, ale nie do wyliczeń wymyślonych przez przedstawiciela tej spółki – zaznacza Jabłoński. – Gdy dzwonię do nich i pytam, co w mojej sprawie, słyszę tylko, że nie będą ze mną rozmawiać. Upierają się, że mogli wejść na mój teren. Nie zaprzeczają, że zniszczyli, ale czują się urażeni, że poinformowałem o tym zajściu Starostwo Powiatowe w Bytowie.

Zapowiada, że na tym etapie układy przedsądowe już go nie zadowalają. Będzie walczyć w sądzie o pełne odszkodowanie. Sprawę nagłaśnia, żeby ludzie wiedzieli, jak postępują przedstawiciele spółki Energa Operator.

– Najciekawsze jest to, że nie była to nagła sytuacja. Pogotowie energetyczne dwa dni wcześniej przyjeżdżało i planowali sobie robotę. Zamiast wjechać 50 metrów dalej po łące, nie czyniąc żadnych szkód, wepchali się na moją drogę ciężkim sprzętem, niszcząc ją całkowicie – podkreśla Jabłoński. – Trochę obawiam się, że drogę wyremontuję, a za miesiąc będzie jakaś wichura i „po złości” wjadą raz jeszcze, bo teoretycznie mogą – ale pod warunkiem uzyskania decyzji od starosty.

Według jego wiedzy, problem jest znacznie szerszy. Sprawdzał w starostwie i okazało się, że po masowej awarii w styczniu wydano tylko jedną decyzję – dotyczącą gminy Borzytuchom. Oznacza to, że we wszystkich innych przypadkach pracownicy Energa Operator wchodzili na prywatne tereny łamiąc prawo.

– Sprawdzałem też w sąsiednim Słupsku, gdzie było jeszcze więcej awarii. Tam w starostwie dowiedziałem się, że nie było ani jednej decyzji wydanej na wniosek Energa Operator. Wchodzą na prywatne posesje jak zbóje, na podstawie zbójeckiego własnego prawa! – oburza się Jabłoński. – Przy bezpośredniej konfrontacji powołują się na artykuł 124, ale w ustawowym czasie 3 dni nie składają wniosku do starostwa. Gdy do nich dzwonię, ignorują mnie, traktując jak głupka.

Jabłoński osobiście rozmawiał z wiceprezesem spółki Energa Operator w Gdańsku, Oskarem Pawłowskim. W rozmowie telefonicznej obiecał zająć się sprawą. Na obietnicach się skończyło. To kolejny przedstawiciel spółki, który zignorował obywatela – swojego klienta.

– Mam na piśmie potwierdzenie od starosty bytowskiego, że Energa nie dopełniła formalności. Weszli na mój teren nielegalnie, więc mam podstawy do roszczeń na drodze postępowania sądowego, co oczywiście uczynię. Chciałbym, żeby wszyscy wiedzieli, jakie metody stosuje Energa Operator. Ludzie powinni mieć świadomość, że nie można ot tak sobie wjeżdżać na prywatne działki. Bez decyzji starosty jest to nielegalne – komentuje Jabłoński.

Brak decyzji po stronie starosty uniemożliwia sporządzenie operatu szacunkowego, a więc cała procedura uzyskiwania odszkodowania znacznie się wydłuża. Konieczne będzie postępowanie na drodze cywilnej.

– Zapraszam kancelarie zainteresowane tą sprawą do kontaktu za pośrednictwem redakcji. Myślę, że będzie spore zainteresowanie. Energa to firma duża, wypłacalna, więc również kancelaria będzie w stanie na tym dobrze zarobić – zachęca z uśmiechem Jabłoński.

ODPOWIEDŹ

Energa Operator podkreśla, że naprawa stacji transformatorowej 04-0907 SMOLENKO „wykonywana była w wyjątkowych okolicznościach, podczas awarii masowej wywołanej intensywnymi opadami śniegu, która pozbawiła zasilania blisko 50 tysięcy odbiorców”.

– Ze względu na trudne warunki atmosferyczne wykonywanie prac, a także dojazd do miejsc ich prowadzenia był w wielu przypadkach znacząco utrudniony. Potwierdzamy, że ekipa prowadząca naprawę stacji SMOLENKO, działając pod presją czasu, wykorzystała do dotarcia na miejsce około 150-metrowy odcinek ogólnodostępnej, gruntowej, nieutwardzonej i nieogrodzonej w żaden sposób drogi, która – jak się później okazało – była gruntem prywatnym – mówi Beata Ostrowska, rzecznik prasowy spółki Energa Operator. – Właściciel drogi po pojawieniu się na miejscu, na prośbę elektromonterów, umożliwił kontynuowanie działań, za co bardzo dziękujemy. Pozwoliło to na przywrócenie stabilnych dostaw energii dla okolicznych odbiorców, w tym sąsiadów właściciela drogi. Ekipa prowadząca prace dostosowała się także do prośby właściciela drogi o nieużywanie podnośnika hydraulicznego. Właściciel drogi gruntowej po zakończeniu prac naprawczych stwierdził, że doszło do jej uszkodzenia. Zaznaczamy, że po wymienionej drodze wykonawca prac przemieszczał się takim samym typem pojazdu – ciągnikiem – jakim na miejsce przybył jej właściciel.

Biuro prasowe spółki informuje, że w celu ugodowego rozwiązania sprawy Energa Operator wraz z wykonawcą prac zainicjowała dodatkowe spotkanie, na którym właścicielowi drogi zaproponowano odszkodowanie.

– Właściciel nie przystał na ugodę, żądając kwoty wielokrotnie wyższej. Właściciel został poinformowany o możliwości złożenia pisemnego roszczenia, aby – w związku z różnicą zdań – powołany mógł zostać rzeczoznawca. Do tej pory takie roszczenie nie wpłynęło – zaznacza Ostrowska. – Podkreślamy, że cały czas jesteśmy gotowi do zrekompensowania lub/i naprawienia rzeczywistych i udokumentowanych szkód.

Spółka zapewnia, że ze względu na rzekomą zgodę właściciela drogi na kontynuowanie działań i umożliwienie przejazdu, a także z uwagi na fakt, iż same prace (zgodnie z prośbą właściciela) nie były prowadzone z terenu należącego do niego, Energa Operator nie była zobowiązana do pozyskania decyzji administracyjnej od starosty.

– Działania elektromonterów związane z naprawą uszkodzonej sieci mają na celu przywrócenie dostaw energii odbiorcom, bardzo często samym właścicielom gruntów prywatnych lub ich sąsiadom. W zdecydowanej większości przypadków spotykają się one ze zrozumieniem, dlatego niezwykle rzadko konieczne jest uzyskanie decyzji administracyjnej lub ewentualna asysta policji – mówi Beata Ostrowska.

W Starostwie Powiatowym w Bytowie potwierdzają, że spółka Energa Operator nie złożyła wniosku o wydanie decyzji administracyjnej, umożliwiającej wejście na nieruchomość w miejscowości Podgórze.

– Artykuł 124 ustawy o gospodarce nieruchomościami nie nakłada obowiązku zgłoszenia do starosty bytowskiego faktu wejścia na prywatną nieruchomość w terminie 3 dni od jej zajęcia – mówi Magdalena Kuzio, geodeta powiatowy. – Jednocześnie prowadzone jest postępowanie w związku z niezłożeniem przez spółkę Energa Operator wniosku w terminie wskazanym w art. 126 ust. 5 ustawy o gospodarce nieruchomościami o wydanie decyzji na czasowe zajęcie części nieruchomości położonej w obrębie ewidencyjnym Podgórze.

Kuzio wyjaśnia, że nie została wydana decyzja administracyjna zezwalająca na wejście pracowników spółki Energa Operator S.A. na prywatne działki w styczniu 2025 r. Wydano jedynie decyzję potwierdzającą zaistnienie przesłanek prowadzących do konieczności zajęcia nieruchomości, zgodnie z art. 126 ust. 8 ustawy o gospodarce nieruchomościami.

– Nie istnieją przepisy, które obligowałyby starostę do weryfikowania z urzędu każdej nieruchomości w powiecie pod kątem jej ewentualnego zajęcia przez spółkę Energa Operator S.A. – dodaje Magdalena Kuzio.

Energa Operator zapowiada, że będzie udowadniać, iż otrzymała ustną zgodę na wejście na teren nieruchomości. Z kolei Stanisław Jabłoński jest innego zdania. Wszystko wskazuje na to, że sprawa zakończy się w sądzie.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

Bolek SałataBolek Sałata

8 3

Szczęście, że prezesem Energi nie jest Nowogrodzki. Inaczej pan Stanisław byłby już w DPS

13:43, 09.05.2025
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%