60. urodziny to doskonała okazja aby spróbować zdobyć najwyższy szczyt w Polsce. Jak postanowił, tak zrobił. Janusz Wiczkowski, bytowski radny i dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy, ma za sobą zdobycie szczytu Rysy. Zrobił to razem z żoną. Oboje są zakochani w górskich wędrówkach. W planach jest zdobywanie kolejnych szczytów.
- Niedawno usłyszałem, że dla kogoś jestem inspiracją. To miłe. Mam nadzieję, że uda mi się nakłonić inne osoby do górskich wędrówek - mówi Janusz Wiczkowski.
Jest na etapie zdobywania korony góry polskich. To zorganizowana akcja turystyczna. Każde zdobycie szczytu musi zakończyć się przybiciem pieczątki w odpowiednim miejscu. To potwierdzenie, że nie jest to fotomontaż.
- Góry od dawna mnie pasjonowały. Zacząłem chodzić w Hiszpanii. Następnie spróbowałem w Polsce. Dowiedziałem się o inicjatywie Korona Gór Polski. Razem z żoną zapisaliśmy się do klubu. Był to prezent na gwiazdkę - opowiada. - Od grudnia ubiegłego roku zdobywamy szczyty w Polsce. Zostało nam ich jeszcze 21.
Najwyższy zdobyty przez niego szczyt to oczywiście Rysy. Była też Babia Góra. Niebawem ruszają na Śnieżnik.
- Robię to też dla zdrowia, bo chodząc po górach zdecydowanie lepiej się czuję. Ponadto Polska jest naprawdę piękna. Nie trzeba wyjeżdżać za granicę. Jest u nas wszystko - komentuje Wiczkowski.
Pewien kłopot to coraz większa ilość turystów. Dlatego unika szczytu sezonu. Niektóre mniejsze góry będzie zdobywać po raz kolejny, bo lata temu wybierał się na takie wyprawy. Teraz uczyni to jako członek klubu zdobywców Korony Gór Polskich.
[FOTORELACJA]397[/FOTORELACJA]
WYPRAWA NA RYSY
Radny Janusz Wiczkowski barwnie opisał swoją wyprawę, wspólnie z żoną, na Rysy. Warto zapoznać się z opisem i pójść w ich ślady.
“Z lekkim poślizgiem obiecana relacja z próby wejścia na Rysy. Mimo wczorajszego wejścia na Mogielicę nasze organizmy szybko się zregenerowały i czujemy się gotowi podjąć wyzwanie. Na pewno dużą rolę w tym odgrywa adrenalina. Pobudka w Rabce ok. godz. 5 rano. Zaplanowaliśmy wejście od strony słowackiej, więc trzeba przejechać 100 km do punktu, z którego rozpoczniemy wspinaczkę. Zajęło nam to 90 min. Na parkingu przy stacji kolejowej Popradske Pleso meldujemy się o 7.20. Samochodów jest niewiele, natomiast jak spod ziemi wyłania się parkingowy z terminalem płatniczym. Płacimy 15 EUR, zabieramy wcześniej spakowane plecaki i w drogę. Jest rześko, 6 stopni, ale słonecznie. Pogoda sprzyja. Szybko dochodzimy do mostu nad Popradem i przed nami 4 km asfaltowej drogi do jeziora Popradske Pleso. To dość nudny odcinek przebiegający przez las. Skutecznie jednak pochłania nasze siły. Czas umila nam szum płynącego obok Popradu oraz widok wodospadu Poprad, który podziwiamy z kolejnego mostu nad rzeką. Powoli wyłaniają się w oddali pierwsze szczyty wysokich Tatr. Dochodzimy do jeziora dokładnie po godzinie. Tutaj schodzimy z asfaltu na kamienisty szlak. Na rozdrożu czekają przygotowane pakunki. Są to towary, którzy chętni turyści mogą wnieść do schroniska pod Rysami. Nawet przemknęła mi taka myśl … ale trwała nie dłużej niż 2 sekundy. Rozpoczynamy wędrówkę przepiękną Doliną Mięguszowiecką. Po 30 minutach przekraczamy mostek nad Żabim Potokiem aby tuż za nim odbić w prawo na szlak czerwony. Cały czas towarzyszy nam po lewej imponująca Grań Baszt - na mnie zrobiła ogromne wrażenie. Las już się dawno skończył. Nachylenie powoli wzrasta. Teraz ocieramy się o kosodrzewinę. Coraz trudniej: zakosy, wąskie ścieżki, po których płynie woda, później krajobraz staje się zdecydowanie bardziej surowy. Co kilka minut musimy odpoczywać żeby wyrównać oddech. W końcu dochodzimy nad Żabie Stawy Mięguszowieckie: Mały i Duży. Ale widoki! Ponad stawami prężą się Wołowa i Żabia Turnia, a w oddali nieco po prawej - Rysy. Dobra okazja aby odpocząć dłużej i się posilić. Energia będzie nam jeszcze potrzebna. Teraz rozpoczynamy chyba najbardziej wymagający odcinek podejścia, zarówno pod względem przewyższenia, ale również stopnia trudności. To tu znajdują się łańcuchy i metalowe kładki. Pogoda lekko się zmienia. Pojawiają się chmury i zaczyna mocno wiać. Robi się chłodno. Bez przygód docieramy w końcu do schroniska „Chata pod Rysmi”. Ciepła herbata i kolejne dostarczenie kalorii jest niezbędne. Do szczytu już niedaleko. Teraz dotarło do mnie, że naprawdę uda nam się wejść na Rysy. Czeka nas jeszcze 250 m. przewyższenia, które pokonujemy w niecałą godzinę. Najgorzej jest na ostatnich 200-300 m. Tam praktycznie nie ma szlaku. Jest za to bardzo stromo i masa luźnych odłamków skalnych. To tu zrozumiałem dlaczego zalecają zabierać ze sobą kaski. My nie mieliśmy. Jedno szczęście, że ludzi nie było aż tak wielu. Pojawiła się jednak wątpliwość… jak my stąd zejdziemy? W końcu docieramy na szczyt. Jest godzina 13.10. Mamy szczęście. Chmury się rozstąpiły, super widoczność. Na szczycie kilkanaście osób. Otrzymujemy gratulacje, że tu dotarliśmy. W sumie to sami z siebie jesteśmy dumni. Obowiązkowe zdjęcia i filmiki. Panorama zapiera dech w piersiach. Do głowy przychodzi myśl, że kiedyś musimy wejść od polskiej strony. Tymczasem powoli zbieramy się do zejścia. Trzeba zrobić miejsce innym, bo na szczycie nie ma za dużo miejsca, a ponadto na horyzoncie pojawiają się ciemne chmury. Jak przypuszczaliśmy zejście jest dużo trudniejsze niż wejście. Szczęśliwie dochodzimy do schroniska. Chwila odpoczynku i szybko w dół, bo zaczęło padać. Najpierw deszcz, później śnieg z deszczem i grad. Jest ślisko i nieprzyjemnie. Po pół godzinie przestaje padać, znowu wyszło słońce i zrobiło się ciepło. Schodzimy w dół bez większych przygód, ale z jedną miłą niespodzianką. Po minięciu Żabich Stawów spotykamy kozicę, która wyszła po deszczu coś przekąsić. Do samochodu docieramy o godzinie 19.00. Teraz odczuwamy zmęczenie. Upadły plany na kolację na Słowacji. Marzymy tylko o dwóch rzeczach, ciepły prysznic i łóżko. Gdy docieramy na miejsce wejście z parkingu do apartamentu na 1. piętrze wydaje się trudniejsze niż poranne wejście na Rysy. Jednak było warto - po stokroć warto!”
[CGK]496[/CGK]
Olek kapusta 21:37, 05.11.2024
4 1
Brawo brawo brawissimo,życzyć tylko zdrowia i zdobywać jak najwięcej gór 21:37, 05.11.2024
Mario21:54, 05.11.2024
14 0
Oj panie dyrektorze. Wszedł pan na na Rysy i to odrazu musi byc w mediach ? Nie jedyny. Przed panem było tam wielu. Zycze zdrowia i zdobywania szczytów ale skromniej. Pozdrawiam. 21:54, 05.11.2024
Bros 02:14, 06.11.2024
8 0
Inspiracją??? Dobre! Ciekawe do czego, ehhh, parcie na szkło i przypominanie o sobie, bo inaczej się nie da przy takim marazmie. Ehh, lokalna tzw elytam 02:14, 06.11.2024
K2 09:12, 06.11.2024
10 0
Następny Leśny Dziadek, który pojechał na wycieczkę za pieniążki podatników zasiadając w Radzie Nadzorczej PKS Bytów. Najpierw drenował Klub Bytovii Bytów, ten projekt doprowadził do upadku, teraz drenuje kasę publiczną Gminy Bytów. Ale Ciemnogród zawsze miał do niego słabość. 09:12, 06.11.2024
Fotograf z... 14:30, 06.11.2024
6 0
Kolejny liczygrosz nieswoich pieniędzy lansuje się, by być zapamiętanym. Hej Janusz, wszyscy WSZYSTKO pamiętają, twoje tłumaczenia O STOŁKU W PKS też. 14:30, 06.11.2024
Klawiatura16:25, 06.11.2024
4 0
Ciebie nieudaczniku zapamiętam JA klawiatura hahaha 16:25, 06.11.2024
Lola19:26, 06.11.2024
3 0
Czyżby to autoreklama Pana Radnego... 😄 19:26, 06.11.2024
Janusz 00:39, 07.11.2024
3 0
Ludzie jaka autopromocja! Przecież to artykuł dziennikarza który odwdzicza się dyrektorowi za przysługę ;-))) zaraz pojawi się kolejny news o chodziarzu/kijkarzu z tej samej opcji a potem o niesamowitym nauczycielu który poczuł misje w szkole specjalnej 00:39, 07.11.2024
bytowiak08:05, 07.11.2024
4 0
Wstyd i obciach , żeby pisać o takim czymś i kimś, ale co się dziwić jaki portal takie informacje. Jesteście żenujący .... 08:05, 07.11.2024