Zamknij

ZALEWANI FEKALIAMI. Rodzina Mruk bezsilna wobec urzędników

10:39, 03.08.2021 M.W Aktualizacja: 10:40, 03.08.2021
Skomentuj

Śmierdząca sprawa - tak w skrócie można podsumować problemy rodziny Mruk z Parchowa. Regularnie zalewani są ściekami wypływającymi ze studzienki, która znajduje się na ich posesji. Problem istnieje co najmniej od 2012 roku. To jednak nie wszystko, bo kolejny problem to deszczówka spływająca z drogi wojewódzkiej. Rodzina Mruk zablokowała ją, budując usypany z ziemi wał, ale spowodowało to zablokowanie na 4 lata budowy nowego obiektu, w którym chcą stworzyć salę na imprezy okolicznościowe.

Ostatecznie rodzina Mruk odzyskała pozwolenie na kontynuowanie budowy, ale problem z kanalizacją do dziś nie jest rozwiązany. Jakby tego było mało, spotkali się z agresją pracownika zatrudnionego przez Urząd Gminy, który Janowi Mrukowi podobno groził pobiciem!

- Po raz pierwszy w 2012 roku wybiło ze studzienki i zalało ściekami cały nasz ogródek. Powtarza się to średnio po 3 razy w roku. Kiedy wybija, to z takiej studzienki leci wszystko to, co ludzie oddają do kanalizacji. Napisaliśmy w tej sprawie wiele pism do Urzędu Gminy, ale efektu nie ma - narzeka Jan Mruk. 

Jego zdaniem problem może być powiązany z przepompownią ścieków, która znajduje się tuż za granicą ich działki, na terenie gminnym, który zresztą Parchowo zamierza sprzedać. Ziemią zainteresowana jest sieć marketów Dino. Transakcja jeszcze nie doszła do skutku, a po ostatnich ulewach po raz kolejny działka rodziny Mruk została zalana fekaliami. 

- Ta przepompownia jest po prostu stara i nieustannie się zawiesza. Jak do takiej sytuacji dochodzi, ścieki wybijają ze studzienki i wpływają na naszą działkę. W ostatnim czasie gmina zaczęła strasznie wolno reagować i jest tak, że ludzkie odchody nawet przez 3 dni zalegają w naszym ogródku - zeznaje Mruk. 

Warto podkreślić, że kanalizacja wybija w miejscu, w którym znajduje się ich ogródek warzywny, ale od jakiegoś czasu własnych warzyw już nie jedzą, z wiadomych względów. Brzydziliby się spożywając wyhodowaną w taki sposób marchewkę. 

- Wójt tylko ciągle mówi, że się stara, ale nic z tego nie wychodzi. To są tylko obietnice, “gruszki na wierzbie” - dodaje Jan Mruk. - Najnowsza obietnica dotyczy tego, że jak firma Dino kupi działkę po sąsiedzku, to oni podobno na własny koszt mają przebudować przepompownię. Należy podkreślić, że przetarg jeszcze się nie odbył, a wójt już planuje przebudowę przepompowni na koszt sieci Dino. 

Jego żona, Bożena Płotka-Mruk twierdzi, że nikt nie liczy się z mieszkańcami. 

- Z powodu tej przepompowni mieliśmy zablokowaną na 4 lata budowę naszego obiektu, w którym ma być sala na imprezy okolicznościowe. Poszło o to, że usypaliśmy wał z ziemi, który miał odgrodzić dostęp deszczówki do naszej działki, która to woda opadowa spływa z drogi wojewódzkiej. Złożono przeciwko nam doniesienie do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego i na 4 lata nasza inwestycja została wstrzymana. Dopiero w ubiegłym roku ponownie uzyskaliśmy zgodę na dalszą budowę - opowiada Płotka-Mruk. 

Gmina podobno domagała się, aby na ich prywatnej działce wybudowane zostały studnie chłonne do zbierania deszczówki z drogi wojewódzkiej. Rodzina Mruk nie wyraża na to zgody, uważając, że jest to inwestycja, która powinna być wykonana przez Zarząd Dróg Wojewódzkich. 

- Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego później słusznie stwierdził, że z naszej strony wszystko było okej i nie jest naszym obowiązkiem budowa instalacji do odprowadzania wody deszczowej z drogi wojewódzkiej. Przyczepić się można było jedynie do zbudowania wspomnianego wału, ale to z naszej strony zostało załatwione - dodaje Bożena Płotka-Mruk. 

Oboje małżonkowie zauważają, że przepompownia nie ulega awarii tylko w czasie obfitych opadów deszczu, jak ostatnio, ale nawet, gdy jest upał. Wtedy fekalia znajdują ujście w studzience, która znajduje się na ich działce i dzieje się to, co widać na zdjęciach. 

Co ciekawe, są przeciwni budowie marketu Dino na sąsiedniej działce. Pokazują pismo, z którego wynika, że sami próbowali ten grunt kupić, ale z gminy przyszła odpowiedź odmowna. Było to w zeszłym roku, a już kilka miesięcy później wójt ogłosił, że market Dino jest zainteresowany inwestycją.

- My chcieliśmy kupić tę działkę jako grunt do uzupełnienia naszego nowego obiektu - sali bankietowej. Zrobilibyśmy tam ładny teren z placem zabaw, co byłoby z pewnością dużo bardziej estetyczne od marketu z betonowym parkingiem. Zresztą gmina ma działkę przy wyjeździe z Parchowa w kierunku Sulęczyna. Byłoby tam idealne miejsce na budowę takiego marketu. W centrum Parchowa taka inwestycja nie powinna powstać, a ponadto skoro my byliśmy zainteresowani nabyciem tej działki, wójt powinien brać pod uwagę przede wszystkim potrzeby lokalnych przedsiębiorców, a nie sieci marketów - zauważa Bożena Płotka-Mruk. - Nie wyobrażam sobie co będzie się działo, jak powstanie Dino, bo będzie duży ruch i mnóstwo osób będzie musiało włączać się do ruchu na drodze wojewódzkiej. To centrum miejscowości. Zrobi się bardzo niebezpiecznie.

Co ciekawe, podkreślają oni, że kiedy zwracali się do wójta z pytaniem o możliwość zakupu działki, w odpowiedzi przeczytali, że nie ma takiej możliwości, aby mogli kupić działkę bez przetargu. Problem w tym, że oni o taką możliwość w ogóle się nie zwracali. Chcieli kupić działkę w normalnym trybie, nawet rywalizując w przetargu. 

- Wtedy jeszcze była szansa zakupu tej ziemi, bo market Dino nie brał pod uwagę gminy Parchowo, a teraz, gdy market jest zainteresowany, raczej nie mamy szans wygrać z nimi w przetargu - zauważa Jan Mruk.

Wracając jeszcze do problemu zalewania posesji fekaliami, podobno podczas ostatniego takiego incydentu, gdy Jan Mruk zwrócił uwagę pracownikowi Zakładu Komunalnego, aby ten jak najszybciej posprzątał działkę, usłyszał groźby karalne. 

- Podczas ponownego zalania przez wody deszczowe działki gminnej nr 200/3, a tym samym zapchanie przepompowni, podszedłem do Dawida P. z informacją i prośbą, aby w dniu następnym wszystkie nieczystości, które wybiły na mojej posesji, zostały uprzątnięte. Najpierw zostałem zignorowany przez niego, bo w ogóle nie zareagował na moje słowa, więc informację powtórzyłem jeszcze raz i to już stanowczym głosem, na co usłyszałem odpowiedź: “Idź stąd, bo jak Ci przypie***lę w łeb, to Cię zabiję.”. W pierwszym momencie mnie “zamurowało”, ale gdy odpowiedziałem: “Co Ty powiedziałeś?” i chwyciłem telefon z zamiarem nagrywania, to on mnie wyśmiał i powiedział do mnie: “Co, nagrywasz mnie? To sobie nagrywaj i idź do wójta!”.

Chwilę po tej rozmowie do urzędnika miała podejść żona Jana Mruka i ten podobno do niej również odezwał się arogancko i bezczelnie. 

- Ja się pytam kim jest ten człowiek i jakie zajmuje stanowisko w Urzędzie Gminy? Kto dał jemu takie przyzwolenie, żeby się tak odzywać do petentów, czyli do nas - mieszkańców gminy? Czy taki wizerunek pracownika Urzędu Gminy jest dopuszczalny? Czy nie obowiązuje nienaganne zachowanie oraz kultura osobista pracownika? - dodaje Jan Mruk.

Wójt Andrzej Dołębski zapewnia, że sprawa jest mu doskonale znana, ale z jego perspektywy wszystko wygląda nieco inaczej. 

- W tamtym momencie przeszła przez Parchowo gwałtowna ulewa. Woda spłynęła z drogi wojewódzkiej. Nie ma tam kanalizacji deszczowej, więc zalana została działka, na której jest przepompownia. To nie była awaria, tylko nadmiar wody przedostał się do studzienki znajdującej się na posesji państwa Mruków - tłumaczy wójt Andrzej Dołębski. - Ja mam też ten film nagrany przez pana Mruka i chciałbym zauważyć, że ze studzienki przede wszystkim wydobywa się woda deszczowa, a nie ścieki. Nasi pracownicy wykonali tam nie tylko prace porządkowe, ale i zabezpieczyli studzienkę, montując między innymi gumowe zabezpieczenie, które ma uniemożliwić wydostawanie się wody w przyszłości na tę działkę. 

Jednocześnie wójt Dołębski zapowiada, że w najbliższym tygodniu sprawdzane będą poszczególne posesje pod kątem nielegalnego odprowadzania wody deszczowej do kanalizacji. W tym celu użyta zostanie zadymiarka. 

Co do skargi na pracownika, wójt twierdzi, że rozmawiał z nim i przyznał on, że rzeczywiście użył niecenzuralnych słów wobec mieszkańca, ale jednocześnie podobno mieszkaniec też był wobec niego niegrzeczny. 

- Rozmawiałem ze wszystkimi pracownikami i uczuliłem ich, żeby w żadnej sytuacji nie odzywali się w taki sposób, nawet jeśli mieszkaniec jest zdenerwowany - wyjawia wójt. - Bez względu na zachowanie klientów, urzędnicy mają zachowywać się kulturalnie. Powiedzieli, że będą stosować się do moich zaleceń. 

Co do zalewania posesji rodziny Mruków, wójt podkreśla, że swego czasu w nielegalny sposób zbudowali oni wał blokujący spływanie wody z drogi wojewódzkiej. 

- Podczas budowy nowego budynku państwo Mruk zrobili podwyższenie, które blokowało deszczówkę, a jednocześnie doprowadziło do zalewania przepompowni, a więc - według mojej skromnej oceny - sami spowodowali problem - ocenia wójt, Andrzej Dołębski. 

Co do zakupu działki, wójt zastrzega, że wcale nie jest powiedziane, że market Dino kupi tę ziemię. Sygnalizuje on, że rodzina Mruk też może w przetargu wystartować. Co do opowieści na temat niemerytorycznej odpowiedzi po wniosku o zakup działki, wójt tłumaczy, że nie ma tego pisma przed sobą, więc nie pamięta. 

- Państwo Mruk też mogą wystartować w tym przetargu, ale jednocześnie gmina powinna być otwarta również na podmioty zewnętrzne, nie tylko z Polski, ale i z całej Europy - komentuje.

Przyznaje on, że jeśli Dino kupi gminną działkę, nowy inwestor będzie musiał przebudować przepompownię. Inwestor będzie do tego zmuszony, bo przepompownia znajduje się w miejscu, które z pewnością przeszkadzałoby marketowi. Koszt przebudowy to kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Problem z wodą opadową może być zminimalizowany, gdy rozpocznie się oczekiwana przebudowa drogi wojewódzkiej. W planie jest nie tylko nowy asfalt, ale i budowa kanalizacji deszczowej na całym odcinku trasy przez Parchowo. 

(M.W)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%