Zamknij

UPADEK Bytovii. Cyferka ukrywa dokumenty, sponsorzy uciekli. W nowym sezonie do Bytowa wróci piłka nożna w wydaniu czwartoligowym?

00:54, 15.07.2020 M.W. Aktualizacja: 00:56, 15.07.2020
Skomentuj

Marzyli o grze w pierwszej lidze, a mogą wkrótce zagrać w lidze czwartej. Bytovia Bytów chyli się ku upadkowi. W minionym tygodniu rezygnację złożył prezes Zygmunt Krzysztof Dyks, a wraz z nim wiceprezes Andrzej Marcinkowski. Dzień później zrezygnował Daniel Koska. Z końcem lipca odchodzi dyrektor sportowy Maciej Chrzanowski. To jednak nie koniec złych wiadomości. Za trzema członkami siedmioosobowego zarządu odeszli też najważniejsi sponsorzy.

Borykająca się dotychczas z problemami finansowymi - po odejściu firmy Drutex - Bytovia nie będzie miała za co przetrwać. Osoby związane z poprzednim zarządem (w tym sztab szkoleniowy) podobno nie chciały ujawnić wydatków z czasów, gdy Bytovię wspierała firma Drutex. Jak się okazuje, księgowość prowadziła firma Cyferka, należąca do Bogdana Gierszewskiego i jego żony Katarzyny. Były już prezes Dyks wnioskował o wydanie dokumentacji, bo firma obsługująca księgowość została zmieniona, ale Cyferka na te apele do dziś nie odpowiedziała. Nie odbierają telefonów. Podobno poprzedni zarząd, z czasów świetności Bytovii, ma wiele do ukrycia. Sztab szkoleniowy też. 

- Informujemy, że w dniu 7.07.2020 r. zrezygnowaliśmy z funkcji prezesa i wiceprezesa zarządu Miejskiego Klubu Sportowego Bytovia. 8.07.2020 r. z funkcji członka zarządu rezygnację złożył również Daniel Koska. Powodem podjętej przez nas decyzji był brak możliwości współpracy ze sztabem szkoleniowym pierwszej drużyny oraz częścią osób zaangażowanych w bieżące funkcjonowanie klubu. Niestety, w sytuacji, w której nie mamy wsparcia tych osób, a podejmowane przez nas decyzje są powszechnie kontestowane, nie jesteśmy w stanie dalej działać na rzecz klubu. MKS Bytovia życzymy, aby poradziła sobie z trudnościami, z którymi obecnie się boryka. A całej społeczności bytowskiego klubu jak najwięcej pozytywnych sportowych emocji - takie oświadczenie przesłał były prezes Bytovii Zygmunt Krzysztof Dyks, który pełnił tę funkcję od jesieni 2019 roku. 

Jest on chwalony za skuteczność. Podobno świetnie poradził sobie z problemami finansowymi. Spłacił największe kwoty zadłużenia. Chciał reformować dalej i wraz z bliskimi mu członkami zarządu rozliczyć również przeszłość, bo pojawiły się pogłoski, że pieniądze pozyskiwane od firmy Drutex były marnotrawione. Mówi się o podejrzanych fakturach i mieszkaniach wynajmowanych przez przedstawiciela sponsora, Rafała Gierszewskiego. Mieszkali w nich piłkarze. Firma Cyferka dokumentacji oddać nie chce. Podobno niektórzy członkowie klubu stanęli po stronie byłego zarządu tak, jakby bali się tego, co zapisane jest w dokumentacji finansowej ukrywanej przez Cyferkę. 

[ZT]2270[/ZT]

Wieść o odejściu byłego prezesa Dyksa, wiceprezesa Andrzeja Marcinkowskiego oraz członka zarządu Daniela Koski pociągnęła za sobą dalsze konsekwencje. Zaraz za nimi odeszli sponsorzy. Ciężko będzie znaleźć w Bytowie lub w okolicy firmy, które mogłyby ich zastąpić, tym bardziej, że najprawdopodobniej wkrótce do Bytovii wkroczy... prokurator. Zdecydowanie nie są to warunki sprzyjające staraniu się o nowych sponsorów. Jeszcze kilka dni temu kibice marzyli o wejściu do pierwszej ligi, a teraz mogą przywitać się z czwartą.

Kluczowy sponsor - czyli firma Polmor - już postanowiła, że od 1 września Bytovii wspierać nie będzie!

- Zebraliśmy się kiedyś w Kaszubiance, żeby zrobić klub sportowy na przejrzystych zasadach i jednocześnie rozliczyć się z przeszłością. Jeżeli ktoś wtedy popełnił poważne grzechy, to teraz powinien ponieść konsekwencje. Jeśli jest to blokowane, to ja nie zamierzam dalej tego klubu wspierać - mówi Bogdan Lubiński, prezes zarządu firmy Polmor.

Nie widzi on możliwości współpracy z osobami, które pozostały w zarządzie. Nadzieję na zmianę widział tylko w osobie dyrektora firmy Eko-Color, Zygmunta Krzysztofa Dyksa. Pochwalał jego metody widząc, że doprowadza finanse Bytovii Bytów i organizację klubu do porządku. Wszystko zatrzymało się, gdy były prezes chciał zapoznać się z dokumentami finansowymi z czasów, gdy Bytovią rządził dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy, Janusz Wiczkowski. Firma Cyferka Bogdana Gierszewskiego przetrzymuje dokumenty. Dla sponsorów to znak, że mają coś do ukrycia. Klubu “z trupami w szafie” poważne firmy nie zamierzają sponsorować.

- Myślę, że jak wejdzie prokurator, to od razu wszystkie dokumenty się znajdą - komentuje Lubiński.

Z jego wiedzy wynika, że taki też był powód odejścia firmy Drutex, bo gdy sponsor, który dawał rocznie 5 milionów złotych, a przez kilkanaście lat wpompował w klub łącznie około 40 milionów złotych, poprosił o okazanie dokumentów finansowych z fakturami i rachunkami, odmówiono mu tego twierdząc, że stowarzyszenie nie musi tego robić. Teraz sytuacja powtarza się i kolejni sponsorzy odchodzą.

- Nikt nie chce dawać pieniędzy nie mając nad tym kontroli. W tamtych czasach prezes firmy Drutex zaufał swoim bratankom wierząc, że wszystko dobrze robią, ale okazało się, że jest inaczej. Teraz odszedł człowiek, który dawał gwarancję zaprowadzenia porządku w klubie. Ja nie zamierzam w tym uczestniczyć - powtarza Bogdan Lubiński. - Trzeba wspomnieć, że sam rozmawiałem z firmą Pro Plastica, która też chciała wspierać klub, ale tylko wtedy, gdy był nowy zarząd z panem Dyksem. Ludziom z tzw. poprzedniego układu nie ufają. Skoro został tam teraz “beton”, który nie chce pozwolić na reformy i na rozliczenie przeszłości, nie będzie firmy, która zechce wyłożyć na ten klub większe pieniądze. Najpierw trzeba oczyścić klub z osób, które w tamtych latach rządziły. 

Uzyskaliśmy informację, że w najlepszych czasach Bytovia dysponowała budżetem w wysokości nawet 7 milionów złotych, a tymczasem do spokojnego przetrwania wystarczyłyby nawet 3 czy 4 miliony. Podobno szastano pieniędzmi na prawo i lewo, pojawiały się dziwne faktury. Za niektóre hotele płacono tylko w gotówce. Gdy teraz porównuje się te sumy, okazuje się, że ceny były wyraźnie wyższe niż obecnie. Takie spostrzeżenia są po wyrywkowym przejrzeniu niektórych dokumentów. Pełne archiwum księgowe jest blokowane przez Cyferkę. Najprawdopodobniej sprawa zakończy się policyjnym postępowaniem. 

- Nie ma sensu wspieranie tego klubu w obecnej sytuacji, ale być może jak to wszystko upadnie i zostanie rozliczone, a winni zostaną ukarani, to wtedy klub na nowo “powstanie jak feniks z popiołów”? Wówczas nie wykluczam, że wrócimy do sponsorowania - komentuje prezes Polmoru.

Największym problemem Bytovii są obecnie bracia Gierszewscy i ich kłopoty. To za nimi chodzi prokurator. Rafał Gierszewski, czyli przedstawiciel sponsora w najlepszych czasach świetności Bytovii, podobno do dziś jest w stałym kontakcie z trenerem Adrianem Stawskim. To rzekomo on jest gwarantem zachowania w tajemnicy wszelkich spraw, które nie powinny wyjść na światło dzienne. Były prezes Dyks chciał Stawskiego, wraz z całym sztabem szkoleniowym, zwolnić, ale podobno większość siedmioosobowego zarządu klubu nie zgodziła się na to. Gdy pojawiła się taka sugestia, rozdzwoniły się telefony. Ludzie z dawnego układu próbowali przedstawić to w taki sposób, że nowy prezes wyrzuca ludzi najbardziej zasłużonych i w ten sposób niszczy Bytovię. W rzeczywistości sami zniszczyli klub, bo przez swoje działania sprawili, że uciekli najważniejsi sponsorzy.

Taką decyzję podjął też Jerzy Koska, właściciel firmy Dabew. Jego syn Daniel odszedł z zarządu wraz z Dyksem i Marcinkowskim. To ta trójka chciała zmian i rozliczenia przeszłości. W obecnej sytuacji Jerzy Koska nie zamierza wykładać pieniędzy na utrzymanie klubu. 

- Syn zrezygnował z bycia w zarządzie Bytovii, bo nie da się tam normalnie pracować. Zastanawiam się czego boją się ci ludzie, że nie chcą rozliczenia przeszłości? Dlaczego dokumenty są ukrywane? - pyta Jerzy Koska.

Zaznacza on, że jego prywatne zdanie na temat byłego prezesa Janusza Wiczkowskiego jest takie, że jest on jednym z najbardziej uczciwych ludzi. Takiego zapewnienia nie może dać o pozostałych członkach byłego zarządu. Potwierdza, że według jego informacji wówczas było tak, że w rzeczywistości klubem rządził przedstawiciel sponsora, Rafał Gierszewski. Trudno jednak szukać podpisów na najważniejszych dokumentach, bo podobno kierował klubem z tylnego fotela. Mówi się, że był kimś w rodzaju Jarosława Kaczyńskiego w rządzie Prawa i Sprawiedliwości.

- Podcięli gałąź, na której siedzieli - komentuje Koska. 

Jego syn Daniel nie był zbyt rozmowny. Wiadomo, że to jedna z trzech osób, którym zależało na uporządkowaniu sytuacji w klubie i na rozliczeniu przeszłości. Po rezygnacji Dyksa, Marcinkowski poszedł za nim, a w ślad za nimi firma Dabew.

- Trzeba powiedzieć, że w Bytovii rządzi teraz sztab trenerski, a nie prezes. Nie da się zarządzać, gdy wszystkie decyzje prezesa są blokowane - komentuje Daniel Koska. 

Lubiński i Jerzy Koska zgodnie chwalą byłego prezesa Zygmunta Krzysztofa Dyksa jako osobę, która włożyła mnóstwo pracy w porządkowanie sytuacji Bytovii. Zastał około 300 000 zł niezapłaconych faktur, a ponadto jeszcze zaległości w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych i w Urzędzie Skarbowym. Odchodząc, zostawił na koncie 180 000 zł. 

- Niektórzy są tam po 18 lat i myślą, że są niezastąpieni. Nadal czekają na wysokie wynagrodzenia, tak jakby w domu piłkarza była maszynka do drukowania pieniędzy - komentuje jeden z działaczy.

Co ciekawe, po milionach pompowanych w Bytovię podobno śladu nie ma. Nie ma komputera, nie ma kserokopiarki, nie ma nawet ekspresu do kawy. Drużyna, która dotychczas grała na poziomie pierwszej ligi, nie ma profesjonalnego biura. Dyks, Marcinkowski i Koska chcieli wprowadzić porządek i organizację, jak w każdej świetnie działającej firmie. Jeden z naszych rozmówców porównał, że Bytovia grająca w pierwszej lidze organizacyjnie była na poziomie klubu z klasy okręgowej. Wspomniał również, że tak naprawdę nie istniało szkolenie dzieci i młodzieży, a wszelkie działania w tym kierunku były tylko pozorne, aby uśpić czujność sponsora. Ten w pełni zaufał swojemu bratankowi, Rafałowi Gierszewskiemu, a finanse prowadziła firma Cyferka jego brata Bogdana, za ok. 4 000 zł miesięcznie. Podobno, bo oczywiście nie ma faktur, których Cyferka nie chce oddać. Na wezwanie do wydania dokumentów nawet nie odpowiedzieli, a termin ustawowy już dawno minął. Telefonów nie odbierają.

Podobnie postępują członkowie sztabu szkoleniowego, oskarżeni o blokowanie decyzji byłego prezesa. Próbowaliśmy dodzwonić się do trenera Adriana Stawskiego i do kierownika klubu Jacka Maszkowskiego. Nie odbierali i nie oddzwonili. 

Do sprawy wrócimy.

[ZT]2315[/ZT]

Wywiad z Tomaszem Baranowskim, członkiem zarządu Bytovii

JESTEŚMY POWAŻNYMI LUDŹMI!

Sponsorzy oznajmili, że wycofują się ze wspierania klubu. Przeszkadzają podobno osoby z tzw. starego układu. Co pan na to?

Jacy ludzie, jaki stary układ? Nie słyszałem jeszcze nic o odejściu sponsorów. Na pewno pan Dyks nie skonsultował decyzji o odejściu z zarządu. Przywiózł wypowiedzenie do sekretarza nie informując nikogo o tym. Zrobił to z dnia na dzień. Dziwi mnie takie podejście, bo nikt jeszcze nie zdecydował kto będzie, a kto nie będzie trenerem. Uważaliśmy wspólnie na ostatnim zarządzie, że ligę doprowadzimy do końca i będziemy zastanawiać się nad dalszymi losami. Wiadomo, że problemy są od dłuższego czasu. Głównie finansowe. Ja działam dla Bytovii, dla herbu, dla idei piłki. Zostałem w to wciągnięty. Sytuacja jest jaka jest, ale nie jesteśmy na straconej pozycji. Mamy wystarczającą ilość punktów żeby się utrzymać, a nawet powalczyć o I ligę. Trochę jestem zaskoczony podejściem pana Koski i Lubińskiego. To są ich wybory, ich decyzje, na które nie mam wpływu. Spróbuję spotkać się i porozmawiać żeby nie odchodzili. Jeśli wycofają się, to wiadomo, że bez sponsorów ten klub nie będzie mógł działać w II lidze, a tym bardziej w I. Wtedy decyzja będzie prosta, bo to są główni sponsorzy. Dziwię się, bo sami walczyli o ten klub. Krzyczeli o herbie, o Bytovii, a dziś są działania, które jednoznacznie stawiają nas w sytuacji podjęcia decyzji o grze w IV lidze. Zawodnicy na pewno grają do końca, nie zawsze z wypłaconymi pensjami, bo wiadomo, że są problemy finansowe. Na pewno decyzja o odejściu Adriana Stawskiego była uzgodniona. Na drugi dzień dowiaduję się od ludzi, że prezes zrezygnował, chociaż podjęliśmy decyzję, że najpierw kończymy ligę, a dopiero po tym podejmiemy decyzję o Adrianie Stawskim, zarządzie, o wszystkim innym. Ja tam angażuję się dla stowarzyszenia, a nie dla jednostek. Jesteśmy za poważni, aby kilka kolejek przed końcem zabierać zabawki i wychodzić z zarządu. Każdy jednak odpowiada za siebie. 

Podobno prawdziwy powód to blokowanie rozliczenia przeszłości. Cyferka podobno nie chce oddać dokumentów finansowych, a sztab szkoleniowy blokował takie działania?

Ja chciałem podobnie, ale jaki mam na to wpływ? Co ma Stawski i sztab szkoleniowy do księgowości?

Podobno buntowali członków zarządu, aby zablokować działania prezesa.

Jaki ja mam interes, dając pieniądze na ten klub, żeby coś ukrywać? Cały czas była nadzieja, że Drutex wróci. Pan Dyks zapewniał, że walczymy o to. Nie muszę się bronić, bo w zarządzie w czasach sponsorowania przez Drutex nie byłem. Jestem za wyjaśnianiem starych spraw. Mówienie, że ma to wpływ na dzisiejsze działania to jak wycierania sobie kimś tyłka.

Taki wpływ, że prezes nie mógł wydobyć dokumentów z Cyferki i nie miał wsparcia w zarządzie i w sztabie szkoleniowym do takich działań.

Przecież powiedzieli, że zgłosili to przez prawnika, a wszyscy temu przyklaskiwali. Trzeba przyznać, że pan Dyks zrobił bardzo dużo dobrego. Był fajny pomysł na wiele rzeczy. Z niektórymi się nie zgadzałem, ale po to jest zarząd żeby były różne zdania. Zawsze jednak dochodziliśmy do porozumienia. Tak ustaliliśmy, że zostajemy do końca ligi i później będziemy się zastanawiać, a drugiego dnia o godz. 10.00 prezes rezygnuje, bo z kierownikiem mieli różne zdania. Mogliby dać sobie nawet po mordzie, ale nie powinien cierpieć klub jeśli prezes i kierownik w pewnych kwestiach nie zgadzają się. Ja mam dobre relacje zarówno z trenerem Adrianem, jak i z Krzyśkiem Dyksem i z Danielem Koską. To są koledzy. Natomiast skoro wyniki bronią trenera, to nie ma sensu zmieniać go na 3 czy 4 kolejki przed końcem ligi. Takie było moje zdanie. Uzgodniliśmy, że po zakończeniu rozgrywek będzie nowy sztab szkoleniowy. Dotychczasowy miał być zlikwidowany. 

Niektórzy uważają, że Bytovia powinna upaść, aby mógł powstać nowy klub, bez obciążeń wynikających z przeszłości.

Jeśli upadnie to upadnie, a oni będą ludźmi, na których będzie to ciążyć. Nikt nie będzie ukrywał kto odszedł jako sponsor. To są decyzje tych ludzi, do których mają prawo, ale każda decyzja niesie określone konsekwencje. 

A może odchodzą dlatego, że - jak mówią - nie ma woli wyjaśniania starych spraw i rozliczania winnych? 

Nie zgadzam się z tym. Przecież nie wejdziemy siłą do Cyferki, aby wykraść im dokumenty. Jest droga prawna, a Krzysztof Dyks w taki sposób próbował to zrobić. Nie jest prawdą, że ktoś to blokował. 

To prawda, że nie ma śladu po milionach z Druteksu?

Tak, budżet milionowy, a nawet ekspresu do kawy nie było. Na pewno nie jest tam wszystko ok, ale to jest tylko moje zdanie. Oskarżać konkretnych osób nie chcę. Moje przemyślenia zostawiam tylko dla siebie. Na pewno też mogę porównać obecny budżet do poprzednich. Z pewnością prezes Dyks i wiceprezes Marcinkowski w krótkim czasie zrobili porządek z fakturami i dokumentami. To ja byłem za rozwiązaniem starego zarządu i namawiałem ich żeby weszli do nowego, aby w końcu zapanował porządek. Niepotrzebnie pokłócili się ze sztabem szkoleniowym, Adrian Stawski nakręcił swoje, Krzychu Dyks swoje. To była dziecinada. Też mogłem złożyć rezygnację, ale tego nie zrobiłem, bo mam w sercu Bytovię, a nie Adriana Stawskiego. Wszyscy pracowaliśmy społecznie, a jako sponsor nie miałem z tego żadnych korzyści. Płacimy teraz wielką cenę, co jest przykre. 

Poprzedni zarząd podobno wynagrodzenia pobierał.

Nie umiem odnieść się do starych sytuacji, bo nie brałem w nich udziału. Wiem, że za rządów Krzysztofa Dyksa działało to bardzo dobrze. Szkoda, że tak się stało. 

Być może jednak odejście sponsorów powiązane jest również z zainteresowaniem, jakim prokuratura darzy braci Gierszewskich? Podobno Rafał jest w stałym kontakcie z trenerem Adrianem. Może sponsorzy bali się wmieszania w sprawy, które wkrótce mogą się wydarzyć?

Nie trzeba być alfą i omegą w Bytowie. Każdy to wie od paru miesięcy, że tak się stanie. Dziwię się, że to tak długo trwało. Jak trzeba będzie, to zagramy w IV lidze. Bez pieniędzy wiele nie zdziałamy. Teraz trzeba dograć to do końca, aby wyjść z twarzą. 

Portal

ibytow.pl

Napisał o tym

pierwszy

BOGDAN ADAMCZYK - radny, działacz Bytovii

Od dłuższego czasu dochodziły niepokojące sygnały z klubu. Nic się nie działo bez przyczyny. Miałem nadzieję, że podzielone obozy odnajdą consensus. Zapewne każdy chciał dla klubu jak najlepiej, ale część zarządu i sztab szkoleniowy nadawali na innych falach. Odchodzący prezes na łamach mediów wypowiedział się jedynie, że nie było między nimi chemii. Zapewne pan Zygmunt Krzysztof Dyks, jak każdy porządny człowiek, zachował daleko idącą poprawność. Szkoda, że tak się stało, bo tylko zgoda buduje. Teraz obserwujemy reakcję łańcuchową. Odeszli kolejni dwaj wartościowi członkowie zarządu, odejdzie dyrektor sportowy. Dochodzą też niepokojące sygnały o odejściu części sponsorów. Nie zazdroszczę nowemu prezesowi sytuacji w jakiej się znajduje. Trudno mu będzie zachować poziom constans. Praca działacza jest niewdzięczna. Wiem coś o tym, bo ponad 10 lat temu byłem jednym z nich. Na początku wszyscy mają wielu popleczników, a z czasem pojawiają się oponenci. Przybywa niezadowolonych, a chętnych do pomocy coraz mniej. W takich chwilach jak teraz dodatkowo należy spodziewać się rozdrapywania ran i szukania winnych, zamiast szukania drogi rozwiązania.

Wiem, że to co powiem może być niepopularne, ale czasami się zastanawiam, czy nie byłoby zdrowiej zrobić reset i zacząć od nowa. Budować klub w oparciu o bytowiaków i zawodników z okolicy z większym naciskiem na młodzież. Jednocześnie pamiętajmy o tym co było za nami. Pamiętajmy o najpiękniejszych chwilach klubu. Wiem, że dzisiaj trudno myśleć o trzeciej czy czwartej lidze, bo mamy drugą, a możemy mieć ponownie pierwszą. Jednak obawiam się, że kiedyś może przyjść taki dzień, w którym ktoś powie „game over”. Ja tego nie chcę. Nowemu prezesowi życzę skutecznego rozwiązania, które uratuje Bytovię w trudnej sytuacji finansowej i powstrzyma falę negatywnych newsów ze strony klubu. Pamiętać te musimy o konsekwencjach kolejnych decyzji. Awansować o kolejne szczeble do wyższych lig było cholernie trudno, a spaść i zrezygnować można bardzo łatwo i co najgorsze - taka decyzja mogłaby być nieodwracalna i „to se nevrati”. Ech, nie chciałbym być teraz na miejscu nowego prezesa. Podziwiam go za odwagę.

Jestem przekonany, że obecnie najmocniejszym punktem klubu są bytowiacy pracujący w klubie. Zarówno w sztabie jak i w nowym „okrojonym” zarządzie. Ważne jest, aby odbudować liczbę drużyn młodzieżowych pozwalając rozwijać się trenersko byłym piłkarzom naszego klubu.

[ALERT]1594767367798[/ALERT]

 

(M.W.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(8)

KainAbelKainAbel

5 3

mam dziwne wrażenie, że redaktor tej strony bardzo nie lubi Gierszewskich. Nie zebym trzymał kogokolwiek stronę bo jestem neutralny, ale większość artykułów nawiązuje do państwa G. 16:59, 15.07.2020

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

RedaktorRedaktor

8 2

Szanowny Panie, to nie jest kwestia sympatii. Zaczęliśmy pisać jesienią 2019 roku o jednej sprawie i ruszyła lawina. Nic na to nie poradzimy, że nawet w temacie klubu Bytovia gdzieś pojawia się jeden czy drugi brat. To nie jest powód aby zaprzestać napisania tekstu na dany temat. Najwidoczniej bracia występowali w różnych dziedzinach życia społecznego i gospodarczego Bytowa. 17:30, 15.07.2020


matrixmatrix

3 9

pan redaktor pan W jest na usługach LG 18:56, 15.07.2020

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

RedaktorRedaktor

8 2

LG czyli taki koreański koncern? ;-) Nietrafione. Jestem na usługach Czytelników. Puszczam to co nie przejdzie w niektórych lokalnych mediach. Pozdrawiam 19:10, 15.07.2020


786mj786mj

12 1

Od dawna było ze Bracia G okradali klub i firme Drutex...Rocznie 5 milionów złotych a nawet ekspresu do kawy nie było.... 19:29, 15.07.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

MariuszMariusz

9 7

Jeżeli są kibice ,; proszę pana; to jest klub bez względu na ligę rozgrywkową. Natomiast wróżę upadek te
j strony jak będzie takie nagłówki wrzucać. Bytovia ma 74 lata. A Pana strona ?
21:32, 15.07.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

popierampopieram

6 4

A ja popieram redaktora ! Bynajmniej,można dowiedzieć się wszystkiego bez ściemy ! Ciekawe dlaczego w "kurierze" o tych i innych przekrętach nie piszą?! Wiadomo "dupka,dupkę liże"🤣🤣🤣🤣 14:53, 17.07.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

ZlyZly

6 1

Wszyscy w Bytowie wiedzą o układach jakie były za drutexu . Wczorajsza wypowiedź trenera Adriana w radiu to bzdura , kłamstwo . Nie trzeba *%#)!& aby sobie policzyć ile pieniędzy potrzeba teraz aby grać w lidze a ile było wydawanych w tamtych czasach teraz szuka się winnych bo ze sztabow trenerskich z tamtych czasów został tylko trener i kierownik którzy jak myślę dobrze wiedzieli na co idę pieniądze drutexu. Ten klub to maszynka do wyciągnięcia pieniędzy od sponsorów i zabawy w wielką piłkę . Grupy młodzieżowe marne tylko aby otrzymać licencję żadnych wychowanków na poziomie żadnego programu szkolenia planu na przyszłość . Tylko długi i kłótnie . Spalić zakopać aby mogło odrodzić się na nowo z nową wizja i pomysłem . 10:28, 18.07.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%