Tuż przed spodziewanym spadkiem do III ligi, odchodzą dwaj kluczowi członkowie zarządu Bytovii. Prezes Tomasz Baranowski i sekretarz Zarządu, Bartosz Malek, 1 czerwca złożyli rezygnację. Powodów jest przynajmniej kilka. Obaj zapowiedzieli, że pracować zamierzają maksymalnie do końca czerwca. Pojawiły się też sugestie, że w celach oszczędnościowych od przyszłego sezonu Bytovia nie zagra w III lidze, tylko od razu w IV.
- Obejmując klub, odczuwaliśmy duże obawy. Sytuacja była trudna. Bytovia potrzebowała nowego “sternika” i wyznaczenia nowego kursu, który dawałby nadzieję na poprawę sytuacji, a jednocześnie przeprowadził klub przez trudny do przewidzenia czas pandemii. Podjęliśmy się tego niełatwego zadania, mając świadomość osobistych ułomności - małego doświadczenia w pracy społecznej i dużego obciążenia, związanego z prowadzeniem własnych firm - napisali obaj w specjalnym oświadczeniu. - W czerwcu zeszłego roku zaczęliśmy snuć plany zbudowania trwałego, mocnego organizmu sportowego, który będzie dawał radość sympatykom i ludziom skupionym wokół Bytovii. Wiedzieliśmy, że czeka nas trudne wyzwanie. Największym problem było finansowanie klubu i długi, które dostaliśmy niejako w pakiecie. Kłopot stanowiło i nadal stanowi budowanie na nowo tożsamości drużyny i ugruntowywanie przywiązania kibiców do Bytovii. Stwierdziliśmy też, że następny problem klubu polega na braku szkolenia młodzieży na odpowiednim poziomie. Za sytuację niewłaściwą uznaliśmy również znikomą liczbę bytowiaków, grających w pierwszym zespole. Środowisko piłkarskie, a w szczególności kibicowskie, oczekiwało tych właśnie zmian.
Dalej prezes Tomasz Baranowski i sekretarz Bartosz Malek przyznają, że w ciągu ostatniego roku, kiedy pełnili swoje funkcje, nie udało się im niestety zrealizować wszystkich, zakładanych celów.
- Są to zadania długofalowe. Ich realizacja wymaga pracy przez co najmniej kilka lat. Trudno w rok odbudować zaniedbania wielu poprzednich sezonów. Potrafimy się przy tym przyznać, że nie ustrzegliśmy się błędów w prowadzeniu klubu i w podejmowanych decyzjach. Nie udało się nam pozyskać dostatecznie wielu nowych sponsorów, a co za tym idzie, poprawić finansów klubu. Również budowanie akademii nie osiągnęło zamierzonych rezultatów. Wreszcie, co chyba dla kibiców jest najważniejsze, nie udało się utrzymać drużyny na poziomie centralnym - napisali Baranowski i Malek. - Mimo tych niedociągnięć, kilka spraw udało się ruszyć z miejsca. Opracowany został plan szkolenia młodzieży na najbliższe lata. W grze pierwszego zespołu pojawili się długo wyczekiwani bytowiacy, grający w pełnym wymiarze czasowym. Otrzymaliśmy zapewnienie władz miasta, że będzie poprawa infrastruktury i zaplecza sportowego. Udało się również stworzyć zaplecze administracyjne. Niestety forma, w której działał nasz zarząd, czyli przedsiębiorcy pracujący społecznie, nie sprawdziła się i można powiedzieć, że się wyczerpała. Jak się okazuje, pogodzenie pełnego zaangażowania w sprawy klubu i pracy zawodowej się nie udaje. Po prostu brakuje czasu. Ta sytuacja odbija się z kolei na jakości zarządzania, na podejmowaniu szybkich i skutecznych decyzji.
Baranowski i Malek przyznają również, że za podjęciem przez nich decyzji o odejściu stoi także słabe zaangażowanie w sprawy drużyny gminy Bytów, jak również Starostwa Powiatowego. Nieoficjalnie wiemy, że przy kłopotach finansowych klubu nie było pomocy, a dostrzec można było wręcz dołowanie ze strony władz i jednostek samorządowych. Nasz rozmówca z Bytovii podał za przykład zadłużenie za wynajem domu od Starostwa Powiatowego, w którym nocowali piłkarze.
- Przy kwocie zadłużenia w wysokości 3 tys. zł, starosta od razu nasłał na nas komornika. Zrobił to człowiek, który wcześniej robił sobie zdjęcia, kiedy siedział na trybunach z szalikiem Bytovii. O czymś to świadczy - komentuje nasz rozmówca.
Prezes Baranowski i sekretarz Malek, w swoim oświadczeniu mają uwagi szczególnie do Urzędu Miejskiego w Bytowie. Piszą o zbyt małym zaangażowaniu gminy oraz o braku woli lokalnego biznesu do zwiększania nakładów na funkcjonowanie klubu. Twierdzą, że na pewno nie pomogły pomówienia, plotki i intrygi niektórych osób, ale nie wymieniają ich nazwisk. Wskazują także na pandemię Covid-19, która skutecznie zatrzymała klub na wielu polach - od pozyskiwania nowych sponsorów, po budowanie bliższych relacji drużyny z jej sympatykami oraz lokalną społecznością.
Obaj zaznaczają, że nie porzucą klubu i nie wycofują się z pracy dla niego do końca, ale chcą, żeby na jego czele stanęli młodzi, dynamiczni ludzie. Deklarują pomoc i służyć będą swoim doświadczeniem.
- Z jednej strony żałujemy, że nasza misja musi dobiec końca. Poznaliśmy wielu wspaniałych ludzi, od piłkarzy po działaczy, wolontariuszy czy sponsorów. Z drugiej jednak strony brak wsparcia i zrozumienia na wielu płaszczyznach skłoniły nas do podjęcia decyzji o rezygnacji. Poświęciliśmy swój czas, często kosztem bliskich, kosztem swoich biznesów. Wyłożyliśmy przy tym dziesiątki tysięcy złotych, aby klub mógł funkcjonować. Za działalność w klubie nie pobraliśmy ani złotówki wynagrodzenia. Żeby było jasne - nie żałujemy tego. To była piękna przygoda, praca dla Bytovii i jej piłkarskiej rodziny - piszą dalej Baranowski i Malek. - Dziękujemy wszystkim tym, którzy wspierali nas swoim dobrym słowem, swoją wiedzą, swoją pracą. Chcielibyśmy Wam wszystkim podziękować razem i każdemu z osobna. Wierzymy w to, że jest jeszcze wielu ludzi, mających Bytovię w sercu. Życzymy wszystkim ludziom związanym z klubem wielu sukcesów. Skoro raz kiedyś udało się zbudować klub, który grał w I lidze, to czemu nie spróbować znowu…
[ZT]4165[/ZT]
SŁOWO OD SEKRETARZA
Postanowiliśmy odrębnie porozmawiać z Bartoszem Malkiem na temat jego rezygnacji. Swoją wypowiedź zaczyna od tego, że kibicem Bytovii był od 5. roku życia. Wiernie wspierał klub przez wszystkie te minione lata, a od listopada 2019 roku stał się członkiem zarządu. Po niecałych 2 latach podjął decyzję o odejściu z kierownictwa.
- Doszliśmy do ściany i uważamy, że w tej chwili powinni przyjść nasi następcy, którzy inaczej to wszystko poukładają. Być może kiedyś wróci to na tory, na których sprawy były do niedawna - mówi Bartosz Malek.
Zaznacza on, że strata klubu jest niewielka i przy zdobyciu dodatkowych środków jest szansa, że Bytovia będzie jednak w III lidze, a nie od razu w IV. Będzie to już zadanie dla nowego zarządu.
Z perspektywy czasu, po złożeniu rezygnacji, Malek przyznaje, że być może błędem było niewyegzekwowanie rozliczenia poprzednich zarządów Bytovii, a szczególnie tego za kadencji Rafała Gierszewskiego. Przypomnijmy, że rok temu sytuację próbował uporządkować były prezes, Krzysztof Dyks. Chciał zaangażować biegłego księgowego, aby ten przeanalizował wszystkie wydatki klubu w czasach, gdy sponsorem była firma Drutex. Jak się okazało, dokumenty przechowuje Biuro Rachunkowe "Cyferka", należące do małżeństwa Katarzyny i Bogdana Gierszewskich. Dokumentów nie udostępniono i pojawiły się różne spekulacje o powodach takiej decyzji. Wówczas Krzysztof Dyks zrezygnował. Razem z nim odszedł Andrzej Marcinkowski, a wielu sponsorów zniechęciło się do dalszego wspierania klubu. W jednym z naszych ostatnich artykułów, wieloletni sponsor i kibic, Mieczysław Toczony, na łamach naszej gazety Wieści z Powiatu mówił, że on również widział brak przejrzystości w wydawaniu pieniędzy sponsorów za kadencji Rafała Gierszewskiego. Stwierdził, że już wówczas sugerował, że najlepszym rozwiązaniem problemów klubu byłoby powołanie spółki akcyjnej. Sponsorzy mogliby wówczas wejść do zarządu i mieć wpływ na decyzje przy wydawaniu pieniędzy. Bytovia z jakichś względów się przed tym wzbraniała. Tak naprawdę do końca nie było wiadomo na co wydawane są pieniądze sponsorów, co po odejściu firmy Drutex spowodowało "efekt domina". Tomasz Baranowski i Bartosz Malek nie byli w stanie zachęcić nowych firm do sponsorowania Bytovii. Nie byli też w stanie wyciągnąć dokumentów finansowych klubu, które nadal zalegają w Biurze Rachunkowym "Cyferka".
- Myślę, że założenie spółki akcyjnej to jest jakieś wyjście dla klubu w przyszłości albo jeszcze inaczej trzeba to poukładać. Stowarzyszenie ma swoje zalety, ale ma też swoje wady, zauważone w szczególności przez dużych sponsorów - potwierdza Malek. - Mam nadzieję, że przyjdą teraz młodzi, z zapałem do pracy i dużymi ambicjami.
Jednocześnie przyznaje on, że zgadza się z wieloma pomysłami poprzedniego prezesa, Krzysztofa Dyksa, który chciał rozliczyć przeszłość, aby móc budować przyszłość klubu.
- Faktycznie rozliczenie czy też "wyczyszczenie wszystkiego do zera" dałoby najlepszy efekt, ale to jest organizacja społeczna, w której na wszystko nie ma się wpływu - komentuje Malek. - Niestety w takim klubie, jak Bytovia, niektóre trudne decyzje nie są możliwe do podjęcia w danym momencie. Co do dokumentów księgowych, były później kolejne zapytania, aby dokumenty finansowe wróciły do klubu i myślę, że w końcu do tego dojdzie. Choćby z prozaicznego powodu, że w razie jakiejkolwiek kontroli, dokumenty powinny być.
[ZT]2315[/ZT]

Kupił „prawo jazdy” w sieci. Zatrzymała go policja
Ci ludzie pochodzą z innych światów, gdzie takie rzeczy nikogo nie dziwią i są na porządku dziennym.Polska na hektary przyjmuje ludzi z biednych skorumpowanych krajów a nasz system tak naprawdę jest wobec tych przestępstw bezradny. Strach myśleć co dalej, przecież w krajach Ameryki płd. czy w krainie U wszystko można kupić, wystarczą dolary. W tej chwili dyplomy lekarskie z ukrainy nie są nostryfikowane, a masowo nas leczą....szkoda słów
.....
13:55, 2025-11-20
NIEGRZECZNI obywatele Kolumbii. Bez uprawnień
Dlaczego Kolumbijczyk dostal 100 zł mandatu a Polacy po 2500 zł jeżeli cała trójka była pijana I jechali rowerami?
Kierowca
12:34, 2025-11-20
NIE ŻYJE 15-letnia dziewczynka potrącona na przejściu
I policja nie zatrzymała tej kierowczyni prawo jazdy?
SB
10:35, 2025-11-20
NIE ŻYJE 15-letnia dziewczynka potrącona na przejściu
*%#)!& który zmienił prawo -nawyki uczone od lat spojrzyj w lewo w prawo a potem znowu w lewo POWINIEN MIEC *%#)!& J...A absurdalna ustawa
Bytowiak
08:41, 2025-11-20