Las czy plac zabaw? Gmina nie radzi sobie z niebezpiecznymi drzewami

Urzędnikom z Bytowa nie trzeba przypominać co pół roku, że obiecali coś zrobić za miesiąc. Szczególnie nie dotyczy to wiceburmistrz Jadwigi Dąbek, która – jak zauważa radny Krzysztof Zwara – obiecała do połowy maja załatwić problem niebezpiecznych konarów w lasku przy ulicy Marii Dąbrowskiej. Radny dwukrotnie sygnalizował problem już na początku roku, podkreślając, że w pobliżu znajduje się plac zabaw dla dzieci, co czyni sytuację wyjątkowo niebezpieczną.

– 28 stycznia padła deklaracja, że do wiosny sprawa będzie załatwiona. Wówczas pozwoliliśmy sobie na żarty, mówiąc: „do wiosny którego roku?” Pani wiceburmistrz wskazała datę 15 maja, a ten termin już minął – mówi radny Krzysztof Zwara.

Wiceburmistrz Jadwiga Dąbek zapewnia, że cięcia pielęgnacyjne w tym miejscu zostały wykonane.

– Gdy przyszliśmy tam z panem kierownikiem, okazało się, że do wycinki jest znacznie więcej niż zakładano. Wzięliśmy leśnika, który stwierdził, że oprócz wyciętych drzew, konieczne będzie usunięcie jeszcze ponad 30 kolejnych – relacjonuje Jadwiga Dąbek.

Wszystkie wskazane drzewa mogą stanowić zagrożenie dla użytkowników tego miejsca.

– Już wiemy, że nie będziemy mieli środków na wycięcie wszystkich drzew. Zaczniemy od tych znajdujących się na obrzeżach. Natomiast jeśli chodzi o naprawę placu zabaw, czekamy na części zamienne od producenta – innych nie możemy zamontować – komentuje wiceburmistrz Dąbek.

Podobno z częściami jest duży problem. Radny Krzysztof Zwara z ironią odnosi się do tych tłumaczeń:

– Po styczniowych opadach śniegu nie trzeba było fachowca, żeby stwierdzić, że potrzebne jest natychmiastowe działanie, by zapewnić bezpieczeństwo. Teraz okazuje się, że „wiosna przyszłego roku” może nie być żartem, lecz rzeczywistością – komentuje.

Co więcej, burmistrz Dąbek tłumaczy, że to formalnie las. Według leśnika gmina nie powinna nic stamtąd wywozić – w przeciwnym razie można to uznać za kradzież drewna.

– To jest las, a nie park miejski – podkreśla Jadwiga Dąbek.

Dowiedziała się także od leśników, że obumierające drzewa to efekt braku ściółki. Za kilka lat cały drzewostan w okolicach placu może wymagać usunięcia. Problem w tym, że gmina nie ma środków na kompleksową wycinkę.

Wysokie koszty wynikają z konieczności wspinania się na każde drzewo – potrzebna jest wyspecjalizowana firma alpinistyczna.

– Nie da się w tym miejscu używać podnośnika. Zostawimy tam sporo pieniędzy, jeśli chodzi o zapewnienie większego bezpieczeństwa na placu zabaw – przewiduje Jacek Czapiewski.

Zapewnia on również, że docelowo usunięte zostaną niebezpieczne konary na większym obszarze leśnym, choć zastrzega:

– To jest las. Może bardziej uczęszczany niż inne, ale nadal las – dodaje.

[ZT]19240[/ZT]

CHCESZ WIĘCEJ INFORMACJI? CZYTAJ DARMOWE WIEŚCI Z POWIATU!