To nie była zwykła skarga na dyrektorkę szkoły. To był skutek rozpadającej się relacji, sądowych decyzji i napięć między rodzicami, które w końcu trafiły na biurko urzędników w Czarnej Dąbrówce. W centrum tej historii znalazło się dziecko - uczennica Szkoły Podstawowej w Rokitach, wciągnięta mimowolnie w konflikt dorosłych.
W sali obrad Rady Gminy Czarna Dąbrówka, między kubkami z kawą a plikami dokumentów, leżała skarga. Na pozór urzędowa, jakich wiele. A jednak to właśnie ona doprowadziła do jednej z bardziej delikatnych i niekomfortowych sytuacji tej kadencji.
Skarga dotyczyła dyrektorki Szkoły Podstawowej w Rokitach. Autor – ojciec uczennicy – zarzucał jej nieprofesjonalne i nieetyczne zachowanie, a także naruszenie zasad współżycia społecznego. W istocie jednak jego pismo było pokłosiem rodzinnego sporu o prawo do decydowania o edukacji dziecka.
Zanim komisja zdążyła zająć się merytoryczną stroną skargi, pojawił się problem – kto w ogóle może ją rozpatrzyć.
Przewodnicząca Komisji Skarg, Wniosków i Petycji, Katarzyna Sywanycz, musiała wyłączyć się z prac, bo jest pracownicą szkoły w Rokitach. W ślad za nią zrobiła to również Milena Stępień, zastępczyni przewodniczącej, pozostająca w stosunku podległości wobec dyrektorki placówki.
Aby uniknąć zarzutów o stronniczość, komisję w tym konkretnym postępowaniu poprowadził radny Wiesław Cygert. Posiedzenie zaplanowano na 8 września 2025 roku. Już wtedy wiadomo było, że emocje mogą być większe niż w typowych sprawach administracyjnych.
Skarżący ojciec twierdził, że nie mógł skontaktować się ze szkołą i że jego dziecko zostało przyjęte bez jego zgody. Sprzeciwiał się decyzji dyrektorki i domagał się jej wyjaśnień.
Dyrektorka szkoły odpowiedziała oficjalnie i szczegółowo. W piśmie skierowanym do komisji podkreśliła, że numer telefonu szkoły jest publicznie dostępny, a sekretarka – choć nie miała takiego obowiązku – udzieliła ojcu informacji o przyjęciu uczennicy.
Dziecko zostało zapisane zgodnie z postanowieniem sądu, który określił, że miejscem pobytu dziewczynki jest miejsce zamieszkania matki.
– Dobro dziecka jest dla szkoły wartością nadrzędną. Kwestie rodzinne rozstrzyga sąd, nie dyrektor – zaznaczyła dyrektorka w swoich wyjaśnieniach.
Powołała się na przepisy prawa oświatowego, przypominając, że każde dziecko objęte obowiązkiem szkolnym ma zapewnione miejsce w szkole obwodowej, a dyrektor nie może odmówić przyjęcia ucznia z powodu konfliktu między rodzicami.
„Zgoda obojga rodziców nie jest warunkiem realizacji obowiązku szkolnego” – napisała. „Uzależnienie przyjęcia dziecka od decyzji jednego z rodziców prowadziłoby do naruszenia konstytucyjnego prawa dziecka do nauki.”
Komisja uznała, że dyrektorka szkoły zachowała się zgodnie z prawem i bezstronnie. Z ustaleń wynikało, że ojciec nie pojawił się na spotkaniu z dyrekcją i wychowawcami, nie chciał też dostępu do dziennika elektronicznego, który pozwalałby mu śledzić postępy córki.
Z kolei wychowawczyni informowała, że dziewczynka dobrze odnalazła się w klasie – jest pogodna, otwarta i aktywna.
Podczas końcowego głosowania trzech członków komisji było „za” uznaniem skargi za bezzasadną, nikt nie był przeciw, nikt się nie wstrzymał. Tym samym rada gminy przyjęła wniosek o uznanie skargi za bezzasadną.
 Kaszub16:04, 31.10.2025
Kaszub16:04, 31.10.2025
Taka *%#)!& skarga to powinna jak już to trafić do kuratorium ,a nie do gminy.
Drożeje popularny opał. Polacy dostaną po kieszeni
Jak zwykle nabili nas w butelkę,ratujemy przyrodę a oni nam po kieszeni.wyglada to na sabotaż.
 
						Bałwan
20:36, 2025-10-31
WOJNA RODZICÓW, skarga na dyrektorkę i dziecko pośrodku
Taka *%#)!& skarga to powinna jak już to trafić do kuratorium ,a nie do gminy.
 
						Kaszub
16:04, 2025-10-31
PIĘCIU NA JEDNEGO! Zarzuty dla pięciu mężczyzn!
.
 
						user123
11:33, 2025-10-31
RUBINOWY plac zabaw przy żłobku w Tuchomiu
I wszyscy stolarze dostali teraz zawału bo ktoś wymyślił nowy gatunek drewna......no ale plus za kreatywność....
 
						Gosc
10:47, 2025-10-31