Zamknij

STRACILI DOM. Cztery osoby, jeden kot i pięć psów [WIDEO]

14:00, 22.01.2025
Skomentuj Agata Żywicka i Daniel Kuźniar zbierają pieniądze na odbudowę swojego domu po pożarze Agata Żywicka i Daniel Kuźniar zbierają pieniądze na odbudowę swojego domu po pożarze

Dziesięcioosobowa rodzina straciła dach nad głową: Agata Żywicka, jej mąż Daniel Kuźniar, dwoje dzieci, kot i pięć psów, w tym „żywe maskotki” rasy leonberger. Zwierzęta są dla nich jak członkowie rodziny. Razem przeżywają tę tragedię. Zbierają pieniądze na odbudowę domu w Studzienicach. Ogień zabrał im go w piątek nad ranem 3 stycznia. Niestety, budynek nie był ubezpieczony. Odbudowa pochłonie nawet pół miliona złotych.

- Wróciliśmy z mężem z pracy w piątek 3 stycznia. Pracowaliśmy jak zawsze, bo jesteśmy piekarzami. Prowadzimy też sklep. Zwykle kładziemy się spać na kilka godzin, ale tym razem postanowiliśmy rozpalić ogień w kominku i poczytać książki. Siedzieliśmy z naszymi psami przed kominkiem, a dzieci spały. W pewnym momencie psy zaszczekały. Mąż wyjrzał. Przed bramą stał nasz sąsiad z naprzeciwka. Machał ręką, pokazując na dach. Mąż od razu pobiegł na górę, gdzie spała córka. Zobaczył ogień. Obudził córkę, kazał uciekać. Założyła na siebie kocyk, kapcie, złapała kota pod pachę i zabrała brata po drodze. Tak jak staliśmy, tak wyszliśmy - opowiada Agata Żywicka

Z jej relacji wynika, że w momencie gdy dochodzili do bramy, była już pierwsza straż pożarna, OSP Studzienice. Nie działo się to w nocy. Był piątkowy poranek, między 9:00 a 10:00.

- Wstępnie wiadomo, że zapalił się komin od centralnego ogrzewania na pellet. Kotłownia jest cała w piwnicy. Zaczęło palić się od góry - opowiada Żywicka. - W momencie gdy zaczęli gasić pożar, krzyczałam na nich, żeby otworzyli drzwi i gasili od środka. Nie wiedziałam wówczas, że otwarcie drzwi spowoduje dopływ tlenu i jeszcze większe rozniecenie ognia.

Rodzina przyznaje, że nie było ubezpieczenia. Niedawno dom spłacili u komornika. Byli wcześniej zadłużeni. Dopiero planowali go ubezpieczyć.

- Zaczęliśmy cieszyć się, że mamy dom. Nasz dom. Zaczęliśmy układać sobie życie od nowa, ale stało się właśnie to - opowiada.

Zaraz po zakończeniu akcji gaśniczej zaczęła się wielka akcja pomocy. Do sprzątania pogorzeliska przyjechali znajomi, rodzina, sąsiedzi, zupełnie obce osoby i strażacy walczący wcześniej z ogniem. Były trzy wielkie hałdy dachówek, gruzu i innych materiałów.

- Oni wszystko ręcznie łopatowali i przerzucali do kontenerów. Pomogła nam gmina, która zapewniła dwa kontenery. Na miejscu był też pan wójt, który od razu zadeklarował pomoc – opowiada Żywicka. 

Twierdzi, że nie zdawała sobie sprawy z kosztów, jakie stanowią śmieci. Jeden wypełniony odpadami kontener kosztuje od 4000 do 8000 zł. Na szczęście nie będą musieli za to płacić. 

Żywicka pokazuje nam dom w środku. Zniszczenia są naprawdę ogromne. Jeśli czegoś nie zniszczył ogień, zostało zalane w czasie akcji gaśniczej. 

- Zrywamy tapety, zrywamy podłogi, okna będą demontowane i drzwi. Wszystko trzeba będzie wyremontować. 

Na parterze było pięć kupionych na święta posłań dla psów. Wszystkie się spaliły. W tym miejscu jest już jeden z pozytywnych wątków.

- Żona postanowiła napisać do dostawcy tych posłań. Zapytała, czy pomogą w jakiś sposób? Dostawca wkrótce poinformował nas, że jedzie do nas 5 posłań oraz domek dla kota. Dali to całkowicie za darmo. Bardzo za to dziękujemy - podkreśla Daniel Kuźniar

Wspomniana firma to spółka Texcorp z Poznania. Prowadzą na Allegro sklep pod nickiem hobbydog_pl. 

Również znajomi starają się pomagać ich zwierzakom. Wiele osób dzwoniło oferując karmę dla zwierząt. Hodowcy też zaoferowali pomoc, taką jak smycze i obroże, w tym hodowla Bravo Ja spod Krakowa, gdzie kupowali swoje leonbergery.

- Nasze leonbergery cechuje łagodność. Myślą, że są malutkie. Pchają się na kolana, przytulają się. To są psy do kochania - podkreśla Agata Żywicka. 

Kolejny pozytywny wątek to sąsiedzi, którzy na co dzień mieszkają pod Warszawą. Na działce obok stoi ich dom letniskowy. Dobrzy ludzie od razu zgodzili się, aby rodzina dotknięta pożarem zamieszkała w ich domu na czas odbudowy.

- Przyjaźnimy się z nimi od dawna. Podjęli heroiczną decyzję, aby przyjąć nas pod swój dach razem z naszym zwierzyńcem. To łącznie pięć psów. Zawsze żartuję, że mamy 300 kg psów i kota – uśmiecha się Daniel Kuźniar.

Poszkodowana rodzina mówi, że psy zachowują się tak, jakby pytały ich: „Co się stało?”. Są zestresowane. 

- Dzięki psom być może żyjemy, bo to one jako pierwsze ostrzegały nas przed ogniem. Dzwonek w naszym domu nie działał. 

 

CHCESZ WIĘCEJ INFORMACJI? CZYTAJ DARMOWE WIEŚCI Z POWIATU!

(MW)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

Olek kapusta Olek kapusta

1 0

Straszne rzeczy które zniszczyły im dobytek życia,czy znajdą się ludzie dobrej woli i pomogą?

15:53, 22.01.2025
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%