Lokalna firma Jereczek zdążyła zbudować zupełnie nową drogę - ulicę Przyborzycką, rondo na Lęborskiej i następne rondo przy wyjeździe w kierunku Grzmiącej, a na Fiołkowej i Konwaliowej firma Rewers spod Lęborka od mniej więcej takiego samego czasu nie może poradzić sobie z budową nowej nawierzchni z kostki betonowej. Mieszkańcy ulicy Fiołkowej są zbulwersowani, tym bardziej, że ostatnio ogłoszono całkowite zamknięcie dojazdu do ich domów. Do końca lipca. Wskazują, że pracownicy tej firmy bywają złośliwi i wulgarni. Podejrzewają nawet, że celowo zamknęli ulicę Fiołkową na ponad miesiąc, na złość mieszkańcom. Druga strona odpowiada, że to z winy mieszkańców prace ślimaczą się.
- Przez dłuższy czas nie było widać żadnych efektów, a wzięli się do pracy dopiero wtedy, gdy zaczęło być o tym głośno - mówi Paweł Szmurło, mieszkaniec ulicy Fiołkowej.
Odrębna kwestia to sposób prowadzenia robót. Z obserwacji mieszkańców wynika, że pracownicy chaotycznie przenoszą się z miejsca na miejsce, co rusz rozkopują drogę w innych lokalizacjach, nie kończąc tego, co wcześniej zaczęli. Panuje tam chaos i są duże niedogodności. Podczas gdy na innych placach budowy w Bytowie firmy wykonawcze potrafiły zbudować nawet tymczasowe wjazdy na posesje, podsypując kruszywo przy krawężnikach, na Fiołkowej nie ma o tym mowy.
- Mieszkamy w takich warunkach już 4 miesiące, a teraz jeszcze ogłosili, że zamykają drogę. Mam starszą, schorowaną mamę. Jak ja mamę z domu wywiozę, gdy trzeba będzie jechać do lekarza? - pyta Katarzyna Mikołajczyk.
[WIDEO]146[/WIDEO]
Wskazuje ona ponadto, że jej sąsiadka wkrótce ma mieć operację biodra. Ciężko sobie wyobrazić jak po całkowitym zamknięciu drogi zdoła dotrzeć do szpitala na rehabilitację.
O zamknięciu drogi ludzie dowiedzieli się z kartki wywieszonej na płocie. Nie ma na niej żadnego podpisu ani pieczątki. Poinformowano, że w związku z wejściem prac w ostatni etap, co uniemożliwia ruch pojazdów osobowych mieszkańców ulicy Fiołkowej i Konwaliowej, od 22 czerwca do 31 lipca droga dla ruchu samochodów zostaje całkowicie zamknięta. Mieszkańców poproszono o przestawienie pojazdów poza teren budowy.
- Ta informacja została sporządzona w jakimś dziwnym trybie, bo nie ma nawet podpisu ani pieczątki - zauważa Bogdan Hrycyna. - Jeżeli tę kartkę sporządził wykonawca, to naprawdę musi wstydzić się swojej pracy, skoro się nie podpisał. Jeżeli zrobili to urzędnicy, muszą naprawdę wstydzić się swoich decyzji, skoro nie podpisali się pod tym.
Ludzie mówią, iż mają nadzieję, że modernizacja drogi zostanie wykonana zgodnie z terminem, czyli w wakacje.
- Liczymy na to, że choinki do domu będziemy mogli dostarczyć własnymi samochodami, a nie z helikoptera - komentuje Hrycyna. - Warto zauważyć, że mniej więcej w tym samym czasie budowana była ulica Przyborzycka i rondo na ulicy Lęborskiej, które jest już gotowe. Natomiast my mamy takie "kwiatki", jak palety z płytkami betonowymi, mnóstwo kurzu, pyłu i ogólny bałagan.
Tomasz Harasiuk porównuje modernizację ulicy Fiołkowej do tego, co dzieje się na tzw. Osiedlu Kompozytorów. Tam roboty wykonuje lokalna firma Jereczek.
- Tam też są drogi rozryte, są krawężniki wkopywane, ale do każdego wjazdu zrobiony jest podsyp i u nich nie ma problemu z wjazdem na posesję. U nas zostawili wysokie krawężniki i do tego jeszcze są niezabezpieczone na noc dziury - opowiada Harasiuk.
Twierdzi on, że wszystkie te uwagi były zgłaszane do gminy, ale nie ma reakcji. W odpowiedzi wiceburmistrz Jacek Czapiewski wystąpił w lokalnych mediach i powiedział, że po zamknięciu ulicy Fiołkowej ludzie mają parkować swoje samochody na najbliższej ulicy Styp-Rekowskiego. Problem jest taki, jak zauważają mieszkańcy, że na Styp-Rekowskiego nie ma parkingów. No chyba, że mają stawiać samochody wzdłuż jezdni i ją przyblokować.
Ludzie mają też żal o to, że projekt ulicy Fiołkowej i Konwaliowej nie był z nimi konsultowany. Już teraz widzą np. bardzo stromy chodnik na końcu ulicy Fiołkowej, na skrzyżowaniu.
- Od samego początku wygląda to tak, jakby wpuścili tu jakąś ekipę z kabaretu, a nie robotników. Oni przyszli, zaczęli najpierw od jednej strony ulicy, później przenieśli się na drugą stronę, wszędzie coś rozkopali, w jednym miejscu coś zamknęli, później przenieśli się jeszcze w inną stronę. Praktycznie całe osiedle poblokowali. Mieszkają tu setki ludzi i są setki samochodów, a oni czują się jak na zamkniętym terenie - mówi Łukasz Miąskowski. - Nie można postępować w taki sposób, że ja dzisiaj mam taki pomysł, żeby zamknąć na ponad miesiąc drogę. Co z karetką? Co ze strażą pożarną?
Jeden z mieszkańców opowiada, że w dniu zamknięcia drogi akurat trzeba było wezwać pogotowie ratunkowe do jego dziecka. Karetka nie mogła dojechać, więc ratownik medyczny biegł przez plac budowy do jego domu. Na szczęście akcja nie zakończyła się nieszczęśliwie.
Ludzie podkreślają, że informacja o zamknięciu ulicy wypisana na kartce, powieszona została dzień przed planowanym zamknięciem drogi.
- Najlepszy był tekst, który powiedział nam wiceburmistrz Jacek Czapiewski na spotkaniu, że musimy sobie jakoś radzić. Tak mówi pośrednik zarządzający naszymi pieniędzmi?! - pyta Łukasz Miąskowski. - Najlepsze jest to, że wychodzi 3 dni później artykuł w lokalnej gazecie, a tam pan Czapiewski opowiada, że nie widział zbulwersowania mieszkańców podczas tego spotkania. Ja to pamiętam zupełnie inaczej.
Z tej kartki mieszkańcy dowiedzieli się o zamknięciu drogi
- To jest jakiś armagedon, dramat - ocenia Adam Szlachetka. - Pracownicy przyjeżdżają o godz. 8:00, o 9:00, piją kawę, o 11:00 coś zjedzą, o 15:00 pakują się i jadą do domu, efektów nie widać. Patrząc na to i obserwując, mogę śmiało powiedzieć, że nie będzie trwało to do końca sierpnia, jak jest zaplanowane.
- Jeżeli byłby jakiś harmonogram z konkretnym planem robót, na poszczególnych etapach każdy by wiedział, że w danym momencie nie może stawiać samochodu wzdłuż ulicy - komentuje jedna z mieszkanek. - Jestem świeżo upieczoną mamą, a wiadomo, że po porodzie nie można dźwigać. Niestety, będę musiała chodzić z dzieckiem z fotelikiem kilkaset metrów, aby móc dotrzeć gdziekolwiek do miasta.
Łukasz Miąskowski zauważa, że roboty na fragmencie ulicy przy jego domu od 3 tygodni nie posunęły się nawet o krok, a droga pozostaje zamknięta.
Dołączając jeszcze raz do dyskusji, Bogdan Hrycyna opowiada to, co działo się podczas weekendu majowego.
- Przed długim weekendem wyłączyli u nas całkowicie oświetlenie, zostawiając materiały budowlane i wykopy. Uważam, że zrobili to na złość mieszkańcom - opowiada Hrycyna.
Leszek Wrzesiński twierdzi, że roboty zostały źle zaplanowane. Jego zdaniem wystarczyłoby zacząć od budowy ulicy Konwaliowej, a następnie przenieść się na Fiołkową.
- Gdyby prace wykonywano etapami, oni nie mieliby problemu z samochodami, z mieszkańcami, a my bylibyśmy zadowoleni. Teraz nie ma objazdu i rozwalone jest wszystko - podkreśla Wrzesiński.
Na koniec Bogdan Hrycyna zauważa jeszcze jeden problem. Chodzi o fakt, że na Fiołkowej będzie mnóstwo betonu. Jego zdaniem przynajmniej parkingi powinny być wykonane z płyt ażurowych, aby woda mogła przedostawać się w głąb ziemi.
- Mówi się tyle o magazynowaniu wody, bo jej brakuje. Dlatego robi się coraz więcej powierzchni chłonnych. Ja rozumiem, że robi się to w "dużych aglomeracjach", takich jak Cewice czy Czarna Dąbrówka, więc w Bytowie najwidoczniej jest to proces zbyt skomplikowany. Przecież można było całą tę powierzchnię parkingową na Fiołkowej zrobić chłonną. Niby proste, a jednak niemożliwe dla naszych włodarzy - dodaje Hrycyna.
Według mieszkańców ten stromy podjazd na rogu ulicy Fiołkowej będzie bardzo niebezpieczny
SAMI BLOKUJĄ
Po publikacji reportażu wideo na portalu ibytow.pl, zadzwonił do nas jeden z podwykonawców. Zapewnia, że pretensje mieszkańców są całkowicie niesłuszne, a wręcz to oni są winni przedłużającego się remontu nawierzchni.
- Niestety, ludzie specjalnie do tej pory zostawiali swoje samochody na poboczu. Nie można było normalnie pracować. Nie można było nawet obrócić się koparką. Wzywaliśmy policję, która musiała szukać właścicieli samochodów - opowiada podwykonawca.
Relacjonuje on, że niektórzy potrafili jechać wprost pod koparkę albo po budowanym właśnie chodniku, niszcząc efekty pracy. Do tego jeszcze mieli do robotników pretensje. Dlatego, jego zdaniem, trzeba było podjąć drastyczne środki w postaci całkowitego zamknięcia ulicy Fiołkowej.
- Prace idą wolno właśnie dlatego, że ludzie zostawiają swoje samochody w miejscach, gdzie powinna toczyć się budowa i powinny być postępy robót. Były też takie sytuacje, że co niektórzy nie chcieli samochodów przestawiać, a wręcz rzucali się do pracowników - zauważa mężczyzna. - Druga sprawa jest taka, że każdego dnia, nawet do godz. 11:00, musimy czekać na beton, bo lokalna firma najpierw na swoje budowy beton ładuje. My dostajemy w drugiej kolejności. Dlatego dopiero o godz. 11:00 rozpoczynamy robotę. Mi to nie pasuje, bo muszę ludziom płacić, a oni stoją i czekają.
Według jego opowieści pretensje można mieć jedynie do projektu zleconego przez gminę. Były tam podobno różnego rodzaju mankamenty, takie jak wskazywany przez ludzi zbyt stromy chodnik.
Podobnego zdania jest właściciel firmy Rewers, Wojciech Formela. Jego zdaniem mieszkańcy sami są sobie winni. Wskazuje, że przez ostatnie miesiące notorycznie zostawiali samochody przed domami, blokując postępy pracy.
- Tylko z powodu działań mieszkańców roboty opóźnione są o około miesiąc - mówi Wojciech Formela.
Według jego opowieści ustalenia były takie, że ludzie od godz. 7:00 do godz. 16:00 samochody wystawiają poza ulicę Fiołkową albo trzymają na swoich podwórkach. Zastosowali się do tego nieliczni. Formela zeznaje, że ogromną część czasu trzeba spędzać szukając właścicieli samochodów, z prośbą o ich przestawienie. Takie działania znacząco wydłużają roboty.
- Do godz. 11:00 chodzimy po domach i pukamy do drzwi, prosząc o przestawienie samochodów - podkreśla Formela.
Jego zdaniem teren jest trudny, a nawet jest to najtrudniejsza dotychczasowa budowa w historii firmy. Wspomina o bardzo dużych nachyleniach. Uważa on, że nie byłoby tego, gdyby kiedyś dopilnowano dewelopera, budującego okoliczne szeregowce.
- Wielu rzeczy nie dało się przewidzieć na etapie projektu. Wszystko wychodzi w trakcie, bo nawet uzbrojenie podziemne jest na różnych wysokościach. Musimy budować wiele dodatkowych elementów, co bardzo spowalnia postęp pracy. Jednak, mimo wielu dodatkowych robót, nie widzę zagrożenia dla terminu ustalonego pierwotnie na koniec sierpnia - zapewnia Formela. - Natomiast, co do mieszkańców, tam są tacy ludzie, którym "jak da się palec, to chcą całą rękę". Gdyby od początku słuchali zaleceń, zabierając samochody od godz. 7:00 do godz. 16:00, dziś mieliby drogę przejezdną.
Właściciel firmy Rewers zapewnia, że nikt nikomu na złość nie robi.
Wyjaśnia on też kwestię zarzutów dotyczących braku podsypywania kruszywa przy wysokich krawężnikach. Ludzie zwracali uwagę, że na Osiedlu Kompozytorów miejscowa firma Jereczek stosuje takie praktyki. Formela wyjaśnia, że tam być może jest to możliwe, bo na wierzchu będzie asfalt, a podbudowa z kruszywa, natomiast na ulicy Fiołkowej podbudowa jest z betonu, a na wierzchu będzie kostka. Dlatego kruszywo nie jest używane.
- Mamy stabilizację betonową, więc jakby to miało wyglądać, że ja będę dziesiątki ton kruszywa przywoził tam, aby codziennie wysypywać podjazdy, a następnie będę to kruszywo zabierać, bo nie jest ono tam potrzebne. Cały dzień zajmowalibyśmy się podsypywaniem wjazdów - tłumaczy właściciel firmy Rewers. - Mogę doradzić mieszkańcom, że jeśli chcą, to mogą iść nawet do ministra infrastruktury, bo sami są sobie winni. Oczywiście są też ludzie źli na pozostałych mieszkańców, widząc co oni robią. Mówią wprost, że gmina niepotrzebnie poszła na ustępstwa. Mogli drogę od razu zamknąć i dziś byłaby gotowa. Proszę sobie wyobrazić, że stoi tam samochód za 200 tys. zł, a musi nad nim przejechać ładowarka z paletą kostki betonowej. Jeśli by coś spadło, winny byłby oczywiście wykonawca.
Odnosi się on też do skargi na strome podejście na zakręcie. Wyjaśnia, że doprojektowane zostaną tam schody.
- Takie sytuacje to wina dewelopera, który źle przygotował teren. Gdy powstawały te budynki, istniała możliwość, aby z jednej strony trochę podnieść, a z drugiej zebrać i dziś nie byłoby problemu - komentuje Formela. - Najgorsze jest jak spotka się 40 osób, w tym tylko 5 jest mądrych, a reszta nie wie o co chodzi. Zresztą Polacy znają się na piłce nożnej, na ochronie zdrowia i na budownictwie, a przynajmniej tak im się wydaje.
Jak informuje wiceburmistrz Czapiewski, ulica Fiołkowa będzie zamykana odcinkami
CIERPLIWOŚCI!
Wiceburmistrz Jacek Czapiewski powtarza to, co powiedział kiedyś na ulicy Fiołkowej, że ludzie jakoś muszą sobie radzić. Jego zdaniem nie ma innego wyjścia, jak zamknięcie Fiołkowej, ale zastrzega, że jest to zamknięcie częściowe, prowadzone etapami.
- To jest bardzo trudna inwestycja ze względu na ukształtowanie terenu, ścisłą zabudowę i dużą ilość samochodów, które powinny stać na podwórkach. One utrudniają wykonawcy wykonanie tego zadania - mówi Jacek Czapiewski.
Wyjaśnia on, że dla mieszkańców wyznaczony został już objazd drogą tymczasową. Twierdzi, że go przetestował swoim prywatnym samochodem.
- Myślę, że wystarczy tydzień, aby przejść na kolejny etap w momencie, gdy wyleją betonowy podkład pod kostkę - tłumaczy wiceburmistrz. - Jestem w stanie zrozumieć zdenerwowanie mieszkańców, ale jeśli wykonawca w terminie do końca sierpnia odda inwestycję, nie możemy mieć mu nic do zarzucenia.
W kwestii uwagi Bogdana Hrycyny, który uważa, że parkingi powinny mieć powierzchnie przepuszczalne, Czapiewski częściowo przyznaje mu rację, ale zaraz dodaje, że płyty ażurowe są podobno mniej wytrzymałe od litej kostki betonowej.
- Woda z drogi na pewno zostanie zebrana, bo jest tam kanalizacja deszczowa. Co do tego nie ma obaw - zaznacza wiceburmistrz.
Prosi mieszkańców o cierpliwość, a przede wszystkim o zadbanie, aby na czas robót samochody nie były parkowane na ulicy Fiołkowej.
[ZT]7601[/ZT]
7 5
Zamieszkali w kurnikach, osiedle to przypomina fawele. A teraz coś próbują im sklecić na stromej gruntówce no i są liczne problemy...swoją drogą jak publiczny system opieki zdrowotnej ma przetrwać skoro oni wszyscy tylko z jednej ulicy muszą po wszystkich lekarzach codziennie latać i nic tylko karetki wzywać. To obrazuje sytuację w tym kraju.Dajcie ludzie spokój bo to już obłęd jest, niedługo niczego nie będziecie mieli i też przeżyjecie w tym grajdole.
4 0
Przed pojawieniem się artykułów zrobienie objazdu było nie możliwe, od kilku dni jest całkiem fajna droga na górną część konwaliowej i chyba w trakcie na dolną. Jak widać dało się ułatwić życie mieszkańcom, co mogło być zrobiono od razu i nie było by afery.
Lepiej późno jak później 👍
11 1
Gdzie ludzie mieli oczy kiedy kupowali taką tandetę??? Tam naprawdę jest masakra, domki wyglądają jak chałupki socjalne. Ktoś dobrze kiedyś powiedział, że ludziom wszystko da się sprzedać. Tyle,że urząd mógłby naprawdę zacząć dbać o wygląd i estetykę tego miasta i z łaski swojej nie wydawać pozwoleń na tandetne i brzydkie budownictwo.
8 0
Królu Ryszardzie Lwie Serce musisz szybko zareagować na ten bunt, ponieważ w grupie występują zwolennicy Platformy Obywatelskiej. Musisz zwołać nadzwyczajną radę wszystkich muszkieterów Platformy Obywatelskiej i zaprosić na spotkanie kolegę Andrzeja członka Platformy Obywatelskiej, ponieważ z filmiku wynika, że tej grupie przewodzi jego brat. Kolega Andrzej musi przekonać brata, aby nie szedł tą drogą.
3 0
Brat Andrzeja byłego Starosty i członka Platformy Obywatelskiej podniósł rękę na władze, która go karmiła poprzez zlecenia na ulotki wyborcze. Kolega Andrzej nigdy nie wspominał, ze ma tak wyrywnego brata, który ma pełne usta frazesów. A wydawałoby się, ze taki spokojny jego brat wędrujący ze swoim plecaczkiem do Kauflandu na zakupy. Kolego Andrzeju przywołaj młodszego brata do porządku.
3 0
Kolego Andrzeju, czyżby Wydział Promocji nie robił już dużych zleceń i dla tego brat się obraził na lokalną Platformę Obywatelską? Co innego było, jak ten wydziała był pod Twoją kontrolą, to były tłuste czasy.
1 0
Oj dajcie już spokój z tym że miaszkancy przeszkadzają. Są kamery na osiedlu można to sprawdzić. Jak na każdej inwestycji nałożyło się kilka spraw. Moim zdaniem projekt był zrobiony za biurka, deweloper utrudnił bo zbudował jak potrafił (czy dobrze, teraz pewnie powiem że nie), firma co buduje - przy tak słabym nadzorze i braku harmonogramu (chociaż znaleźli czas na robienie prywaty), mieszkańcy którzy nie mają się gdzie podziać (mogli parkować wzdłuż styp rekowskiego), media położone gdzie popadnie, deszcz, wiatr i inne czynniki. Jednak najgorsze w tym wszystkim jest to że Gmina nie widzi tu nic złego, tylko mieszkaniec jest winny. Ważne że coś się ruszyło i budowa idzie do przodu.