WATAHA przygarnęła “WILKA” z PiS. Wroński zbulwersowany

Trzy dni po zawieszeniu w prawach członka Prawa i Sprawiedliwości radny wojewódzki Krzysztof Sławski wyleciał również z Klubu Biegacza Goch. Tak zdecydowali lekkoatleci zrzeszeni w tym stowarzyszeniu, tuż po tym jak prezesem organizacji został Piotr Wroński, były kandydat na burmistrza Bytowa. Przejął schedę po Stanisławie Majkowskim, który z klubu odszedł w atmosferze konfliktu z Wrońskim.

Dla Sławskiego to konsekwencje wpadki z 9 maja tego roku, gdy w Unichowie został zatrzymany pod wpływem alkoholu (0,84 promila). Sprawa trafiła do prokuratury w Lęborku, a w międzyczasie radny stracił również pracę w KRUS, gdzie był kierownikiem bytowskiego oddziału. Odszedł na zasadzie porozumienia stron. Jego występek spotkał się z szeroką krytyką, a konsekwencje okazują się bardzo poważne pod względem społecznym.

Nowy szef KB Goch zapowiada, że członkowie stowarzyszenia nie będą brać udziału w imprezach biegowych, w których uczestniczy Sławski. Zbulwersowało go to, co zobaczył podczas imprezy z 20 września na terenie gminy Sulęczyno, pod patronatem Jana Kleinszmidta, przewodniczącego Sejmiku Pomorskiego.

– Wielu zawodników było zniesmaczonych widokiem Krzysztofa Sławskiego w koszulce organizatora imprezy – Pomorskiej Watahy. Koszulkę tę otrzymywali zawodnicy i nosili organizatorzy. Nowy zarząd klubu biegacza Goch Bytów usunął Sławskiego z listy członków klubu z powodu jego nagannego zachowania, a tu widać, że szuka „nowych kolegów” – alarmuje Piotr Wroński. - W Anglii, gdzie pracuję, osoba publiczna po mniejszym występku zostałaby całkowicie wyeliminowana z życia społecznego. U nas niestety są inne standardy.

Z jego ust pada też konkretna deklaracja.

– Jeżeli po tym, co zrobił Sławski, „przytuli” go Pomorska Wataha, KB Goch Bytów już nie będzie brał udziału w zawodach organizowanych przez nich – zapowiada Wroński.

Relacjonuje dalej, że uderzyła go bliska relacja radnego PiS z szefem Sejmiku z PO.

– Zdziwiłem się, gdy zobaczyłem radnego jeżdżącego pod wpływem alkoholu w koszulce organizatora biegu pod patronatem szefa Sejmiku. Moim zdaniem taka osoba powinna być wyeliminowana z życia publicznego – komentuje Wroński.

Ujawnia, że po odejściu Majkowskiego to właśnie on został wybrany na prezesa KB Goch. Jedną z pierwszych decyzji było usunięcie Sławskiego ze stowarzyszenia.

– Nie chcemy mieć z takimi ludźmi nic do czynienia, bo źle reprezentują nasz klub – podkreśla Wroński.

Jest nowy zarząd klubu. Wiceprezesem został Marek Sankowski, sekretarzem Marcin Sankowski, skarbnikiem Karina Wrońska, a Leszek Leik członkiem zarządu. Wszystkich członków Gocha jest obecnie zaledwie 10, ale planują poszerzenie składu.

– Moim zdaniem po takim występku, gdy głośno mówi się o szkodliwości pijanych kierowców, taki człowiek powinien być wyeliminowany z życia publicznego. Sam wyrok nie wystarcza. Trzeba jasno pokazać, że nie ma przyzwolenia na takie zachowanie! – dodaje Wroński.

ODPOWIEDŹ WATAHY

Dyrektor biegu nad Jeziorem Mausz, Tomasz Jaszewski, jest zbulwersowany słowami Wrońskiego.

– Nie interesuje mnie to, co pan Wroński ma do powiedzenia. Pan Sławski pracował w biurze biegów. Tyle mam do powiedzenia i nie mam ochoty na ten temat rozmawiać – ucina Jaszewski.

Ostatecznie przesłał oświadczenie:

– Pomorska Wataha to stowarzyszenie, którego celem jest promowanie sportu wśród dzieci, młodzieży i dorosłych. Organizujemy imprezy, by propagować zdrowy styl życia i działalność charytatywną. Koszulki, które pojawiły się na II edycji Róży Wiatrów Jeziora Mausz 2025, nie były tylko dla organizatorów. Nosili je także zawodnicy i wolontariusze. Pan Krzysztof Sławski uczestniczył jako wolontariusz. Natomiast pan Piotr Wroński otrzymał koszulkę jako uczestnik półmaratonu.

Podkreśla, że Pomorska Wataha nie interesuje się prywatnymi sprawami uczestników swoich wydarzeń.

ZNAJOMY OD LAT

Przewodniczący Sejmiku Jan Kleinszmidt uważa, że pretensje Wrońskiego są nieuzasadnione.

– Moim zdaniem to przesada. Każdy ma prawo do popełniania błędów. To nie jest średniowiecze. Nie było mnie na tym biegu, ale gdybym był, nie miałbym przeciwwskazań do rozmowy z radnym Sławskim. Znamy się od kilkudziesięciu lat, jeszcze gdy był dziennikarzem. Moim zdaniem oświadczenie pana Wrońskiego jest groteskowe. Idąc tym tokiem rozumowania, radny Sławski niedługo dostanie zakaz chodzenia po ulicy. Brakuje tylko pręgierza na bytowskim rynku… – krytykuje Kleinszmidt.

Główny zainteresowany, Krzysztof Sławski, jest zniesmaczony.

– Organizatorom biegu należą się ogromne brawa za świetne przygotowanie imprezy! Zamiast pochwalić ich, pan Wroński wymyśla pseudoaferę, żeby umniejszyć sukces. Czy zorganizuje lepsze biegi w Bytowie, jak Bieg Gochów czy Bieg Mount Everest? Bardzo w to wątpię. On woli krytykować, szukać afer, niż zająć się pracą organiczną - komentuje Sławski. – Piotr Wroński został prezesem Gocha, bo większość członków nie chciała z nim współpracować i odeszła. Przegrał wybory na radnego, na burmistrza, a potem stracił poparcie nawet w swoim środowisku biegowym. Wykorzystuje teraz szyld znanego klubu i wylewa swoje frustracje na innych.

Zastrzega, że nie jest członkiem Pomorskiej Watahy.

– Jedynie pomagałem w obsłudze punktu żywieniowego, z którego skorzystał także Piotr Wroński. Później sprzątałem trasę po biegaczach. Przyznaję się do błędu – nie wiedziałem, że muszę pytać kogoś, gdzie mam biegać lub komu pomagać. Przepraszam i następnym razem postaram się o pozwolenie tego „znanego i lubianego” działacza społecznego.

Tu następuje riposta Wrońskiego. 

- Gdyby miał trochę wstydu, sam by zrezygnował. W Anglii ludzie usuwają się w cień po wypowiedzeniu w publicznym miejscu obraźliwych słów - komentuje. - Natomiast co do społecznej działalności podczas biegu, prawda wygląda tak, że jedzenie i napoje wydawali nastolatkowie, a radny Sławski leżał pod drzewem. 

📞 CO O TYM SĄDZISZ?
tel. 513 313 112
📧 [email protected]