Wyjątkowo nieprzyjazny dla przedsiębiorców jest Urząd Miejski w Bytowie. Uważają tak właściciele firm transportowych, którzy czują się poszkodowani przez bytowskich urzędników. Próbują zmusić ich do zapłacenia tego samego podatku dwukrotnie. Brzmi to absurdalnie, ale niestety rzeczywiście tak jest. Kilka firm dostało wezwania, m.in. mąż radnej Iwony Szreder. Obawiają się, że nastąpi zajęcie kont. Pomimo kilku prób urzędnicy wydają się bezlitośni, ze skarbnik Barbarą Górą na czele.
Źródłem problemu - jak to często w Polsce bywa - jest różna interpretacja przepisów. Sprawa dotyczy wyłącznie jednoosobowych działalności gospodarczych, a nie spółek. Bytowscy urzędnicy „wyłapali” podatników, którzy w rocznych zeznaniach jako swoje miejsce zamieszkania wskazali gminę Bytów. Firmy prowadzą w sąsiednich gminach, na przykład w Studzienicach. Tam też są zameldowani i mają zarejestrowane samochody. Według bytowskich urzędników podatek transportowy należy płacić tam, gdzie się mieszka, więc wyliczyli przedsiębiorcom zaległy podatek 5 lat wstecz. To dziesiątki tysięcy złotych. Co ważne, przedsiębiorcy nie uchylali się od zapłaty podatku transportowego. Oni go zapłacili, ale w sąsiednich gminach. Solidarnie wskazują, że skoro przepisy tak nakazują, są gotowi płacić podatek na rzecz Bytowa, ale należności 5 lat wstecz gmina powinna wyegzekwować od sąsiednich samorządów, a nie ponownie obciążać podatników.
Kolejny problem to postawa sąsiednich gmin. Oni dobrowolnie pieniędzy podatnikom oddawać nie zamierzają, a wręcz ostrzegają, że ich zdaniem podatek transportowy powinien być płacony tam, gdzie przedsiębiorca jest zameldowany i ma zarejestrowane samochody. Może dojść do sytuacji, w której jedna firma podatek transportowy będzie płacić w dwóch gminach, dwukrotnie. Absurd!
PROBLEM SZREDERÓW
Jedną z osób dotkniętych tą sprawą jest radna gminy Bytów Iwona Szreder. Konkretnie firma jej męża dostała nakaz zapłacenia podatku 5 lat wstecz na kwotę prawie 80 tys. zł. Jest to dla nich ogromny cios. Złożyli już odwołanie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego.
- Byliśmy w tej sprawie na dwóch spotkaniach z panem burmistrzem. Teraz czekamy na decyzję SKO - mówi Iwona Szreder.
Dowiadujemy się, że jej mąż od około 20 lat prowadzi firmę transportową i podatki płaci w gminie Studzienice. Podobno konsultowali się z wójtem Bogdanem Rysiem. Mieli usłyszeć, że podatek transportowy należy płacić tam, gdzie zarejestrowana jest firma.
- Będziemy odwoływać się, bo nie można płacić podwójnie - mówi Iwona Szreder. - Dotychczas nie było informacji o tym, że podatek mamy płacić w gminie Bytów. Podpieramy się decyzją wójta gminy Studzienice, który jasno określił, że to u niego mamy uiszczać podatek transportowy. Jeśli jednak mamy płacić w gminie Bytów, powinno to nastąpić od kolejnego roku, a nie 5 lat wstecz.
Według bytowskich urzędników centrum życiowe małżeństwa Szreder jest w gminie Bytów i to tu powinni płacić podatki.
SPRAWA MAŃSKIEGO
Jednym z poszkodowanych jest mała, jednoosobowa firma transportowa Tadeusza Mańskiego, przedsiębiorcy mieszkającego w Dąbiu, ale zameldowanego w Niedarzynie (gm. Borzytuchom).
- Mój roczny obrót to około 120 tys. zł. Podatek transportowy płaciłem na rzecz gminy Borzytuchom, bo tam jestem zameldowany i tam też zarejestrowane są moje samochody. W ostatnich pięciu latach było to około 50 tys. zł. Teraz zgłasza się do mnie gmina Bytów i też chce 50 tys. zł tego samego podatku. Jeśli zajmą mi konto, to ja nawet tam tyle pieniędzy nie mam. Jak mi zabiorą fundusze, będzie po firmie! - mówi Tadeusz Mański.
Odkąd w lipcu tego roku dostał wezwanie do zapłacenia rzekomo należnego podatku, spać nie może. Próbował coś załatwić w bytowskim urzędzie miejskim, ale nic nie wskórał. Od burmistrza Ireneusza Gospodarka miał usłyszeć, że on chce wszystkich traktować po równo. Źródłem problemu jest interpretacja przepisów. Wójt gminy Borzytuchom uważa, że przedsiębiorca z Dąbia zameldowany w gminie Borzytuchom podatek płacił zgodnie z prawem. Dlatego, gdy przedsiębiorca zgłosi się do wójta, na pewno przelewu na ponad 50 tys. zł nie dostanie. Będzie musiał powalczyć w sądzie. Najpewniej przez kilka lat, bez szansy na sukces.
- Moja firma funkcjonuje tak, że sam jeżdżę na stałych trasach. Pozostałe wykazane w decyzji samochody są obsługiwane przez moich synów i do nich należą. Oni naliczyli mi nawet podatek za ciężarówkę marki Liaz, której nie mam od 20 lat. Dostarczyłem im dowód, dokument wydany przez wydział komunikacji - opowiada przedsiębiorca. - Gdyby nie udało mi się znaleźć dokumentów, to by mi ten samochód również policzyli. Upierali się, że skoro Liaz jest w ewidencji, to mam za niego podatek zapłacić.
Przedsiębiorca obawia się, że oznaczałoby to zakończenie działalności po latach.
- W tej chwili paliwo to prawie połowa wszystkich kosztów. Do tego ZUS, podatki, opłaty autostradowe, księgowość i opony, które do tanich nie należą. Wszystkie koszty to 3/4 moich przychodów. Gdy dorzucą ponad 50 tys. zł podatku naliczonego 5 lat wstecz, zapłaconego na rzecz innej gminy, to jest po firmie. Więksi być może to udźwigną, ale ja nie dam rady - narzeka nasz rozmówca.
Jego zdaniem to gmina od gminy powinna egzekwować podatek, jeśli uważa, że został niezapłacony pod niewłaściwym adresem.
- Od 20 lat podatek transportowy płacę w gminie Borzytuchom. Nikt mnie wcześniej nie informował, że jest to niewłaściwy adres. Gdyby mnie chociaż ostrzegali, to od następnego roku płaciłbym w gminie Bytów. Nic takiego nie było. Od razu wezwanie i naliczenie 5 lat do tyłu - opowiada Mański.
Zaznacza, że nie chodzi o wysokość podatku. Wprawdzie Bytów do tanich nie należy, ale po sąsiedzku płaci się ok. 200 zł więcej za jeden samochód, więc różnica jest niewielka. W gminie Borzytuchom płacił tylko dlatego, że tam jest zameldowany i tam też zarejestrowane ma samochody. Z przepisów, do których dotarł, ma wynikać, że właściciel firmy transportowej, zarejestrowanej jako jednoosobowa działalność gospodarcza, podatek ma płacić tam, gdzie mieszka lub tam, gdzie jest siedziba firmy. Dokładnie tak zapisano to w przepisach. Kluczowe jest tu słowo “lub”. Gmina Bytów uznała, że naliczać będą dla osób mieszkających w gminie Bytów. Problem w tym, że inne gminy mogą uznać, że podatek naliczany jest tam, gdzie jest siedziba firmy i nastąpi podwójne opodatkowanie.
- W bytowskim urzędzie powiedziano mi, że siedziba firmy nie dotyczy jednoosobowej działalności gospodarczej, a jedynie spółek. Dlatego JDG chcą opodatkować według tego gdzie mieszka właściciel firmy - wyjaśnia Mański.
Wójt gminy Borzytuchom Jarosław Garbicz potwierdza, że jego zdaniem Tadeusz Mański dotychczas podatek transportowy płacił pod właściwym adresem.
- Uważamy, że te pieniądze zostały pobrane należnie, bo wynikały z deklaracji złożonej przez niego - mówi Jarosław Garbicz.
Podkreśla, że w Centralnej Ewidencji Działalności Gospodarczej miejsce wykonywania działalności wskazane było w gminie Borzytuchom, a nie w gminie Bytów. Jego zdaniem dane zawarte w CEIDG są wiążące, a nie miejsce zamieszkania przedsiębiorcy. Wniosek jest taki, że gmina Borzytuchom dobrowolnie podatku przedsiębiorcy nie zwróci, jeśli gmina Bytów ściągnie z niego podobną kwotę.
ZŁE WIADOMOŚCI
Dużą wiedzę w zakresie podatku transportowego ma burmistrz gminy Biały Bór z sąsiedniego powiatu szczecineckiego. Kilka lat temu wprowadził najniższy podatek transportowy w Polsce. Skończyło się tym, że firmy z sąsiedniej gminy Miastko i innych samorządów zaczęły rejestrować swoje działalności w Białym Borze.
Efekt jest taki, że wpływy podatkowe z tytułu podatku transportowego znacznie wzrosły. Burmistrz Paweł Mikołajewski pod względem procedur zna ten temat bardzo dobrze. Nie ma dobrych wiadomości dla transportowych firm jednoosobowych z gminy Bytów.
- Osoba fizyczna podatek transportowy płaci w tej gminie, w której składa oświadczenie o miejscu zamieszkania. Musi być to jego centrum życiowe. To nie jest kwestia miejsca zameldowania - tłumaczy Paweł Mikołajewski. - Jeżeli dana osoba oświadczyła, że mieszka w innej gminie, a właśnie w tej jest jego centrum życiowe, to może być problem.
Inaczej rozliczają się spółki. One podatek transportowy płacą tam, gdzie jest ich siedziba lub oddział.
Jego zdaniem nie można oczekiwać, że gminy będą rozliczać się między sobą.
- Podatnik powinien odwołać się od decyzji, jeśli uważa, że podatek został niesłusznie naliczony. Na pewno nie może liczyć na to, że dwie gminy rozliczą to między sobą. Nigdy o czymś takim nie słyszałem. Gminy unikają sytuacji konfliktowych między sobą. Podatnik musi samodzielnie wybronić się z tej sytuacji - wyjaśnia Mikołajewski.
Jego zdaniem jedynym rozsądnym rozwiązaniem jest wprowadzenie zmian w prawie.
- Uprościłbym system, aby opodatkowanie szło za miejscem prowadzenia działalności gospodarczej - komentuje Mikołajewski.
MINISTER „WYJAŚNIA” BYTOWSKI RATUSZ
Kilka tygodni czekaliśmy na interpretację Ministerstwa Finansów. Minister potwierdza, że podatek transportowy powinien być naliczany nie według meldunku, czy miejsca zarejestrowania firmy, ale według miejsca zamieszkania. Tu Urząd Miejski w Bytowie ma rację.
- Na prawną konstrukcję miejsca zamieszkania składają się dwa elementy: przebywanie w sensie fizycznym w określonej miejscowości (corpus) oraz wola, zamiar stałego pobytu (animus). Oba te elementy muszą występować łącznie - wyjaśnia Ministerstwo Finansów. - Zamiar stałego pobytu w danej miejscowości nie stanowi o zamieszkaniu, lecz musi być połączony z przebywaniem w danej miejscowości, które ma cechy założenia tam ośrodka swoich osobistych i majątkowych interesów. Uznaje się, że dana osoba wykazuje zamiar stałego pobytu w danej miejscowości, jeżeli miejscowość ta stanowi dla niej centrum życiowej działalności ocenianej w aspekcie jego powiązań osobistych (rodzina) i gospodarczych (praca, prowadzenie działalności gospodarczej). O miejscu zamieszkania nie decydują natomiast kryteria administracyjne, a więc fakt zameldowania w danej miejscowości. Miejsce zameldowania może być równocześnie miejscem zamieszkania, ale nie musi tak być. Z powyższego wynika, że firma prowadzona w formie jednoosobowej działalności gospodarczej powinna płacić podatek od środków transportowych według miejsca zamieszkania ustalonego we wskazany wyżej sposób.
Odrębna kwestia dotyczy rozliczania się z podatku transportowego, jeśli przez lata podatnik płacił go w niewłaściwej gminie. W tym przypadku według ministra finansów Urząd Miejski w Bytowie nie powinien obciążać podatnika tym samym podatkiem po raz kolejny. Skarbnik gminy Bytów powinna zwrócić się do samorządu, który od podatnika pobierał pieniądze.
- Zastosowanie powinien znaleźć art. 15 ustawy z 29 sierpnia 1997 r. - ordynacja podatkowa, zgodnie z którym organy podatkowe z urzędu przestrzegają swojej właściwości rzeczowej i miejscowej. Właściwość rzeczowa i miejscowa jest ustalana z uwzględnieniem również zakresu zadań i terytorialnego zasięgu działania organów podatkowych określonych na podstawie odrębnych przepisów. W przypadku nieprawidłowego wyboru organu podatkowego przez podatnika, organ ten jest zobowiązany do niezwłocznego przekazania sprawy właściwemu organowi podatkowemu. Jednocześnie powinien zawiadomić o przekazaniu sprawy podmiot, który ją nieprawidłowo skierował (art. 170 § 1 Ordynacji podatkowej). Deklaracja podatkowa jest skuteczna od chwili jej złożenia w organie podatkowym (art. 170 § 2 Ordynacji podatkowej), więc to nie podatnik powinien ponosić konsekwencje braku skierowania deklaracji do organu właściwego - stwierdza jasno Ministerstwo Finansów. - Z przedstawionej informacji wynika, że między organami podatkowymi istnieje spór co do właściwości. W takim przypadku zastosowanie powinien znaleźć art. 19 § 1 pkt 6 i § 2 Ordynacji podatkowej, zgodnie z którym spór o właściwość między organami podatkowymi, którymi są: wójt, burmistrz, prezydent miasta powinno rozstrzygnąć wspólne dla nich samorządowe kolegium odwoławcze, a w razie braku takiego kolegium - sąd administracyjny.
Jak to często w Polsce bywa, interpretacja prawna bytowskiego ratusza różni się od interpretacji Ministerstwa Finansów, z pewnym wyjątkiem.
Obie instytucje zgadzają się co do tego, że podatek transportowy powinien być płacony według miejsca zamieszkania, tzw. centrum życiowego. Nie zgadza się interpretacja w kwestii adresu, pod który należy kierować roszczenia. Ministerstwo Finansów uważa, że gminy powinny rozliczać się między sobą. Bytowscy urzędnicy pieniądze chcą ściągać od podatnika, który podatek już raz zapłacił. Dalej sam ma sobie radzić z tym problemem.
- Zgodnie z artykułem 9 § 1 § 6 ustawy o podatkach i opłatach lokalnych to na podatniku ciąża obowiązek złożenia deklaracji podatkowej właściwemu organowi. W przedmiotowej deklaracji podatnik wskazuje organ, do którego składa deklarację i tak w przypadku osoby fizycznej będzie to organ podatkowy właściwy ze względu na miejsce zamieszkania. W sytuacji, gdy deklaracja jest poprawnie wskazanym organem podatkowym, trafi do innego organu, a ten jest zgodnie z artykułem 170 § 1 ordynacji podatkowej zobowiązany do niezwłocznego przekazania deklaracji do właściwego organu - tak to w imieniu skarbnik tłumaczy Danuta Karcz Karczewska, sekretarz Bytowa.
Zapytaliśmy również, czy nie jest to działanie na szkodę właściciela firmy? Wszak dla małej firmy transportowej może być to krótka droga do zrujnowania. W tej kwestii odpowiedzi nie ma. W kilku zdaniach wysłano kolejną interpretację prawną z dopiskiem, że podatnik może skorygować deklarację w terminie 14 dni od jej złożenia.
Burmistrz Ireneusz Gospodarek ze spokojem podchodzi do sprawy. Jego zdaniem podatnik powinien odwołać się od decyzji. Jeśli wykładnia Ministerstwa Finansów jest prawidłowa, z pewnością podatku płacić dwa razy nie musi.
- Przekazałem, żeby odwołali się od tego, abyśmy znali prawną interpretację. Temat jest trudny. Nie zależy nam na tym, żeby komuś celowo zaszkodzić. Jeśli chodzi o interpretację ministerstwa, to nie minister będzie ponosić ewentualne konsekwencje. W Regionalnej Izbie Obrachunkowej uzyskaliśmy inną interpretację - tłumaczy Gospodarek.
Przedsiębiorcy nie są zadowoleni. Ich zdaniem urząd zajmuje im czas i zmusza do wydawania pieniędzy na prawników tylko po to żeby sprawdzić, czy słusznie interpretują przepisy prawa.
- Dla mnie ważny jest każdy dzień. Muszę zarabiać, a nie tracić czas na takie sprawy. Powinni to między sobą rozstrzygać, gmina z gminą, a nie na nas testować - komentuje Tadeusz Mański.
Dla niego ważne są zarówno koszty, jak i stracony czas. W podobny sposób interpretuje to wójt Studzienic Bogdan Ryś, gdzie podatki płacił mąż radnej Iwony Szreder. Jego zdaniem postawa gminy Bytów jest absurdalna.
- Dziwię się trochę postępowaniu Urzędu Miejskiego w Bytowie, że wszczęto postępowanie, skoro decyzja o wymiarze podatkowym została wydana przez naszą gminę. Pan Ryszard Szreder podatki płaci terminowo w pełnej kwocie. Skoro jest taka opinia ministerstwa, nie pozwoliłbym sobie, aby nie zgodzić się z nią. To jest instytucja, która takie sprawy reguluje - komentuje Bogdan Ryś.
Jednocześnie ten sam wójt… nie zgadza się z interpretacją ministerstwa, które wychodzi z założenia, że to on miałby wiedzieć, że dany przedsiębiorca w rzeczywistości nie mieszka na terenie jego gminy. W takiej sytuacji deklaracja podatkowa miałaby być przekazywana do właściwego samorządu.
- Nie jestem detektywem. Przecież nie będę mógł sprawdzać, który przedsiębiorca w jakim miejscu mieszka. Mogę taką interpretację skwitować uśmiechem - komentuje Ryś.
Zgadza się w kwestii rozliczeń podatkowych. Jego zdaniem gmina Bytów ewentualnie mogłaby wystąpić do jego samorządu z wnioskiem o wypłatę pieniędzy pobranych od przedsiębiorcy. Nie zmienia to faktu, że on tych pieniędzy dobrowolnie nie odda.
- Nie rozumiem, dlaczego podatnik miałby iść do sądu, skoro podatek zapłacił. To Urząd Miejski w Bytowie wszczął postępowanie. Sami powinni udowadniać, że stanowisko ministerstwa jest niewłaściwe. Wychodzi na to, że przykładowy pan Szreder miałby w sądzie udowadniać, że właściwie postąpił, płacąc podatek w gminie, w której złożył deklarację - komentuje uszczypliwie wójt Studzienic. - Faktycznie jedną taką decyzją można całkowicie uziemić małą firmę. To jest straszne.
Tu pada jasna deklaracja, że gmina Studzienice gminie Bytów pobranych podatków dobrowolnie nie odda.
- Jest to kuriozalna sytuacja. Nakaz zapłacenia już zapłaconego podatku to jakaś kpina, ale nie dziwię się, skoro na szczycie władza pozwala sobie na wybór, jaki wyrok sądowy respektować, a jaki „olać”, to na dole urzędnik też pozwala sobie na dowolność w interpretowaniu przepisów - komentuje radny Andrzej Płaczkiewicz. - Szkoda, że jak zwykle cierpią na tym mali przedsiębiorcy. Źle to wygląda. Niestety wracamy do czasów słusznie minionych.
[ZT]16278[/ZT]
gośc09:02, 06.11.2024
A ile Pani Góra naliczyła niezapłaconych podatków Panu z nielegalnymi halami w Udorpiu i innych wiosek ? 09:02, 06.11.2024
Nn19:13, 06.11.2024
Brawo Burmistrz 👍nareszcie ktoś robi porządek 👏 a Pani Szreder kombinatorka wstydziłaby się jeszcze udzielać i wypowiadać ciągle w kwestii finansów gminy i w kontrze do Burmistrza ,a teraz w łaski do Burmistrza 😄czepiała się kosiarki gminnej , a podatków nie potrafi zapłacić 🫣 19:13, 06.11.2024
Przedsiębiorca 19:33, 06.11.2024
Najbardziej nieprzyjazny kraj dla przedsiębiorców. Tylko podatki na podatkach do płacenie, a na końcu wiadomo że traci konsument. 19:33, 06.11.2024
Ewa02:24, 07.11.2024
To co się tu wydarzyło pochodzi już pod zdradę stanu. Burmistrz plus zastępcy plus cała rada, po 25 lat więzienia (bez możliwości skrócenia kary). 02:24, 07.11.2024
Adam06:21, 07.11.2024
2 1
Definicja zdrady stanu do wiadomości Pani EWY ! : zbrodnia lub udział obywatela godzące przeciw interesom Państwa , działania przeciw własnemu krajowi, próba obalenia rządu poprzez zamach stanu, działania przeciw uszczuplaniu terytorium państwa, próba zabójstwa głowy państwa. Gdzie tutaj Burmistrz i zastępcy zawinili ?!!!! Raczej odwrotnie. Pani radna nie może pogodzić się chyba z porażką. 06:21, 07.11.2024