Szokujące nagrania z małej wsi Pietrzykowo w gminie Koczała. Mężczyzna za sparing partnera w walce bez żadnych zasad wziął niewinnego, “pluszowego” psa rasy łajka jakucka. Siedmiomiesięczna Foxi była okładana pięściami i – podobno – też grubym kijem, na oczach dzieci. Katem był ich ojciec – zawodowo dogoterapeuta i hodowca łajek oraz haskich, zrzeszony w Polskim Związku Kynologicznym.
Nagrania ujawnia jego żona. Twierdzi, że coś w niej pękło po latach udręki. Podobno nie był to pierwszy przypadek, ale w marcu tego roku czara goryczy się przelała. Jej zeznania są szokujące – podobnie jak nagrania, które ujawniła. Mężczyzna nie ma sobie nic do zarzucenia. Twierdzi, że… bronił się przed agresywną łajką jakucką.
[WIDEO]443[/WIDEO]
Nagranie zostało nagłośnione przez stowarzyszenie "Uszy do góry" z Miastka. Zaniepokoiło ich to, co można na tej taśmie zobaczyć.
– Sytuacja jest dramatyczna. Zwierzę ewidentnie jest katowane i nie są to metody pracy ze zwierzętami. Panu uruchomiła się agresja, która nie powinna mieć miejsca. Będziemy podejmować kroki prawne – zapowiada Jarosław Grzybowski ze stowarzyszenia "Uszy do góry". – Zwierzę, które doznaje agresji ze strony właściciela, a do tego jeszcze ten pan chodził z tymi zwierzętami do szkół i przedszkoli… Można sobie tylko wyobrazić, co mogłoby się stać, gdyby pies z traumą nagle zaczął wykazywać agresję w placówce oświatowej. Konsekwencje mogłyby być opłakane. Moim zdaniem ten mężczyzna nie powinien mieć zwierząt.
Obiecuje doprowadzenie do ukarania sprawcy. Nam udało się ustalić, że mężczyzna już nie mieszka w Pietrzykowie. Gdy pojechaliśmy na miejsce, zastaliśmy jego żonę. To z nią rozmawialiśmy i opublikowaliśmy nagranie na naszym portalu.
Anna Chabowska z mężem przeprowadzili się do Pietrzykowa jesienią 2024 roku. To mała wieś w gminie Koczała, tuż za granicą z gminą Miastko. Ona sfinansowała zakup domu, on wprowadził się razem z nią oraz z liczną gromadą psów. Hodowali je i legalnie rozmnażali w hodowli zarejestrowanej w Polskim Związku Kynologicznym. Ich ulubione rasy to husky i łajka jakucka. Mieli wtedy 16 dorosłych psów oraz szczenięta.
Byli ze sobą 9 lat. Raz było lepiej, raz gorzej – ale w Pietrzykowie miało być lepiej. Niestety, było gorzej. Chabowska twierdzi, że mąż agresję, którą czuł wobec niej, wyładowywał na psach. Wcześniej tylko to podejrzewała. 4 marca mąż sam się nagrał na kamerach monitoringu, które wcześniej sam zamontował.
Na nagraniu widać, jak okłada pięściami leżącą na ziemi łajkę Foxi. Wcześniej uciekła z podwórka. Dopadł ją, zaciągnął do domu i bił na oczach dzieci. Taka jest wersja żony. Jego wersja – nieco zmodyfikowana.
– 4 marca pojechałam na dwie godziny do fizjoterapeutki. Wracając, zadzwonił do mnie i powiedział, że pies nie żyje, bo miał wypadek. Podobno potrącił go samochód – opowiada Anna Chabowska.
W rzeczywistości w zaciszu domowym, z dziećmi w wieku 3 i 6 lat jako świadkami, mężczyzna okładał pięściami leżącą łajkę.
– Do dziś dzieci pracują z terapeutą po tym, co widziały. Wciąż o tym wspominają, uruchamiają się – mówi Chabowska. – Moja terapeutka powiedziała, że ta złość wyładowana na łajce była tak naprawdę skierowana przeciwko mnie. Wyładował się na Foxi, bo dzień wcześniej pokłóciliśmy się i powiedziałam mu, że chcę odejść.
Kobieta twierdzi, że była druga część nagrania, którą usunęła z telefonu ze strachu.
– Na tym nagraniu widać, jak wraca z grubym kijem – drewnianym elementem od krzesła brazylijskiego. Na oczach dzieci bije Foxi kijem. Ona traci przytomność, wynosi ją do garażu, a ona ocknęła się i uciekła. Wtedy zadzwonił do mnie i powiedział, że Foxi została potrącona i nie żyje. Zmyślił historię. Gdy to porównałam z nagraniem, naprawdę zaczęłam się go bać – zeznaje Chabowska. – Zeznania męża nagrałam na dyktafon. Pokazywałam znajomym. Gdyby nie wideo, pewnie by mu uwierzyli.
Na szczęście udało się ją uratować. To, co naprawdę się wydarzyło, wyszło na jaw dopiero po przejrzeniu nagrań z chmury.
– Pomimo nagrań są ludzie, którzy twierdzą, że nie są to dowody. Że widoczna przemoc to „obezwładnianie psa” – komentuje Chabowska.
Mąż Anny Chabowskiej to dyplomowany dogoterapeuta. Odwiedzał z psami szkoły i przedszkola, prowadził terapie dla dzieci i osób z niepełnosprawnościami.
– To nie jest jednorazowa sytuacja. Długo zbierałam się do tego, by odejść – przyznaje Chabowska.
Miała 19 lat, gdy się poznali. Był starszy o 11 lat.
– Wcześniej nie miał żadnych zwierząt. Powiedziałam mu, żeby wziął psa i dał mi spokój. Wziął. A potem założył hodowlę. Twierdził, że psa trzeba bić, dopóki nie zacznie się bać sikać w domu. Próbowałam go przekonywać, że tak to nie działa, ale i tak to robił.
Po ujawnieniu nagrania został usunięty z Polskiego Związku Kynologicznego. Sprawa zgłoszona jest również policji. Dotyczy znęcania się nad psami i nad żoną. Trwa rozwód. 39-latek ma zakaz zbliżania się do żony i dzieci.
– Obecnie mnie nęka, wysyła wiadomości. Twierdzi, że znęcam się nad dziećmi, bo odebrałam im ojca.
Twierdzi też, że mąż ją maltretował – głównie psychicznie, czasem fizycznie.
– Po miesiącu od nagrania poszłam na policję. 3 marca było nagranie, a 1 kwietnia zgłosiłam sprawę. Dostał zakaz opuszczenia lokalu i zbliżania się. Sąd go utrzymał.
Z pomocą przyszło stowarzyszenie COEXISTENCE z Gdańska. Występują jako oskarżyciel posiłkowy w imieniu Foxi.
Mąż mieszka teraz u matki w Czarnej Wodzie. Żona wciąż opiekuje się 7 psami, głównie husky. Dla dwóch już znalazła dom. Planuje założyć hodowlę łajek jakuckich.
39-latek twierdzi, że to była samoobrona.
– Pies ugryzł mnie w rękę, atakował dzieci. To była samoobrona, nie znęcanie się.
Twierdzi, że nagranie zostało zmanipulowane. Uważa, że żona rozgrywa sprawę jako „akt zemsty”.
– Przyznaję się do obrony siebie i dzieci. A psy u pani Ani są przywiązywane do płotu, bez wody. Tam trzeba zrobić porządek.
Nie widzi nic złego w noszeniu psa za kłąb.
– To jest normalne. To sposób wyciszający – twierdzi.
Uważa, że Chabowska stosuje alienację rodzicielską.
– Jednego dnia dzieci miały ojca, drugiego – zabrała mnie policja. Dzieci płakały. Mówiły, że mama kłamie. Nie było przemocy. Poza jedną interwencją i jej próbą samobójczą. Myślałem, że to się uda uratować, ale nie mogłem już dłużej być z tą kobietą.
Twierdzi, że Foxi wziął z litości. Miała być bita przez poprzedniego hodowcę. Była zalękniona, a to miało objawiać się agresją.
– Broniłem dzieci i domu. To, co zrobiła żona – to akt zemsty.
Do tematu wrócimy.
[ZT]17693[/ZT]
3 0
Co za patola , do paki z nimi
1 0
Nazwać tego sku****** bydlakiem to obrazić bydlęta ! To śmieć i gad w ludzkiej skórze omyłkowo zwany człowiekiem ! Sąd powinien przyklepać mu ze 2 lata odsiadki i dożywotni zakaz posiadania jakichkolwiek zwierząt !
0 0
Oprócz oczywistej winy znęcania należy koniecznie przyjrzeć się działalności w postaci handlu psami, zazwyczaj są to działania bez ewidencji i podatków, których w naszym regionie jest już kilka! Tacy ludzie psy traktują wyłącznie jak maszynki do zarabiania nie mając poszanowania dla zdrowia i życia tych zwierząt