Zamknij

DZIWNE PRZYPADKI w bytowskim Sądzie Rejonowym

20:34, 05.10.2021 M.W. Aktualizacja: 20:39, 05.10.2021
Skomentuj

Kupił nieruchomość dla syna, a po kilku miesiącach nadal nie jest jej właścicielem. Stefan Sobisz, rolnik z Pomyska Wielkiego, rozkłada ręce opowiadając o tym co dzieje się w bytowskim Sądzie Rejonowym. Zaczyna nawet podejrzewać, że może mieć to coś wspólnego z jego prywatną wojną z przedsiębiorcą Bogdanem Gierszewskim. Podobno ma on bliskie relacje z niektórymi pracownikami wymiaru sprawiedliwości. Do tego wątku wkrótce wrócimy. Teraz czas na dość dziwną historię transakcji, z bytowskim sądem w roli głównej.  

Stefan Sobisz 28 kwietnia wygrał przetarg z Bogdanem Gierszewskim, ale do dziś nie ma prawa użytkowania nieruchomości, którą zakupił. Sprzedającym był bytowski komornik. Rolnik z Pomyska Wielkiego jest zbulwersowany przewlekłością sądowego postępowania. Jego zdaniem bytowski wymiar sprawiedliwości sprzyja Bogdanowi Gierszewskiemu pozwalając na stosowanie najróżniejszych sztuczek prawnych.

Postępowanie przeciąga się, a dawny warsztat przy drodze wojewódzkiej w Pomysku (zlokalizowany obok firmy BRK Windows należącej do Rafała Gierszewskiego - brata Bogdana) nadal czeka na nowego właściciela. Sobisz podejrzewa, że Bogdan Gierszewski wykorzystuje swoje rzekome znajomości w wymiarze sprawiedliwości, aby utrudnić nabycie nieruchomości, chociaż Sobisz wygrał z Gierszewskim oferując wyższą cenę za atrakcyjną nieruchomość.

Sprawa ma swój początek 28 kwietnia tego roku. Stefan Sobisz zgłosił się do przetargu ogłoszonego przez komornika Wojciecha Daroszewskiego. Przedmiotem licytacji była działka o powierzchni 0,1891 ha wraz z budynkiem socjalno-administracyjnym i garażem. Nabywca uzyskiwał też udział we wjeździe z drogi wojewódzkiej, wspólnym z istniejącą tam firmą BRK Windows. Cena wywoławcza była ustalona na 148 414 zł. Do licytacji przystąpili Stefan Sobisz, Bogdan Gierszewski z małżonką Katarzyną. Osobno licytował pełnoletni syn Gierszewskich.

Licytacja trwała godzinę. Z protokołu dowiadujemy się, że komornik na wstępie wykluczył z udziału syna Bogdana Gierszewskiego ponieważ nie wpłacił on całego wadium, a jedynie część, za działkę będącą częścią wjazdu z drogi wojewódzkiej. Po zaciętej licytacji Sobisz wygrał oferując 378 000 zł. Jak wyjaśnił, kupił nieruchomość z zamiarem utworzenia tam warsztatu, dla syna. Działka jest atrakcyjna, z bezpośrednim wjazdem z drogi Bytów - Kartuzy. Rolnik, który na potrzeby udziału w licytacji sprzedał wcześniej kilka działek budowlanych, sądził, że lada dzień podpisze akt notarialny i zacznie porządki w zrujnowanym budynku. Pomylił się. Bogdan Gierszewski postanowił zablokować transakcję w sposób inny, niż wygranie licytacji. 

Początkowo próbował udowadniać, że licytacja jest nieważna, bo zwycięzca nie był obecny razem z małżonką, z którą ma współwłasność majątkową. Sobisz udowodnił, że wystarczy przedstawienie pełnomocnictwa i tak też zrobił. 

Dalej Gierszewscy mieli zarzuty do komornika, co do odrzucenia udziału ich syna w licytacji. Zarzut ten został oddalony. 

29 kwietnia Bogdan Gierszewski zwrócił się o udostępnienie nagrania z licytacji. Zrobił to też Stefan Sobisz. Obaj otrzymali nagrania. 

12 maja sąd postanowił zatwierdzić wygraną przez Sobisza licytację, ale - jak się wkrótce okazało - był to dopiero początek jego problemów ze skutecznym uzyskaniem prawa własności. 

19 maja Bogdan Gierszewski wystąpił o doręczenie orzeczenia wraz z uzasadnieniem. To samo uczyniła jego małżonka Katarzyna. Natomiast dłużnik Jarosław M. (dotychczasowy właściciel nieruchomości) nieoczekiwanie 31 maja wystąpił do sądu z zaskarżeniem wyniku licytacji. Jego wniosek do sądu wpłynął dopiero 4 czerwca. 

7 czerwca sąd - pomimo braków formalnych - nie odrzuca zaskarżeń złożonych przez Bogdana i Katarzynę Gierszewskich. Okazało się, że oba dokumenty… nie zostały podpisane. Zamiast odrzucić, sąd prosi o przesłanie dokumentów z podpisami. Dostają dodatkowy czas. Oboje mają zapłacić po 100 zł opłaty sądowej. Do uzupełnienia identycznych braków formalnych zostaje wezwany dłużnik Jarosław M., który również zapomniał podpisać się pod dokumentem. 

Co ciekawe, chociaż postanowienie sądu wydane jest 7 czerwca, do Bogdana i Katarzyny Gierszewskich pisma wysyłane są dopiero 16 czerwca. Dostają 7 dni na przesłanie podpisanych wniosków i zapłacenie kwoty 100 zł, czyli łącznie 200 zł. Również 16 czerwca wysyłane jest podobne pismo do dłużnika Jarosława M. 

Dłużnik swoje zażalenie (w dwóch egzemplarzach) wysyła do sądu 28 czerwca (data wpływu 1 lipca) i prosi o zwolnienie z opłaty 100 zł. 

30 czerwca podobne pismo do sądu kieruje Bogdan Gierszewski (dzień wpływu 1 lipca, odebrane 23 czerwca). Tym razem składa podpis i załącza potwierdzenie uiszczenia opłaty ze wspólnego konta małżeńskiego. 

Co ciekawe, małżonka Bogdana Gierszewskiego nie odbiera korespondencji w terminie, pismo wraca do sądu, ale i tak dostaje odpis postanowienia z datą 23 lipca. Za darmo, pomimo braku potwierdzenia uiszczenia opłaty 100 zł. 

Czas mija. 22 lipca sąd postanawia... oddać Bogdanowi Gierszewskiemu wpłacone 100 zł. W aktach nie ma śladu dotyczącego powodu podjęcia takiej decyzji. Wnioskodawca został zobowiązany do uiszczenia opłaty, wniosek rozpatrzono, a 22 lipca pieniądze są oddawane. 

22 lipca dłużnik Jarosław M. po raz kolejny dostaje szansę przedłużenia postępowania. Sąd zobowiązuje go po raz kolejny do usunięcia braków formalnych. Ma złożyć oświadczenie o dochodach. To podstawa do zwolnienia go z opłaty sądowej 100 zł.  

Postępowanie jest w toku. Czas mija, a Stefan Sobisz zakupioną nieruchomość może oglądać jedynie zza płotu. 

- Ostatnio przyszło do mnie pismo, że teraz rozpatrują wniosek Jarosława M. o zwolnienie z opłaty 100 zł. Wygląda mi to na celowe przeciąganie sprawy. Nawet wiem dlaczego. Bogdan Gierszewski nie chce aby był sąsiadem zakładu prowadzonego przez jego brata. Skoro tak bardzo mu na tym zależy, mógł to kupić od komornika. To oczywiście tylko moje podejrzenia, ale one same się nasuwają po analizie tej kilkumiesięcznej męczarni w bytowskim sądzie - mówi Stefan Sobisz. - Wygląda na to, sąd sądem, ale sprawiedliwość musi być po konkretnie wskazanej stronie.

Wysłaliśmy pytania nie tylko do Sądu Rejonowego w Bytowie, ale i do Sądu Okręgowego, Apelacyjnego, Najwyższego i do Ministerstwa Sprawiedliwości. Zawarliśmy tam również najnowsze informacje dotyczące zaobserwowanego rzekomego towarzyskiego spotkania jednego z sędziów z braćmi Gierszewskimi. Czekamy na odpowiedź.  

Próbowaliśmy też skontaktować się z szefem rady nadzorczej bytowskich Wodociągów Bogdanem Gierszewskim. Bezskutecznie. 

Do tematu wrócimy.

(M.W.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(4)

MamaMama

15 2

Boguś to cwany lis, ale żeby do swoich ciemnych celów wykorzystywać wnuka to bym się nigdy po Bogusiu nie spodziewała prędzej po synowej, która nie cofnie się przed niczym, aby zarobić na nową torebkę. 21:01, 05.10.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

JaJa

3 8

Proponuje zmienić prawnika, który wyjaśni zasady procedury sądowej, a nie sprzedawać takie historie z podtekstem na portalach internetowych, pomimo iż podejrzliwość autora i bohatera nie jest uzasadniona. Każdy doświadczony prawnik, a zwłaszcza mający do czynienia z dłużnikiem, zna jego taktyki.
Niestety artykuł o niczym. 23:07, 05.10.2021

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

KaszubKaszub

8 0

Tu właśnie chodzi o pokazanie, że po złości można korzystać z tych zasad, a później procesy trwają np. 8 lat w pierwszej instancji, bo dziwne rzeczy się dzieją i terminy spadają 09:27, 06.10.2021


JaJa

3 2

Boguś was zje ;) 15:18, 06.10.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%