Pracownicy miasteckiego oddziału firmy Wirax zostali zatrzymani za kradzież metalu na złom
Do zatrzymań doszło po informacji przekazanej właścicielowi zakładu przez jednego z pracowników. Mundurowi zatrzymali trzech mężczyzn w wieku 37, 45 i 60 lat, których podejrzewa się o regularne wynoszenie materiału poza teren zakładu i sprzedawanie go w okolicznym punkcie skupu złomu. Oficjalnie potwierdzono, że zatrzymani usłyszeli zarzuty kradzieży, po czym zostali zwolnieni bez zastosowania środka izolacyjnego.
– Mężczyźni zostali zatrzymani na 48 godzin, usłyszeli zarzuty, ale nie zastosowano wobec nich tymczasowego aresztu – potwierdza Dawid Łaszcz, oficer prasowy bytowskiej policji.
Z ustaleń naszej redakcji wynika, że proceder mógł prowadzić nie tylko do ubytku materiału, lecz także do realnego zagrożenia procesów produkcyjnych, bo – jak mówi nasz informator – nie chodziło o odpad metalowy, ale pełnowartościowe płaskowniki oraz elementy do konstrukcji maszyn.
– Oni nie wynosili resztek produkcyjnych, to nie były ścinki ani odpadki. To był dobry materiał, cięty na mniejsze kawałki, żeby wyglądało jak złom – mówi informator, który zna kulisy sprawy.
Według nieoficjalnych ustaleń grupa działała w składzie: majster, operator wózka widłowego oraz szwagier jednego z nich. Mężczyźni mieli pracować w zakładzie od lat i – jak wynika z rozmów z pracownikami – cieszyli się dużym zaufaniem.
– Majster pracował tu od czterech lat, wcześniej też w tutejszych firmach. Szef był w szoku, że taki zaufany facet zrobił coś takiego. Nikt się nie spodziewał, że pójdzie w takie rzeczy – dodaje rozmówca.
Proceder miał trwać przez kilka miesięcy. Materiał, jak wynika z relacji, był cięty i przygotowywany na terenie zakładu, a następnie wywożony służbowym samochodem, wczesnym rankiem, jeszcze przed rozpoczęciem pracy innych pracowników. Sprzedaż odbywała się w lokalnym skupie metali, gdzie – według relacji – miały być dokonywane zwykłe transakcje gotówkowe.
Najbardziej znamienny w całej historii jest jednak drugi wątek – społecznego milczenia. Według informatora większość pracowników wiedziała o nielegalnym procederze, ale nikt nie reagował, dopóki – jak wynika z relacji – nie doszło do konfliktu personalnego.
– Każdy wiedział, ale nikt nie mówił. Poszło dopiero wtedy, jak jednemu pracownikowi zmienili stanowisko na gorsze i poczuł się traktowany gorzej niż bezdomny kot. W końcu pękł i poszedł do szefa. Każdy ma jakąś granicę – relacjonuje informator.
Z nieoficjalnych rozmów wynika również, że właściciel zakładu mógł dokonywać własnych wyliczeń na podstawie zakupów materiałowych i gotowych elementów. To właśnie analiza dokumentów miała potwierdzić podejrzenia co do skali nieprawidłowości.
W zakładzie – jak dowiedziała się redakcja – doszło również do przeszukania szafek pracowniczych. Na ten moment nie ma informacji, czy czynności były prowadzone także poza firmą, m.in. w miejscach zamieszkania podejrzanych lub ich rodzin.
Według rozmówców zatrzymani mogą ponieść nie tylko odpowiedzialność karną, ale także cywilną, co oznacza konieczność pokrycia strat.
– Mają do oddania kilkadziesiąt tysięcy złotych, a być może nawet więcej, jeśli firma pójdzie w pełne roszczenia. Mówią, że pewnie pójdą mieszkania i samochody na sprzedaż – słyszymy od informatora.
Na ten moment firma Wirax funkcjonuje normalnie, produkcja trwa, a zakład – według relacji – pozostaje stabilny finansowo i organizacyjnie.
Próbowaliśmy porozmawiać z właścicielem, ale nie udało się nawiązać kontaktu.
Sprawa nadal jest prowadzona przez policję w Miastku. Do tematu wrócimy.
[ZT]19579[/ZT]
Waldemar Walkusz przestał być trenerem Bytovii
Zarząd do dymisji po pierwsze. Po drugie gdzie transparentów wydatków...szkoda sponsorów na taką numelantke...
Zarząd
10:15, 2025-11-18
Waldemar Walkusz przestał być trenerem Bytovii
A czy stać nas na prezesa klubu z takimi zarobkami? Akurat w Bytowie jest wiele firm, które mogłyby być sponsorem Bytovii, ale jeżeli wciąż o tym decyduje z tylnego fotela Pan L. Gierszewski, to może trzeba zmian na poziomie prezesa klubu?
Leszek
08:00, 2025-11-18
MOKRZYN. Tafla lodu spadła z ciężarówki i rozbiła szybę
Szkoda, że poszkodowana sama nie zadbała o własną kamerkę. Teraz może sobie pogwizdać a z rejestratorem miałaby dowód. Ja miałam również podobna historię, ale od niedawna miałam taki sprzęt i był dowód a odszkodowanie pokryło i naprawę i koszty kamery. Przy tyłu użytkownikach z różnym podejściem do odpowiedzialności i różnymi umiejętnościami taka kamera w aucie to już jedynie powinność.
Obserwator
23:31, 2025-11-17
PODWYŻKI w Sierznie. Średnio 5,5 procent
System flamandzki..kupujesz dwa rodzaje worków na odpady z logo danej gminy,pierwszy rodzaj worki do odpadów wtórnego przetwarzania koszt 3euro 20 worków drogie to koszt 30euro też 20sztuk żucamy szystkie odpady...więc wiadomo że do tego drogiego nie wrzucisz butelki....i co najważniejsze w tym systemie to że nikogo nie interesuję ile worków kto zużyje..system dla mieszkańców,tym czasem w Bytowie wymyślili od zużytej wody *%#)!& co to ma wspólnego z odpadami🤑
Woody
20:41, 2025-11-17