Zamknij

114 000 zł za hektar! Rolnik na wojennej ścieżce z Bogdanem G.

20:39, 06.04.2020 M.W. Aktualizacja: 20:42, 06.04.2020
Skomentuj

Stefan Sobisz ma podobno najpiękniejszą posesję w gminie Bytów, na wzgórzu nad jeziorem Jeleń. To już Pomysk Wielki, ale ciężko tam trafić. Trzeba jechać na zakazie nową asfaltową ścieżką rowerową i kawałek dalej polną drogą. Gospodarz od dawien dawna. Twierdzi, że źle się zaczęło dziać odkąd pochodzący z Pomyska Bogdan G. wzbogacił się podczas pracy na wysokim stanowisku w firmie Drutex. Zaczął w okolicy skupować ziemię rolną. Miał też chrapkę na grunty dzierżawione przez 67-letniego Sobisza. Tu zaczął się konflikt, bo rolnik ani myślał odstępować biznesmenowi na krok. 

Sobisz wyjaśnia, że matka Bogdana G. pochodzi z Pomyska. Razem chodzili do szkoły. W młodych latach podchodził do niej pewien kawaler z Bytowa. Podobno spotykała się z nim na polu, które później przez lata dzierżawił Sobisz. To ponad 30 hektarów w bezpośrednim sąsiedztwie jego posesji, w pobliżu jeziora Jeleń. Piękne miejsce. Problemów nie było przez lata. Podobno do czasu jak jej syn Bogdan doszedł do większych pieniędzy. Zaczął lokować je w ziemi. Kupował jak szalony. Jednocześnie zaczął rozwijać (razem z żoną) firmę budującą budynki mieszkalno-usługowe. Szybko stał się największym deweloperem w okolicy. Aby być precyzyjnym trzeba podkreślić, że firma zarejestrowana jest na jego żonę. Nieformalnie oboje są traktowani jako jedność, mieszkają pod jednym adresem, są małżeństwem, więc jak ludzie myślą o budowanych w Bytowie blokach, mają na myśli Bogdana G. i jego małżonkę. 

- Zaczęło się w 2008 roku gdy był przetarg na dalszą dzierżawę pola położonego bezpośrednio przy mojej posesji. To działka o powierzchni 33 hektary. Przetarg dotyczył 5-letniej dzierżawy. On wtedy pojawił się i chciał tę ziemię przejąć - opowiada Sobisz.

Walka nie była równa, bo G. dysponował ogromnym kapitałem. Sobisz to skromny rolnik, chociaż nie taki z pierwszej łapanki, bo prawie 100 hektarów miał. Pole, o które stoczyli bój w 2008 roku, dzierżawił gdy Polska jeszcze nie była w Unii Europejskiej. Bogdan G. postanowił mu je odebrać. Licytacja była zacięta, ale Sobisz nie odpuścił do końca.

- Nabił mi taki czynsz, że wyszło w przeliczeniu 100 ton pszenicy, a więc około 3 tony za hektar rocznie. To bardzo dużo - podkreśla Sobisz.

Licytowali się do samego końca. Sobisz wygrał, ale… później zrezygnował. Ogłoszono więc kolejny przetarg.

- Był na tyle bezczelny, że powiedział komisji aby go poinformowali jeśli nie podpiszę aktu notarialnego. Odpowiedziałem mu, że ksiądz na kazaniu mu to ogłosi - opowiada. - Podejrzewałem wówczas, że miał ich w garści.

Sobisz zrezygnował, bo ceny pszenicy poszły do góry. W maju tona kosztowała 500 zł, a podczas żniw już 1000 zł. Dla skromnego rolnika było to zdecydowanie za dużo. Wychodziło ok. 100 tys. zł czynszu rocznie! Wystąpił więc do Agencji Nieruchomości Rolnych aby zerwać 5-letnią umowę. Zostało to przyjęte i ogłoszono nowy przetarg. Na 3 lata. Bogdan G. nie podszedł do tego przetargu. Sobisz też. Ziemię wydzierżawiła inna osoba, w sumie dwukrotnie na 3 lata, czyli łącznie przez 6 lat pole nad jeziorem Jeleń było w rękach innej osoby. 

W 2014 roku wspomniane pole wystawiono na sprzedaż w otwartym przetargu. To była prawdziwa wojna! Po zaciętej licytacji Sobisz kupił 29 hektarów za 2,2 mln zł!

- Wyszło ok. 80 tys. zł za hektar przy średnich cenach ok. 20 tys. zł za hektar - podkreśla Sobisz.

Ma za złe Bogdanowi G., że podobno specjalnie windował ceny w przetargu aby sąsiad kupił drogo, jak najdrożej, i później finansowo tego nie wytrzymał. To oni dwaj odegrali główne role w tym przetargu. Trzeci oferent nie odegrał większej roli.

- Trwało to ok. 4 godziny. Prowadzący przetarg był wręcz spocony i mówił, że go usta bolały - wspomina.

Wyjaśnia, że - po odjęciu nieużytków - samego pola do uprawy są zaledwie 24 hektary. Cena za uprawowy hektar wyszła mu w wysokości 114 tys. zł. Kosmos! Pewną ulgą jest, że agencja rozkłada płatność na 14 lat. Dla rolnika z Pomyska to było jednak za wiele. Odstąpił od podpisania aktu notarialnego i stracił 65 tys. zł wadium.

- Później zrobili drugi przetarg za moją cenę, czyli 2,2 mln zł, ale nikt do niego nie przystąpił. Ogłosili więc trzeci z pierwotną ceną wyjściową 650 tys. zł. W tym przetargu dobiliśmy w licytacji do 1,5 mln zł - relacjonuje.

Ta transakcja doszła do skutku. Sobisz podpisał akt notarialny i do dziś spłaca roczne raty za zakup tego gruntu, dla niego strategicznego. Jednocześnie ma za złe Bogdanowi G., że tak wysoko licytował. Uważa, że to przez niego stracił wadium 65 000 zł, a w trzecim przetargu ostatecznie za ziemię musiał zapłacić 1,5 mln zł, czyli ponad dwa razy więcej niż cena wywoławcza. 

- Zapłaciłem od razu 600 tys. zł, bo tyle miałem uzbierane, ale pozostałe 900 tys. zł, czyli tyle ile mi wywindował, do dziś spłacam - komentuje Sobisz.

Rocznie wychodzi ponad 85 tys. zł. Realnie więc oddaje prawie wszystko co zarabia w swoim gospodarstwie aby spłacić bardzo drogi kawałek ziemi przy swojej ojcowiźnie. 

- On w przetargach po prostu szalał. Przebijał wszystkich. Z moich obliczeń wynika, że ma już łącznie ponad 900 hektarów, ale z uwagi na ustawę, która ogranicza posiadanie ziemi rolnej do obszaru 300 ha, kupuje i od razu przepisuje na swoje małoletnie dzieci - relacjonuje Sobisz. - Swoją drogą robi to bardzo szybko. Normalnie w sądach trzeba długo czekać na przepisanie majątku na dzieci, a on załatwia to ekspresowo. To dziwne. Trzeba też dodać, że już od 13 roku życia otrzymuje się dopłaty, a więc jego starsze dzieci już je pobierają. On jest ich ojcem, więc wiadomo do kogo te pieniądze mogą ostatecznie trafić.

Jego zdaniem to działanie na szkodę rolników, tych z dziada pradziada, którzy nie mają szans w starciu z bogatym biznesmenem. Zaczął skupować grunty ok. 10 lat temu i robi to do dziś. Rolnik uważa, że to działanie wbrew ustawie i polityce państwa, bo przecież wprowadzono ustawę, która miała pomagać w tworzeniu rodzinnych gospodarstw rolnych. G. podobno robił i robi wszystko, aby skupić jak najwięcej hektarów traktując to jako lokatę kapitału. 

- Powiedział mi kiedyś, że jak ja kiedyś zbankrutuję przez te wysokie opłaty za zakup ziemi, to on mnie wtedy wykupi! - podkreśla Sobisz.

DONIESIENIE

Rolnik z Pomyska nie poprzestał na słowach. Złożył doniesienie do Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa. To instytucja zarządzająca państwowymi gruntami. Podał kilka przykładów, które miały potwierdzać, że Bogdan G. wszedł w posiadanie gruntów w sposób nielegalny. KOWR wszczął kontrolę.

Sam Bogdan G. nie chciał o tej sprawie rozmawiać. Nie odpowiedział merytorycznie na zadane mu pytania. Napisał krótkie oświadczenie z treścią o charakterze pomówień.  

Do sprawy wkrótce wrócimy.

Chciałbyś zabrać głos w tej sprawie? Zadzwoń pod nr tel. 513313112

[ZT]1765[/ZT]

 

(M.W.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(7)

bytowianinbytowianin

4 11

przetarg ogłoszony jest publicznie więc każdy ma prawo wpłacic wadium i w nim wystąpić . Nie ważne czy Pan Bogdan G. czy inny " Kowalski " . Jeżeli zwykły kowalski będzie dysponował większym kapitałem niż Pan Sobisz to też będzie afera i pretensje że ktoś chce sobie kupić ziemię ?? ;) 22:04, 06.04.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

MarkkkMarkkk

1 6

No 112 000zł za hektar nad jeziorem Jeleń w dzisiejszych czasach to duża cena ??
Śmiech
Działka 1000m2 w Bytowie kosztuje juz 110-120 000zł ... 09:35, 07.04.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

XX

7 0

Całej bandzie bytowskich biznesmenów, których czas administracyjny nie dotyczy powinno się dobrać za skórę. Rozumiem mieć pieniądze 8 inwestować, normalną sprawa ale nie łapówkami.. 10:20, 07.04.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

RomanRoman

6 0

Pani Silicium jako urzędnik i jej mąż sędziwie jako pomocnik. W czym problem? Sprawy urzędowe załatwione. Notariuszka też da rady. Ale gdzie jest vat od darowizny? Ustawy nikt nie sprawdza że ma już ponad 300 h i dalej kupuje? Agencja do prześwietlenia. Gdzie wylądował szef po odejściu? Lęborska Auschwitz? 10:39, 07.04.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

DjBoboDjBobo

1 1

Czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg tej wzruszającej historii o spotkaniu na polu.... :) Tytuł 114tys/hektar jest przekłamaniem, proponuję ``Starcie dużego przedsiębiorcy/rolnika i zawziętego Kaszuba`` . 23:45, 08.04.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

hmmmhmmm

1 0

koło tej najpiękniejszej posesji można zauważyć najszybciej postępującą eutrofizację jeziora Jeleń. Wystarczy obejrzeć zdjęcia satelitarne, to jest dopiero ciekawy temat. 08:19, 14.04.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

AdabAdab

0 0

Długo nie musiałeś czekać,bo zawzięty Kaszub już martwy 10:12, 19.03.2024

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%