Radny Sławski PIŁ, JECHAŁ i później nadal jeździł bez prawa jazdy

Czarna seria radnego wojewódzkiego Krzysztofa Sławskiego trwa. Polityk Prawa i Sprawiedliwości jeździł samochodem służbowym pomimo zabrania mu prawa jazdy przez policję. Ujawnia to jego były pracodawca – Kasa Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego (KRUS). Wątek ten ma być włączony do prokuratorskiego postępowania. 

– Pan Krzysztof Sławski korzystał z samochodu służbowego w roli kierowcy w dniach 3–5 czerwca 2025 r., co zostało potwierdzone w zapisach ewidencji kart drogowych. W tamtym czasie KRUS nie dysponowała żadnymi informacjami o zmianie statusu jego uprawnień do prowadzenia pojazdów mechanicznych – mówi Sylwia Iwańczuk, dyrektor Działu Zarządzania Zasobami Ludzkimi centrali KRUS w Warszawie.

Sprawa wyszła na jaw przypadkowo, przy okazji serii publikacji na temat drogowego incydentu z udziałem radnego. 9 maja 2025 r. został zatrzymany w Unichowie. Okazało się, że jechał pod wpływem alkoholu. Pierwsze badanie alkomatem wykazało ponad 0,7 promila. Ponad miesiąc później przyszły wyniki badań krwi – 0,84 promila.

W międzyczasie radny Sławski został wyrzucony z Wojsk Obrony Terytorialnej. Z pełnionej funkcji kierownika KRUS odszedł na własne życzenie, za porozumieniem stron, co wzbudziło kolejne znaki zapytania.

Pojawił się świadek informujący, że na początku czerwca radny Sławski był widziany za kierownicą służbowego Fiata Panda – charakterystyczny żółty samochód poruszał się po okolicznych drogach. Sytuacja została skojarzona z naszą publikacją z początku czerwca, gdy ujawniliśmy, że radny jechał pijany. Po wysłaniu pytań do KRUS okazało się, że w ewidencji są zarejestrowane takie kursy, ale formalnie centrala KRUS nie miała informacji o zabraniu mu prawa jazdy, bo policja takich danych nie musi przekazywać.

Dlatego Sławskiemu pozwolono odejść za porozumieniem stron. Gdyby pojawiła się informacja o jeździe pod wpływem alkoholu służbowym samochodem, mogło dojść nawet do zwolnienia dyscyplinarnego.

Z centrali KRUS dowiadujemy się, że po 9 maja 2025 r. Krzysztof Sławski nie pobierał środków finansowych z tytułu delegacji, ryczałtów ani innych dodatków służbowych związanych z podróżami służbowymi. Faktem jest jedynie to, że samochodem jeździł, a więc zignorował działania bytowskiej policji polegające na odebraniu mu prawa jazdy.

Dlaczego zgodzono się na rozwiązanie umowy za porozumieniem stron? Dyrektor Iwańczuk z KRUS tłumaczy, że nie mieli wiedzy o przewinieniu radnego.

– Z uwagi na status radnego wojewódzkiego rozwiązanie stosunku pracy z panem Krzysztofem Sławskim (bez względu na tryb rozwiązania) wymagało uzyskania uprzedniej zgody Sejmiku Województwa Pomorskiego. Wniosek taki został przygotowany. Po zapoznaniu się przez pana Sławskiego z zarzutami, zawartymi we wniosku, złożył on propozycję rozwiązania stosunku pracy na mocy porozumienia stron, na co pracodawca wyraził zgodę. Pracodawca odwołał pana Krzysztofa Sławskiego z funkcji kierownika z dniem 28 lipca 2025 r., ze skutkiem rozwiązującym umowę o pracę z dniem 31 sierpnia 2025 r. – informuje dyrektor Sylwia Iwańczuk.

Pracodawca nie złożył zawiadomienia do organów ścigania w związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa prowadzenia pojazdu bez uprawnień, ale Prokuratura Rejonowa w Lęborku już ma tę informację i zamierza włączyć ją do prowadzonego postępowania.

– Doniesienie to traktowane jest jako jazda samochodem bez uprawnień. Potraktowane będzie jako wykroczenie, ale zaliczone do materiału dowodowego – mówi Joanna Gorczycka, zastępca prokuratora rejonowego w Lęborku.

Dowiadujemy się, że radnemu Sławskiemu już postawiono zarzut jazdy pod wpływem alkoholu, czyli paragraf 178a kodeksu karnego. Grozi za to kara do 3 lat pozbawienia wolności. Jazda bez prawa jazdy byłaby zagrożona z kodeksu karnego, gdyby wcześniej orzeczony był zakaz sądowy. Tego w tym przypadku jeszcze nie było, więc za jazdę bez prawa jazdy Sławskiemu grozi kara grzywny.

Z prokuratury dowiadujemy się, że polityk Prawa i Sprawiedliwości przyznał się do zarzucanego mu czynu, ale zapowiedział również złożenie wyjaśnień. Sprawa zostanie skierowana do Sądu Rejonowego w Lęborku.

Radny Sławski wysłał w tej sprawie krótką wiadomość. 

- Formalnie pobierałem zapotrzebowanie na auto, ale kierowcą był inny uczestnik ruchu - napisał. 

Najpewniej taka będzie linia obrony, podobnie jak utrzymanie twierdzenia, że alkohol w organizmie pojawił się z powodu zażywanych leków. 

Bardziej rozmowny jest Jerzy Barzowski, szef struktur Prawa i Sprawiedliwości w gminie Bytów.

– Niestety muszę stwierdzić, że moją winą jest, że on znalazł się w Prawie i Sprawiedliwości. Wówczas była taka instrukcja, żeby otwierać się na ludzi z innych środowisk. Teraz doszedłem do wniosku, że jest to, moim zdaniem, człowiek chory. Musi wiecznie walczyć, musi szukać wrogów. Myślałem, że ta jego przygoda z fałszowaniem podpisów i wyrokiem czegoś go nauczyła. Okazuje się, że nie. Zawiodłem się na nim – mówi Jerzy Barzowski. – To jest człowiek zdolny do bezwzględnego łamania prawa w celu osiągnięcia osobistych korzyści. Moim błędem było, że go przyjęliśmy. Zgoda na dalsze awanse to błąd europosła Piotra Müllera.

Radny powiatowy Barzowski przypomina, że to podobno za wstawiennictwem wspomnianego europosła radny Sławski awansował na stanowisko głównego inspektora rybołówstwa morskiego. Później znalazł się na stanowisku kierownika KRUS i był też przewodniczącym klubu radnych PiS w Sejmiku Pomorskim.

[ZT]17722[/ZT]

CHCESZ WIĘCEJ INFORMACJI? CZYTAJ DARMOWE WIEŚCI Z POWIATU!