To jedne z najważniejszych wyborów w Polsce od lat. W niedzielę wytypujemy nowego prezydenta. Atmosfera jest gorąca również w gronie lokalnych polityków, którzy przerzucają się opiniami i spostrzeżeniami. Jedni krytykują wspólny wypad na piwo Sławomira Mentzena i Rafała Trzaskowskiego, inni chwalą takie postępowanie. Każdy przedstawiciel jednego z dwóch obozów politycznych jest przekonany, że to jego kandydat zwycięży w niedzielę, 1 czerwca.
W ostatnich kilkunastu dniach mocno obrywa się Karolowi Nawrockiemu, przedstawiającemu się jako kandydat niezależny z poparciem Prawa i Sprawiedliwości. Najpierw na jaw wyszła sprawa mieszkania przejętego od Jerzego Ż., następnie kibolskie ustawki, a media rządowe i sprzyjające rządowi media komercyjne rozpoczęły wyszukiwanie innych ciekawostek z życia Nawrockiego. Zasugerowano na przykład, że sprowadzał prostytutki dla klientów Grand Hotelu w Sopocie.
Z drugiej strony jest Rafał Trzaskowski, znany z tego, że często zmienia zdanie. Kiedyś był obrońcą imigrantów, a teraz przeciwnikiem. Kiedyś był za Zielonym Ładem, a teraz twierdzi, że nie jest to dobre rozwiązanie. Wynik wyborów może być z minimalną przewagą w jedną lub w drugą stronę, dlatego sytuacja jest napięta.
Sylwester Owśnicki, były radny powiatowy PiS, członek zarządu wojewódzkiego Prawa i Sprawiedliwości, oczywiście popiera Nawrockiego. Jednocześnie krytykuje Mentzena za to, że na piwo zaprosił konkurencyjnego kandydata.
– Myślę, że po tym piwie rachunek zysków i strat jest na zero. Jeśli spodobało się to niektórym zwolennikom Sławomira Mentzena, to jednocześnie mogło się nie spodobać osobom o lewicowych przekonaniach. Może to ich zdemobilizować. Nie pójdą głosować na Trzaskowskiego – komentuje Owśnicki.
Przyznaje on, że sytuacja ze wspólnym piciem piwa, która mogła zasugerować, że Mentzen popiera Trzaskowskiego w drugiej turze, to sprytny wybieg Radosława Sikorskiego. Po wywiadzie Mentzena z Trzaskowskim, Sikorski czekał w jego pubie w sobotni wieczór.
– Chcieli w ten sposób pokazać, że potrafią pracować ponad podziałami. To oczywiście błędne, jeśli ktoś da się na to złapać – komentuje Owśnicki. – Należy przypomnieć, że gdy przegrali poprzednie wybory, to właśnie oni założyli Komitet Obrony Demokracji i zaczęli przeciwników wyzywać od faszystów i złodziei, a teraz z Mentzenem piją piwo.
Podkreśla również, że w takiej sytuacji za kilka miesięcy czy lat ciężko będzie Trzaskowskiemu i jego ludziom mówić, że Konfederacja to faszyści. Bo przecież z rzekomymi faszystami nie spędza się miłych chwil w tak ważnym dla Polski czasie.
Zastrzega jednak, że można spotykać się z przeciwnikami politycznymi – tak dzieje się w powiecie bytowskim.
– Starosta Leszek Waszkiewicz jest z Platformy Obywatelskiej, a jednak potrafimy ze sobą rozmawiać. Niejednokrotnie głosowaliśmy za dobrymi dla powiatu rozwiązaniami. Inaczej to wygląda w czasie kampanii prezydenckiej tuż przed wyborami. Myślę, że Konfederacja na tym nie straci, ale stracić może sam Sławomir Mentzen. Przedstawia się jako kandydat antysystemowy, a tu zasiadł do jednego stolika z Trzaskowskim i Sikorskim.
Jego zdaniem w tym momencie wyszedł na jaw brak doświadczenia Mentzena. Kandydat, który zdobył trzecie miejsce i robi furorę w internecie, ciesząc się ogromną popularnością wśród osób młodych, wpadł w zasadzkę nastawioną przez bardziej doświadczonych polityków.
– Należy też zauważyć, jak duża jest dynamika tej kampanii. Czegoś takiego nie było od lat – codziennie coś się dzieje – komentuje Owśnicki.
Inaczej to widzi Jan Kleinszmidt, przewodniczący Sejmiku Pomorskiego, przedstawiciel Platformy Obywatelskiej. Od lat związany z Trójmiastem, gdzie często bywa i pracuje. Według jego opowieści, rewelacje na temat Karola Nawrockiego nie są zaskakujące.
– Wszystkie te ustalenia znane były od dłuższego czasu. Teraz zostało to tylko mocniej nagłośnione – zapewnia Jan Kleinszmidt.
Jego zdaniem właśnie dlatego Nawrocki nie złożył pozwu w trybie wyborczym, gdzie sprawa musiałaby być rozstrzygnięta w 24 godziny. Złożył w trybie tradycyjnym, co sprawi, że rozstrzygnięcie sporu nastąpi najpewniej za kilka miesięcy, jeśli nie kilka lat.
– Gdyby został wybrany, i tak byłby chroniony przez czas trwania kadencji – zauważa Kleinszmidt.
Twierdzi on, że wśród wyborców Sławomira Mentzena są zwolennicy Koalicji Obywatelskiej. Dlatego zdecydowano się na wspólne spotkanie z liderem Konfederacji przy piwie.
– Na ugrupowanie lidera Konfederacji głosują osoby z innego rozdania pokoleniowego. Interesują ich takie postulaty jak niskie podatki. Po wywiadzie Mentzena z Trzaskowskim wiedzą, że te postulaty z tzw. „bańki Mentzena” są do zrealizowania. Myślę, że właśnie dlatego będą głosować na konkurenta Nawrockiego – ocenia Kleinszmidt.
Jego zdaniem nie ma znaczenia fakt, że Nawrocki podpisał postulaty Mentzena, a Trzaskowski ich nie podpisał.
– Nawrocki podpisał bez żadnego zastanowienia się, więc wracamy tu do „podpisywania dokumentów na kolanach”. Nawet nie próbował prowadzić dialogu z Mentzenem na zasadach partnerstwa, w przeciwieństwie do Trzaskowskiego. W Polsce brakuje niestety kultury dialogu – komentuje przewodniczący Sejmiku.
Z jego relacji wynika, że taki dialog w samorządzie województwa pomorskiego stara się utrzymywać. Nie można tego powiedzieć o polityce krajowej, gdzie rozmówcy przekrzykują się. Dlatego jego zdaniem kulturalna rozmowa Mentzena z Trzaskowskim może się przełożyć na dobry wynik kandydata Koalicji Obywatelskiej.
Według niego wyborcy Sławomira Mentzena to młodzi ludzie, w których życiu powiodło się. Są za otwartą gospodarką i niskimi podatkami. Jego zdaniem z biegiem lat, gdy tak jak on będą 60-latkami, ich podejście do życia zmieni się. Docenią wówczas państwową służbę zdrowia.
– Dopiero w momencie, gdy stanie się nam coś związanego ze zdrowiem, zrozumiemy, że nawet prywatna służba zdrowia, za którą płacimy, nie będzie w stanie zapewnić takiego poziomu opieki jak publiczna służba zdrowia – komentuje.
W ostatnich dniach lider Konfederacji Sławomir Mentzen nie wskazał swoim wyborcom, na kogo mają głosować. Sam jednak powiedział, że głosu na Trzaskowskiego nie odda. Podkreślił również, że to Nawrocki podpisał listę jego ośmiu postulatów, w tym niepodnoszenie podatków.
O Mentzenie głośno było z powodu wspólnej wyprawy na piwo z Trzaskowskim i Sikorskim, co negatywnie ocenia poseł Konfederacji z Gdyni – Krzysztof Szymański.
– Każda taka sytuacja ma swoje plusy, ale też koszty. Ciężko jednoznacznie to ocenić, ale z mojej strony nie spotkało się to z ciepłym przyjęciem. Ja bym tak nie zrobił i nie bardzo rozumiem, co Sławek miał na myśli. Są to naturalne rozbieżności w Konfederacji – komentuje Szymański.
Jego zdaniem spotkanie Mentzena z Trzaskowskim to zaburzenie ideowości polegającej na walce Konfederacji z PO i PiS. Dystans miał być utrzymywany.
– Miały być to jednakowo zamknięte drzwi, a nie jednakowo uchylone. To jest oś sporu – komentuje poseł Konfederacji.
Ponadto dodaje, że polityka to gra symboli. Ludzie zapomną treść dwugodzinnego wywiadu Mentzena z Trzaskowskim, ale nie zapomną wspólnie wypitego piwa.
W Trzeciej Drodze pojawiła się obawa, że ludzie zaczną zapominać o istnieniu Szymona Hołowni, który w pierwszej turze uzyskał kiepski wynik – niecałe 5% poparcia. Skąd to się wzięło? Paweł Biernacki, przewodniczący Rady Powiatu, przedstawiciel Trzeciej Drogi, jest przekonany, że to dopiero początek.
– Trzecia Droga powstała, by być przeciwwagą dla PO i PiS. Popierać dobre pomysły po obu stronach i krytykować złe pomysły. Myślę, że wynik Szymona wynika z tego, że ludzie w pierwszej turze uznali, że należy jednak popierać Rafała Trzaskowskiego, który ma większe szanse na znalezienie się w drugiej turze – komentuje Biernacki. – Natomiast jeśli chodzi o piwo z Mentzenem, moim zdaniem efekt końcowy będzie mieć więcej korzyści niż więcej minusów dla Trzaskowskiego. Natomiast jeśli chodzi o Konfederację, najbardziej może na tym skorzystać Braun.
Przewidując wybory parlamentarne, zakłada on, że za 3 lata Trzecia Droga może uzyskać około 7 lub 8%.
[ZT]19548[/ZT]