Wróciła głośna sprawa rzekomego mobbingu i znęcania się nad uczniami w Akademii Piłkarskiej w Stężycy w sąsiednim powiecie kartuskim. Sąd w Kartuzach, po ponad dwóch latach od nagłośnienia sprawy, uniewinnił od wszystkich zarzutów byłego dyrektora sportowego tej placówki.
– Padłem ofiarą zmowy byłych współpracowników, którzy z pomocą dziennikarza jednej z telewizji i ucznia zagrożonego wyrzuceniem ze szkoły zniszczyli mi życie – mówi Michał Chmielewski.
Afera wybuchła w styczniu 2023 roku po tym, jak TVN24 poinformował, że w akademii w Stężycy – wówczas prężnie rozwijającym się ośrodku szkolenia młodych piłkarzy na Pomorzu, porównywalnym z akademiami Lechii Gdańsk czy Arki Gdynia – dyrektor sportowy miał znęcać się nad uczniami. Według publikacji medialnych Chmielewski miał m.in. wielokrotnie wulgarnie obrażać uczniów.
Po emisji materiału śledztwo wszczęła prokuratura, a sprawa trafiła do sądu. Dziś, po sześciu rozprawach i zeznaniach wielu świadków, wiadomo, że oskarżenia były nieprawdziwe. Sąd uznał zeznania obciążające Chmielewskiego za niewiarygodne, a większość świadków zaprzeczała treściom zawartym w artykule i akcie oskarżenia. W uzasadnieniu wyroku wskazano, że zarzuty oparto na niepotwierdzonych plotkach. Co istotne, prokurator prowadząca sprawę nie pojawiła się na żadnej z rozpraw.
– Cała sprawa zaczęła się wcześniej, gdy zdecydowałem, że nie jestem w stanie współpracować z trzema trenerami: Radosławem Gacem, Ireneuszem Stenclem i Oliwierem Sidorem. Po prawie roku obserwacji uznałem, że ze względu na ich niski poziom merytoryczny i brak chęci zmiany stylu pracy, dalsza współpraca jest niemożliwa. Dziś wiem, że to był początek moich późniejszych problemów – mówi Chmielewski.
Warto podkreślić, że sprawa była wcześniej badana przez gminę, kuratorium oświaty, rzecznika dyscyplinarnego nauczycieli oraz Rzecznika Praw Dziecka – żadna z tych instytucji nie dopatrzyła się podstaw do ukarania Chmielewskiego.
Dziś dwóch z trzech dawnych współpracowników Chmielewskiego pełni kluczowe funkcje w Stężycy – Ireneusz Stencel został wójtem, a Radosław Gac dyrektorem sportowym akademii – tym samym objął stanowisko po Chmielewskim. Gac był najbardziej aktywnym komentatorem medialnym w tej sprawie.
– Sprawa akademii i drużyny Raduni Stężyca była istotnym elementem kampanii wyborczej w gminie. Już wtedy, po pozwie ze strony władz gminy, Gac wycofał się z części medialnych zarzutów. Później, w trakcie procesu, wycofał się również uczeń, którego miałem rzekomo mobbingować. Był to chłopak, który opuszczał większość zajęć i miał problemy z zachowaniem wobec nauczycieli, co mogło skutkować wydaleniem z akademii. Po medialnej burzy pozostał jednak w szkole – dodaje Chmielewski.
Obrona udowodniła, że doszło do spisku – m.in. ujawniono wpisy z jednej z grup w komunikatorze, w których namawiano uczniów do składania fałszywych zeznań przed dziennikarzami.
– Na jaw wyszło, że jeden z byłych trenerów kontaktował się z uczniem wezwanym na świadka dzień przed rozprawą – mówi adwokat Piotr Bartecki.
Pikanterii sprawie dodaje fakt, że Ireneusz Stencel, już po objęciu urzędu wójta, nagrodził specjalnymi dyplomami osoby powiązane ze sprawą, m.in. Radosława Gaca, ucznia rzekomo mobbingowanego, doradcę ówczesnego wójta ds. sportu oraz nauczycielkę, która zgłaszała uwagi wobec dyrektora.
Michał Chmielewski, były pracownik klubów takich jak Zagłębie Lubin, Widzew Łódź, Polonia i Legia Warszawa, przyznaje, że sprawa kosztowała go bardzo wiele psychicznie.
– Bałem się wyjść z domu, miałem poczucie, że wszyscy wiedzą, że to o mnie. Straciłem pracę, wypadłem ze środowiska trenerów, dziś jestem poza piłką nożną, którą kochałem – wyznaje.
Nie jest wykluczone, że sprawa będzie miała dalszy ciąg. Michał Chmielewski rozważa podjęcie kroków prawnych wobec osób i instytucji, które – jego zdaniem – zniszczyły mu życie zawodowe i osobiste.
2 0
wszystko zamiotą pod dywan - nie można o tym mówić bo traci tzw. wizerunek szkoły, kuratorium , nic nie można udowodnić i tyle w temacie - tak to działa w edukacji ! 💩💩💩