Nie czekaj, aż ściana się zawali. Wystarczy prosty wniosek: opis szkody, adres nieruchomości, numer księgi wieczystej i kontakt do siebie. To wszystko. Żadnych załączników, zdjęć, opinii – tego na razie nie trzeba. Ale koniecznie zadbaj o potwierdzenie doręczenia tego pisma kopalni – to ważny dowód, jeśli sprawa trafi do sądu.
Teoretycznie kopalnia ma 30 dni na reakcję. W praktyce? Zdarza się, że czekasz miesiącami, a odpowiedzi brak. Co wtedy? Już 31 dnia od zgłoszenia możesz złożyć pozew w sądzie. I warto – zwłaszcza, jeśli propozycja kopalni (jeśli w ogóle się pojawi) jest nie do przyjęcia.
Odszkodowanie obejmuje:
koszt naprawy szkody (nawet z uwzględnieniem sprzątania – tzw. metoda kosztowa),
utratę wartości rynkowej nieruchomości,
odsetki – a te potrafią być imponujące: nawet 11% rocznie!
Przykład? Jeśli sąd przyzna Ci 100 tys. zł, a sprawa potrwa dwa lata, możesz dostać dodatkowo 22 tys. zł samych odsetek. Nie ma takiej lokaty w banku!
Nie! Odszkodowanie to Twoje pieniądze. Kopalnia często próbuje narzucić, że wypłaci je dopiero po naprawie i okazaniu faktur – ale to Ty decydujesz, co z nimi zrobisz. Sądowe odszkodowanie nie wiąże Cię żadnymi takimi warunkami.
Zastanów się. Kopalnia często proponuje mniej niż możesz uzyskać w sądzie. A ugoda zablokuje Ci drogę sądową – nawet jeśli okaże się, że dostałeś za mało. Pamiętaj: kierując sprawę do sądu często zyskujesz +30% więcej niż w ugodzie. Do tego dochodzą wspomniane odsetki.
Tu dobra wiadomość – możesz być zwolniony z opłat, a sąd powoła własnego biegłego, który oceni wartość szkód. Nie musisz zatrudniać eksperta na własną rękę, zwłaszcza że często to tylko marketingowy chwyt firm odszkodowawczych.
Średnio od kilku miesięcy do nawet kilku lat – ale spokojnie, większość spraw kończy się szybciej niż myślisz. A kopalnie rzadko się odwołują – tylko wtedy, gdy rzeczywiście mają ku temu mocne podstawy.