Sekretarz Jolanta Bogusławska bierze winę na siebie za uchwałę nazywaną “bublem” Waszkiewicza
Leszek “BUBEL” Waszkiewicz – taki pseudonim powinien teraz nosić starosta bytowski. Sugerują to radni koalicyjnego ugrupowania Porozumienie Lokalne, krytykując uchwałę o powołaniu Młodzieżowej Rady Powiatu, która zostaje unieważniona przez wojewodę. Okazuje się, że to bubel prawny.
Teraz sytuacja wygląda tak, że sekretarz powiatu Jolanta Bogusławska wszystkich przeprasza, a starosta bagatelizuje sprawę, sugerując, że to „wypadek przy pracy”, a w rzeczywistości błędy nie są aż tak poważne, jak przekonują przewodniczący Rady Powiatu Paweł Biernacki i jego samorządowy kolega Mirosław Maszluch.
::addons{"type":"only-with-us", "color":"black"}
Uchwała Rady Powiatu dotycząca powołania Młodzieżowej Rady Powiatu zostaje uchylona w całości. Organ nadzoru stwierdza istotne naruszenia prawa, wskazując na błędy formalne i prawne, które uniemożliwiają jej wejście w życie.
Dzwonię do przewodniczącego Rady Powiatu Pawła Biernackiego. Rozmawiamy chwilę po tym, jak do samorządu dociera rozstrzygnięcie nadzorcze.
– Uchylona całkowicie. Całość. Wskazane są błędy prawne. Wszystko zostało zakwestionowane – mówi przewodniczący.
Z dokumentów wynika jedno. To nie jest częściowe unieważnienie ani korekta kilku paragrafów. Uchwała wypada z obrotu prawnego w całości. Jeśli powiat chce mieć młodzieżową radę, cała procedura rusza od początku i wymaga nowego projektu zgodnego z przepisami.
Biernacki nie udaje zaskoczonego. Podkreśla, że sygnały ostrzegawcze padają wcześniej, kiedy uchwała przechodzi przez procedowanie.
– Ja mówię: zróbmy to tak, żeby można było to wprowadzić. A nie tak, że robimy to niezgodnie z prawem, są błędy i to będzie odrzucone – relacjonuje.
Wspomina też atmosferę sesji, kiedy mówi o ryzyku wprost, przy wszystkich.
– Na sesji jest to słychać. Jak na mnie skacze pan starosta. A ja mówię jasno: jeśli są błędy, to to się rypnie. No i się rypie – podkreśla.
W kuluarach samorządowych sprawa już dostaje swoją łatkę. „Bubel”. A z nim idą pytania o odpowiedzialność. Kto dokument pisze, kto go przepuszcza, kto daje mu pieczątkę „zgodne z prawem”, skoro teraz wojewoda wykreśla wszystko jednym ruchem?
O komentarz proszę starostę Leszka Waszkiewicza. Włodarz przekonuje, że sama idea Młodzieżowej Rady jest dla niego ważna, a decyzja wojewody nie zatrzymuje projektu, tylko zmusza do zmiany formuły.
– Z naszego punktu widzenia decyzja wojewody niewiele zmienia, jeśli chodzi o samą ideę Młodzieżowej Rady. Gdy tylko otrzymujemy pismo o wszczęciu postępowania nadzorczego, przyglądamy się zarzutom wojewody, uznajemy je za zasadne i przygotowujemy odpowiednie poprawki do uchwały. Informujemy, że na najbliższej sesji Rady Powiatu te poprawki zostaną wprowadzone. Wojewoda nie czeka jednak na te zmiany i decyduje się unieważnić dotychczasową uchwałę w całości – komentuje starosta. – W tej sytuacji na najbliższej sesji idziemy zgodnie z pierwotnym planem, tylko w nieco innej formule – nie jako korekta starej uchwały, lecz jako nowa uchwała w sprawie Młodzieżowej Rady, już z pełnym uwzględnieniem uwag wojewody. Ważne jest dla mnie to, że młodzieżowy samorząd nadal chcemy powołać i będziemy to robić w zgodzie z obowiązującym prawem.
Starosta odnosi się też do sporu wewnątrz rady i do uwag zgłaszanych przez radnych z Porozumienia Lokalnego.
– Faktycznie, zwracają uwagę na inne kwestie, natomiast zarzutów stawianych przez tych radnych wojewoda w swojej decyzji nie uwzględnia. My skupiamy się dziś na tym, aby przygotować akt prawny, który nie będzie budził wątpliwości nadzorczych, i jak najszybciej doprowadzić do powołania Młodzieżowej Rady w poprawnej, zaakceptowanej przez wszystkich formule – wyjaśnia.
Biernacki wraca do sedna i oddziela ideę od wykonania. Podkreśla, że sam pomysł młodzieżowego samorządu popiera, ale sposób przygotowania uchwały – jego zdaniem – woła o pomstę do nieba.
– Inicjatywa starosty, jeżeli chodzi o powiat, jest jak najbardziej wskazana, ale powinna być robiona na drodze konsultacji przede wszystkim z młodzieżą i nie na kolanie – mówi.
Przypomina, że w Miastku proces budowania młodzieżowej rady trwał długo. Były spotkania, rozmowy ze szkołami, konsultacje, dopracowywanie zapisów krok po kroku. Tu – w jego ocenie – wszystko dzieje się w pośpiechu.
– Na sesji wyraźnie i głośno mówię, że uchwała w tej formie jest niezgodna z wieloma aspektami społecznymi i prawnymi. Dziś mamy potwierdzenie w postaci rozstrzygnięcia nadzorczego – wskazuje.
W jego głosie słychać też irytację kierowaną nie tylko do autorów projektu, ale do obsługi prawnej starostwa.
– Jestem trochę zdziwiony obsługą prawną starostwa, bo nie bierze się pod uwagę mojego głosu na sesji, a jednak się okazuje, że uchwała ma błędy prawne. To jest kompromitacja obsługi prawnej – ocenia.
I stawia tezę, która w powiatach rzadko wybrzmiewa tak wprost: rada powinna mieć własną, niezależną osłonę prawną, niekoniecznie tę samą, która pracuje dla zarządu.
– My zaczynamy się zastanawiać, czy biuro rady nie powinno mieć osobnej kancelarii prawnej, bo czasami są sprawy z różnymi punktami widzenia – mówi przewodniczący.
Rozmawiam też z radnym Mirosławem Maszluchem. Dla niego rozstrzygnięcie nadzorcze jest formalnym potwierdzeniem tego, co – jak twierdzi – wybrzmiewa od początku.
– Unieważnienie uchwały o powołaniu Młodzieżowej Rady Powiatu pokazuje, że takich spraw nie można robić ad hoc, na kolanie. Jeśli mówimy o rozwiązaniach dotyczących dzieci i młodzieży, to wymagają one szczególnej delikatności, rozwagi i bardzo solidnego przygotowania prawnego – mówi.
Nie owija w bawełnę, kiedy przechodzi do oceny autorstwa.
– Dziś widać to czarno na białym. To jest po prostu „bubel Waszkiewicza” – uchwała przygotowana tak, że prawo zostaje wystrzelony w kosmos. Teraz można to jasno nazwać bublem – dodaje.
Maszluch pokazuje palcem jeden z zapisów, który jego zdaniem jest nie do obrony – nie tylko formalnie, ale też zdroworozsądkowo.
– Od początku zwracam uwagę, że w statucie są zapisy budzące poważne wątpliwości. Na przykład punkt o zwrocie kosztów w terminie do 30 dni. To jest sytuacja niedopuszczalna. Młodzi ludzie chcą działać, a tu mieliby jeszcze przez miesiąc kredytować powiat z własnych pieniędzy. To chore i kompletnie nieprzemyślane – zaznacza.
Wraca też do wątku prawników i równowagi między radą a zarządem.
– Ta sytuacja pokazuje, że powiat powinien korzystać z niezależnego, zewnętrznego wsparcia prawnego, a nie opierać się wyłącznie na obsłudze, która w praktyce bywa sterowana przez zarząd. W wielu samorządach funkcjonują dwa biura prawne – jedno dla starostwa, drugie dla rady. To jest zdrowy układ równowagi – mówi.
Na koniec deklaruje, że w sprawie młodzieżowej rady nie ma zamiaru odpuszczać, ale warunek jest jeden: dokument ma być przygotowany porządnie.
– Jeśli wracamy do tematu Młodzieżowej Rady Powiatu, to zróbmy to porządnie, zgodnie z prawem i z realnym szacunkiem dla młodzieży, a nie w pośpiechu – podsumowuje.
Temat wraca na komisji oświaty. Przewodniczący komisji Piotr Zaborowski prosi sekretarz powiatu Jolantę Bogusławską o wyjaśnienie, dlaczego wojewoda uznaje dokument za niedopracowany i dlaczego uchwała musi być procedowana ponownie.
Bogusławska mówi, że radni dostają wszystkie dokumenty z postępowania. Wyjaśnia, że to ona prowadzi dialog prawny z Urzędem Wojewódzkim.
– Wszystkie dokumenty dotyczące tej procedury rozstrzygnięcia i uchylenia uchwały zostają do Państwa przekazane. Ja prowadzę w imieniu starostwa dialog prawny z Urzędem Wojewódzkim, z prawnikami, którzy obsługują nas w sensie sprawdzenia prawnego wszystkich uchwał, nie tylko tej, ale wszystkich. I ten dialog prawny przebiega bardzo pozytywnie… – relacjonuje.
Podkreśla, że po zawiadomieniu o wszczęciu postępowania urząd wysyła odpowiedź do wojewody i zapowiada korekty.
– Potem na to postępowanie, na to zawiadomienie zostaje wysłana odpowiedź, którą podpisuję z upoważnienia pana starosty, że wszelkiego rodzaju uchybienia, które organ nadzoru nam wskazuje, zostaną poprawione na sesji 18 grudnia.
W jej wypowiedzi pada też charakterystyczne „przepraszam”, kiedy mówi o terminach i o tym, co dzieje się w międzyczasie.
– Niestety w międzyczasie, przepraszam, że tak powiem niestety, bo organ nadzoru ma 30 dni do uchylenia uchwały od momentu, kiedy ona zostaje ogłoszona w dzienniku ustaw, wpływa w międzyczasie do województwa pismo. Nie wiemy od kogo i nie wiemy dokładnie jakiej treści, ponieważ jesteśmy tak zwaną stroną w postępowaniu - opowiada.
Sekretarz podkreśla, że starostwo składa wniosek, by poznać treść pisma, które trafia do wojewody.
– Żeby wiedzieć, co osoba, która pisała, wnosi i jakie ma zastrzeżenia.
Przechodzi do konkretnych poprawek. Mówi o czterech uchybieniach wskazanych przez organ nadzoru i o tym, co w projekcie zostaje doprecyzowane: zwrot kosztów, rola opiekuna, większości głosowań w sprawach personalnych i tryb zwołania pierwszej sesji.
W dyskusji radny Zbigniew Dróżdż pyta, czy poprawki są konsultowane tak, by uniknąć kolejnego rozstrzygnięcia nadzorczego. Sekretarz odpowiada, że zmiany wynikają ze wskazań nadzoru, ale w samorządowym prawie bywa tak, że wiele zależy od interpretacji.
Komisja opiniuje projekt pozytywnie. Jednogłośnie.
Na koniec Bogusławska bierze na siebie odpowiedzialność za to, co przygotowuje Biuro Rady.
– Materiał przygotowuje Biuro Rady, a więc to jest moja komórka i ja za to odpowiadam. Jeżeli ktoś chce szukać winnego, to tu winny siedzi. Pracuję tu 15 lat i tak naprawdę to jest drugi przypadek rozstrzygnięcia nadzorczego przez wojewodę.
Powiat szykuje więc „nową, starą” uchwałę. Idea młodzieżowej rady zostaje, ale po tej historii nikt nie ma już wątpliwości, że samo hasło „młodzież ma głos” nie wystarczy. Najpierw musi się zgadzać prawo. I to w każdym paragrafie.
[ZT]18145[/ZT]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
HAŁAŚLIWE lodowisko przy „Dwójce” nie daje spać
Czytając te komentarze i list do redakcji, mam wrażenie, że niektórzy mieszkańcy Bytowa pomylili centrum miasta z uzdrowiskiem w środku puszczy. Czas wylać kubeł zimnej wody na te rozgrzane głowy, bo poziom demagogii i egoizmu wylewający się z tych skarg przekracza wszelkie granice rozsądku. Skończcie z tą pseudonaukową histerią o "toksyczności". Pisanie o wdychaniu oparów glikolu i straszenie rakiem to czyste "fake newsy", które mają na celu jedynie wystraszyć rodziców. Instalacje chłodnicze na lodowiskach mobilnych działają w obiegu ZAMKNIĘTYM. Glikol krąży w rurach, nie paruje w powietrze, którym oddychacie. To ta sama substancja, której używa się w systemach chłodzenia aut czy w instalacjach domowych, a glikol propylenowy jest składnikiem setek kosmetyków i żywności. Porównanie agregatu chłodniczego do elektrowni wiatrowej i powoływanie się na normy odległości 700 metrów to prawny i logiczny absurd. Wiatraki generują infradźwięki i efekt migotania - agregat to po prostu duży silnik i wentylator. Nie twórzcie mitów na potrzeby własnej wygody. Argument "przenieście to na stadion" to klasyczne spychanie problemu. Stadion jest na uboczu. Umieszczenie tam lodowiska to wyrok śmierci dla frekwencji. Lodowisko przy szkole jest logistycznym strzałem w dziesiątkę - dzieci mają je pod nosem bez konieczności organizowania wypraw na drugi koniec miasta. Miasto ma służyć większości, a nie garstce, która chce mieć ciszę absolutną. Hałas to kwestia fizyki, a nie złośliwości. Urzędnicy jasno wytłumaczyli, że trwa proces mrożenia wody. To wymaga ogromnej energii, stąd praca czterech agregatów. Gdy tafla powstanie, urządzenia będą pracować na podtrzymaniu, włączając się okresowo. Naprawdę, jako dorośli ludzie nie jesteście w stanie wytrzymać tygodnia szumu, żeby dzieciaki miały frajdę przez całą zimę? Przez 11 miesięcy w roku narzekamy, że w naszym mieście się nic nie dzieje, że młodzież siedzi tylko w telefonach i rosną nam otyłe dzieci. A gdy miasto w końcu robi coś, co wyciąga dzieciaki z domów, co promuje ruch i zdrowie - natychmiast pojawia się grupa roszczeniowych mieszkańców z hasłem "JA nie mogę spać!". Życie w bloku i w mieście wiąże się z kompromisami. Jeśli ktoś oczekuje absolutnej ciszy 24h na dobę, to pomylił adresy. Zamiast pisać donosy, straszyć sądami i wymyślać teorie o trujących gazach, kupcie sobie stopery na te kilka nocy rozruchu i cieszcie się, że miasto żyje. Lodowisko to jedna z niewielu zimowych atrakcji w okolicy. Nie dajmy się zwariować grupce malkontentów, dla których własny komfort jest ważniejszy niż radość i zdrowie setek dzieci.
WKB
07:38, 2025-12-17
PODWYŻKA dla burmistrza Bytowa. 2210 zł miesięcznie
To było do przewidzenia jeszcze radni dostaną podwyżki bo mają za mało.
Mieszkaniec
06:37, 2025-12-17
PODWYŻKA dla burmistrza Bytowa. 2210 zł miesięcznie
To chyba jakieś jaja. Ludzie *%#)!& po firmach i muszą znosić podwyżki w sklepach to jeszcze teraz dołożą Burmistrzowi do pensji płacąc wyższe podatki 😡
Bytowianin
01:38, 2025-12-17
Niebezpieczne schody do PCPR i szkół w Bytowie
Bodzio, ty robiłeś fotki Leszkowi?
Antek
23:21, 2025-12-16