Potężne, w znacznej części ponad stuletnie dęby w 2016 lub 2017 roku zniknęły z krajobrazu Nożynka. Ludzie to pamiętają, ale - jak mówią - w tamtym czasie nie chcieli reagować. Bali się konsekwencji, bo drzewa wycinał ówczesny dyrektor w firmie Drutex - Bogdan G. Z uwagi na to, że znaczna część mieszkańców Nożynka pracowała i pracuje w tej firmie, nie chcieli zadzierać z ówczesnym szefem. Jego podwładnym był nawet ówczesny sołtys. O dębach jednak nie zapomnieli. Dziś, widząc, że po wyrzuceniu z firmy Bogdan G. to osoba już nie tak wpływowa jak kiedyś, postanowili sprawę nagłośnić. Zastanawiają się, jak to możliwe, że ktoś pozwolił na wycięcie tych potężnych, pięknych drzew? 

- Bardzo szybko się to zadziało. Nie dość, że mieliśmy mało czasu na reakcję, to jeszcze nie było przyzwolenia w społeczeństwie. Ludzie bali się ruszać tę sprawę - mówi Beata Kopp-Ostrowska, sołtys Nożynka. 

Trafiamy do niej po sygnale wysłanym przez Czytelnika. Rozmowa była przeprowadzana w ubiegłym roku. Dlaczego dopiero teraz publikujemy? O tym za chwilę.

Dęby i świerki rosły po lewej stronie przy drodze dojazdowej do Nożynka, od strony Unichowa. Były częścią istniejącego tam starego parku. Znajdowały się na terenie zakupionym niegdyś przez Bogdana G. od ówczesnej Agencji Nieruchomości Rolnych.

- Próbowaliśmy zbadać tę sprawę. W gminie usłyszeliśmy, że nikt tam pozwolenie na wycinkę nie wydawał. Podobno nie było konieczne, bo miał to zrobić za zgodą Nadleśnictwa Łupawa, w ramach planu urządzania lasu - komentuje sołtys Nożynka. - Te dęby wycinali pracownicy zatrudnieni wówczas w firmie, gdzie dyrektorem był Bogdan G.

Jak mówią mieszkańcy, usłyszeli w urzędzie gminy, że jeśli nawet nie było pozwolenia, G. mógł dęby wyciąć na podstawie słynnej, działającej wówczas ustawy tzw. Lex Szyszko. 

- To też sprawdzaliśmy i doszliśmy do wniosku, że przy tak wielkich obwodach drzew nawet ta ustawa nie działa. Jeśli miały być to cięcia pielęgnacyjne, to jest to oczywista nieprawda, bo nie było tam żadnej pielęgnacji. Wszystkie te piękne dęby i świerki zostały wycięte. Łącznie około 100 sztuk. Zostały tylko pniaki - opowiadają mieszkańcy.

Zaznaczają, że wycięte dęby stanowiły jedną całość z obszarem parku istniejącego w Nożynku. Pozostałe drzewa rosną na gminnej działce. Kilka miesięcy temu niektóre decyzją Rady Gminy uzyskały status pomników przyrody. Gdyby nie wcześniejsza wycinka na ziemi Bogdana G., być może niektóre ze zlikwidowanych drzew dziś też stałyby się pomnikami. 

Jeszcze w ubiegłym roku wysłaliśmy do gminy pytania w tej sprawie. Poprosiliśmy o potwierdzenie, że była zgoda na wycinkę. Jednocześnie w Nadleśnictwie Łupawa potwierdziliśmy, że nie mają z tą sprawą nic wspólnego. Leśnicy skierowali do wójta. Minęło kilka tygodni od zadania pytań, najpierw słownie, a następnie na piśmie. W końcu nadeszła odpowiedź. Okazało się, że w międzyczasie, gdy oczekiwaliśmy na odpowiedź… akta sprawy uległy wybrakowaniu!

- Decyzja wójta gminy Czarna Dąbrówka z 25 września 2015 roku wraz z aktami sprawy, dotycząca zezwolenia na wycinkę drzew na działce o numerze 73/31 obręb geodezyjny Nożynko, zgodnie z rozporządzeniem prezesa rady ministrów z 18 stycznia 2011 roku, została zakwalifikowana jako akta kategorii B-5, dla których okres przechowywania wynosił 5 lat. Po upływie obowiązującego okresu przechowywania akta te uległy wybrakowaniu w dniu 27 czerwca 2022 - poinformował wójt Jan Klasa.

Tak się złożyło, że akta uległy wybrakowaniu akurat w momencie gdy redakcja zainteresowała się sprawą. Na podstawie przywołanych przepisów czas ich przechowywania wynosił 5 lat, a “uległy wybrakowaniu” po 7 latach od wydania decyzji. Czy gmina ma coś w tej sprawie do ukrycia? Będziemy temat drążyć. Zaczęliśmy od powiadomienia Komisji Skarg Wniosków i Petycji działającej przy Radzie Gminy Czarna Dąbrówka.

- Zajmiemy się tą sprawą - obiecał radny Włodzimierz Lewandowski, do którego zadzwoniliśmy z prośbą o komentarz.

Kilka tygodni później skarga została odrzucona.   

Sprawą zainteresowała się również Fundacja Ekorozwoju z Wrocławia. Przede wszystkim zauważają, że w obecnych czasach mówienie o wybrakowaniu akt jest co najmniej dziwne. 

- Decyzje wydawane w takich sprawach powinny być publikowane w biuletynie informacji publicznej. Wystąpiliśmy do Urzędu Gminy w Czarnej Dąbrówce o udostępnienie dokumentacji tej sprawy - poinformowała Magdalena Berezowska z Fundacji Ekorozwoju.

Jej zdaniem w tym przypadku może nie być mowy o przedawnieniu sprawy. Jeśli wycinka drzew była niezgodna z wydaną w 2015 roku decyzją, można mówić o wyrządzeniu znacznej szkody na środowisku. Okres przedawnienia jest 10-letni.

Do tematu wrócimy. 

[FOTORELACJA]242[/FOTORELACJA]

[ZT]9195[/ZT]

CHCESZ WIĘCEJ INFORMACJI? KLIKNIJ I CZYTAJ DARMOWE WIEŚCI Z POWIATU!