Zamknij

Śmierdzący wypoczynek emerytowanego dziennikarza w gm. Parchowo

23:46, 18.06.2021 M.W. Aktualizacja: 23:50, 18.06.2021
Skomentuj

Przez wiele lat pracował w Trójmieście, jako dziennikarz. Gdy nadszedł czas emerytury, postanowił znaleźć spokojne miejsce w miarę blisko Trójmiasta, aby móc czasami wyjechać razem z żoną i zacząć pisać zaplanowane książki. Takim miejscem miała być zaciszna działka, kupiona od gminy Parchowo na obrzeżach Żukówka. Henryk Jezierski nabył ją za 60 tys. zł w grudniu 2019 roku. Nie wiedział, że "pakuje się na minę", bo gmina zataiła fakt, że około 150 m. obok istnieje gminne poletko, na które wywożone są nieczystości z oczyszczalni ścieków.

Na domiar złego, kilkaset metrów dalej 3 kurniki ma Bogdan Gierszewski, przedsiębiorca z Bytowa, który poza tym buduje 3 następne tego typu obiekty. Gdy trwa opróżnianie kurników, w okolicy roznosi się nieprzyjemny zapach. Będzie jeszcze gorzej, bo według nowych, ministerialnych wymogów, od stycznia 2022 roku każdy taki obiekt będzie musiał mieć również położoną na zewnątrz płytę obornikową. Gdy zestawimy to wszystko z gminnym poletkiem, na które wywożone są nieczystości z oczyszczalni, mamy brzydko pachnącą perspektywę dla Henryka Jezierskiego. 

- Gdy kupowałem działkę od gminy, ostrzegali, że jest stromy podjazd, ale miałem tego świadomość i to akurat nie było dla mnie przeszkodą. Jestem dziennikarzem motoryzacyjnym od ponad 40 lat, więc wiem jak poradzić sobie samochodem na stromym podjeździe - mówi Jezierski. 

Niestety, podczas przetargu i przed nim przedstawiciele gminy Parchowo zapomnieli wspomnieć o sąsiedztwie śmierdzącego poletka i kurników Gierszewskiego. 

- W grudniu 2020 roku rozpoczęliśmy intensywne prace przy karczowaniu terenu i budowie ogrodzenia. Kiedy zaczęło się robić cieplej, poczuliśmy brzydkie zapachy z poletka. Dopiero wtedy dowiedziałem się, że coś takiego w pobliżu istnieje - zeznaje Jezierski. 

Interweniował w Urzędzie Gminy Parchowo i podobno obiecywano mu, że wywożone z oczyszczalni osady będą na bieżąco przykrywane ziemią. Później zaczęto mu tłumaczyć, że gmina robi wszystko zgodnie z przepisami, a śmierdzący osad, nie zakrywany ziemią, podrzucają właściciele firmy, opróżniającej szamba. Henryk Jezierski ostatnio przyłapał gminę na gorącym uczynku. Widział sytuację, kiedy podjechał gminny pojazd, transportujący osad i wcale nie przykrył go ziemią. Zrobił nawet zdjęcia, pokazujące jak to wyglądało. 

- Gdy postawiono szlaban, firmy zewnętrzne przestały przyjeżdżać, ale i tak śmierdzi, kiedy gmina przywiezie osad z oczyszczalni ścieków. Zorientowałem się, że zgodnie z prawem powinni go od razu przykrywać ziemią, ale niestety tego nie robią - komentuje. - Podczas ostatniej majówki znowu poczuliśmy brzydkie zapachy. Poszliśmy śladem tego smrodu. Okazało się, że wylano szarą, śmierdzącą lawę, na obszarze o kształcie prostokąta, o wymiarach około 60 x 20 m. Ewidentnie jest to osad z gminnej oczyszczalni ścieków. 

Według jego wyliczeń, gmina na sprzedaży działek w tym rejonie Żukówka zarobiła kilkaset tysięcy złotych. On za swoją parcelę o powierzchni 1800 m2 zapłacił 60 tys. zł. Niektórzy sąsiedzi zapłacili nawet znacznie więcej, w tym jeden z nich aż 150 tys. zł. 

- Gdyby chociaż jedną dziesiątą tych wpływów poświęcili na załatwienie tego problemu, nie odczuliby tego, a my moglibyśmy wypoczywać w dogodnych warunkach - komentuje Henryk Jezierski. - Rozmawiałem z wojewódzkim inspektorem ochrony środowiska. Usłyszałem od niego, że gmina powinna każdy taki wylew z oczyszczalni zgłaszać. 

Usytuowanie śmierdzącego poletka w pobliżu terenu rekreacyjnego jest co najmniej nieporozumieniem. 

- Smród jest taki, że największemu wrogowi nie życzę, aby tego doświadczył, zwłaszcza przy zachodnim wietrze - dodaje Jezierski. 

Opowiadając o sobie wyjaśnił, że dziennikarzem jest od 1977 roku. Zaczynał w tygodniku studenckim "Politechnika". W latach 1978-1981 był nawet kierownikiem jego gdańskiego oddziału. Później został sekretarzem redakcji w solidarnościowym tygodniku "Czas", który rozwiązano w stanie wojennym. Łatwo wtedy nie było, bo wychowywali swoje dzieci, więc w stanie wojennym Henryk Jezierski podjął pracę fizyczną. Do tygodnika "Polityka" zrobił wtedy reportaż z wykonywania tej pracy. Jakież było jego zdziwienie, gdy został opublikowany na trzeciej stronie czasopisma. Tak się zaczęła jego przygoda jako współpracownika tygodnika "Polityka". Później zatrudnił się jeszcze w tygodniku "Wybrzeże", gdzie był zastępcą sekretarza redakcji. Od 1989 roku pracował w "Dzienniku Bałtyckim". Gazeta ta została zakupiona przez francuski koncern. Nie spodobało mu się, że w tej gazecie władzy nie miała redakcja, ale przede wszystkim dyrektor biura reklamy. Tematy szkodzące reklamowanym firmom były wyeliminowane. 

Po odejściu z "Dziennika Bałtyckiego" Jezierski założył dzielnicowy magazyn, rozdawany za darmo. Gazeta utrzymywała się z reklam. Wydawana była od 1995 roku, a kolportowano ją w okolicznych sklepach. Podobne pismo wydawała wówczas Agora. Jezierski nie miał szans w starciu z dużym, polskim koncernem medialnym. Otworzył więc czasopismo motoryzacyjne “Moto”. Pisał tam niezależne testy dziennikarskie, bo nie otrzymywał pieniędzy od koncernów samochodowych. Pismo finansowane było z reklam wykupywanych przez małe, lokalne firmy motoryzacyjne. 

- Były takie momenty, że miałem nawet około 50 stron, w tym duża część wypełniona była reklamami. Uważam to za swój sukces życiowy, ale niestety od 2000 roku internet zaczął być coraz bardziej rozpowszechniony. Wtedy zrezygnowaliśmy z papieru, przechodząc do internetu. Do dziś prowadzona jest strona MOTO.MEDIA.PL - opowiada. 

W kolejnych latach jeszcze trochę pracował jako dziennikarz. W końcu postanowił przejść na emeryturę. W przygotowaniu ma przynajmniej kilka książek. Ciężko je tworzyć, gdy gmina na poletko wywiezie śmierdzący osad albo gdy Bogdan Gierszewski opróżnia swoje kurniki. 

ZEPSUTY TRAKTOR

W rozmowie telefonicznej wójt gminy Parchowo, Andrzej Dołębski stwierdził, że Henryk Jezierski musiał mieć wiedzę o znajdującym się w pobliżu poletku, służącym do wywożenia osadu. 

- A jeśli nawet nie wiedział, to ja nie wierzę w to, że nie jest to na bieżąco zaorane - dodaje wójt Dołębski. 

Ponadto zaznacza on, że ostatnio była podobno kontrola i wszystko było w jak najlepszym porządku. W tym momencie informujemy wójta, że Jezierski dostarczył nam zdjęcia, na których widać, że osad leży na wierzchu i nie jest zaorany. 

- Być może te zdjęcia zrobił krótko po wywiezieniu osadu, a tuż przed jego zaoraniem? - komentuje wójt Parchowa. - Jeśli panu Jezierskiemu ta działka się nie podoba, bez żadnych złośliwości i uszczypliwości mogę powiedzieć, że może ją po prostu sprzedać.

Po chwili wójt ponownie zadzwonił. Przyznał, że zdjęcia zostały wykonane w momencie, gdy podobno doszło do awarii ciągnika rolniczego. 

- Na przełomie marca i kwietnia mieliśmy kontrolę, która wyszła pozytywnie. Tamtego dnia, przed długim weekendem majowym, wywieziony został transport osadu i w międzyczasie, zanim kierowca powrócił zaorać poletko, zepsuł mu się traktor. Pojawiły się jakieś wycieki oleju. Ktoś wysłał stosowną informację do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, ale wtedy osad był już zaorany - wyjaśnia wójt Parchowa. - Kierowca ma polecenie, aby osad tego samego dnia zaorać, a tu mieliśmy zdarzenie losowe. Inspektorzy ochrony środowiska potwierdzili, że w takiej sytuacji wszystko jest zgodnie z przepisami, bo było to zdarzenie losowe. 

Zauważa, że osad w gminie Parchowo ostatnio przywożony jest na pola z gminy Kościerzyna, która zawarła umowy z rolnikami. Odbywa się to zgodnie z prawem. 

- Mieszkańcy skarżyli się na to, ale ja nic w tej sprawie zrobić nie mogę, bo to jest umowa pomiędzy oczyszczalnią ścieków a danym, konkretnym rolnikiem - podkreśla wójt.

Jeśli chodzi o osad z oczyszczalni w gminie Parchowo, wójt przewiduje jeszcze jedno rozwiązanie - zawarcie porozumienia z gminą Sierakowice, gdzie taki osad wykorzystywany jest do produkcji nawozu. Rozmowy podobno zostały podjęte. 

(M.W.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(5)

MinioMinio

1 0

Dużo tych butli do bimbru... 🙄🙄 13:46, 19.06.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

HahaHaha

1 0

Tez to zucilo sie w oczy :)
17:56, 19.06.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

MickeyMickey

0 0

Zawsze się znajdzie taki, komu na wsi śmierdzi. Przeprowadził się taki mieszczuch i myśli, że mu fiołki posadzą na polu. A tak w ogóle to chyba wykorzystuje jeszcze swoje stanowisko dziennikarskie żeby ludziom nabruździć. Taki człowiek widać-lepiej omijać z daleka..... 13:35, 08.09.2022

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

SellerSeller

0 0

Der Kandidat der Bauernpartei stört sich am Güllegeruch! 18:57, 09.05.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

DeppenjägerDeppenjäger

0 0

Die deutsche Übersetzung sagt es deutlich. Dieser fanatische Antisemit wird zutreffend als " Stinkender Rest" übersetzt! 17:30, 30.05.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%