Chociaż minęło kilkadziesiąt lat, a właściwie prawie wiek, niektórzy nie zapomnieli o bohaterskim wyczynie pewnego strażaka ze Studzienic. Rzucił się ratować podpalony katolicki kościół. Zginął w nim i został pochowany na cmentarzu w Studzienicach, a już niebawem w miejscu, gdzie kiedyś stał kościół, odsłonięta zostanie pamiątkowa tablica. To inicjatywa rodowitego mieszkańca Studzienic, Stanisława Rzepińskiego.
- Mało osób wie, że na terenie obecnego cmentarza w Studzienicach stał kościół katolicki, większy nawet od tego w Sominach. Został podpalony w 1937 roku. Zginął tam jeden z druhów, który próbował ratować dobytek - opowiada wójt Studzienic, Bogdan Ryś.
Inicjatorzy zamontowania pamiątkowej tablicy to wspomniany Stanisław Rzepiński oraz prezes OSP Studzienice, Ryszard Jan Czaja. Ten pierwszy ma bardzo dużo informacji odnośnie wydarzeń sprzed lat.
- Wiedzę na ten temat posiadam od swojego wujka. To śp. Stanisław Szreder. Studzienice leżały na terenie dawnej guberni niemieckiej. Jako jedna z nielicznych takich miejscowości posiadały 2 kościoły - katolicki i ewangelicki. Z przekazu świadków z tamtych lat wynika, że drewniany kościół został podpalony. Zachodzi podejrzenie, że w ten sposób chciano usunąć miejsce kultu katolików, jedno z nielicznych na tych terenach. Z relacji mojego wujka wynika, że w trakcie akcji gaśniczej zginął strażak, który wynosił z kościoła wota. Mój wujek, Stanisław Szreder, już dawno myślał o upamiętnieniu tego człowieka. Postanowiłem to zrealizować - opowiada Rzepiński.
Uhonorowanie bohaterskiego strażaka rozpoczęto od przeniesienia jego szczątków w miejsce, gdzie stał niegdyś kościół. To właśnie tam ustawiona zostanie pamiątkowa tablica. Ma ona upamiętniać nie tylko tego druha, ale i wszystkich strażaków z gminy Studzienice. Zebraniem niezbędnych pieniędzy na montaż tablicy zajął się Stanisław Rzepiński.
- Jako rodowity Studzieniczanin poczułem się w obowiązku, żeby coś po sobie zostawić w tej materii - zaznacza.
Bohaterski strażak nazywał się Bruno Weilandt. Nazwisko miał niemieckie, ale wiadomo, że był wyznania rzymsko-katolickiego. Na miejscu nie zostali żadni jego krewni. W dniu śmierci miał 26 lat. Wiadomo na pewno, że był strażakiem.
- Znałem jego siostrę, która już nie żyje. Moim zdaniem należy mu się takie upamiętnienie, a jednocześnie też wszystkim innym strażakom, którzy spoczywają na cmentarzu w Studzienicach - podkreśla Stanisław Rzepiński.
Miejscowi strażacy odsłonięcie tablicy zamierzają poprzedzić uroczystą mszą i zorganizowaniem procesji.
Co ciekawe, firma wykonująca tablicę popełniła błąd ortograficzny. Napis druhowie został napisany przez “ch”. Tablicę zwrócono do poprawki.
- Zamieszanie w związku z tą sprawą zostało zrobione zdecydowanie za szybko. Firma wykonująca tablicę pamiątkową rzeczywiście popełniła błąd. Tablica nie była jednak jeszcze w pełni gotowa, więc alarm został podniesiony za wcześnie. Tablica została zwrócona do poprawki, jeśli chodzi o ten błąd ortograficzny - wyjaśnia wójt Studzienic.
Andrzej10:17, 17.07.2021
2 1
Niemcy też byli katolikami dlatego sugerowanie iż to oni podpalili kościół jest nadużyciem. Strażak zapewne był Niemcem. Niemcami byli też sprzyjający nazistom katoliccy proboszczowie z Bytowa i Ugoszczy. A ich idol Adolf H. też był katolikiem z austriackiej prowincji. O ile dobrze pamiętam Studzienice były w parafii Ugoszcz gdzie nadal stoi piękna katolicka świątynia i nik jej nie podpalał. Natomiast katolicy z Gochów rozebrali ewngelicki kościół w Borowym Młynie i zdewatowali w Tuchomiu. 10:17, 17.07.2021