Incydent po festynie nad jeziorem Lednik. Impreza o nazwie Lednik LOVE udała się znakomicie, ale po jej zakończeniu doszło do incydentu przy ul. Jeziornej.
- Bardzo dobrze, że zorganizowali dyskotekę ze szczytnym celem, czyli zbiórką na hospicjum domowe. Trochę szkoda, że nie dopilnowali osób, które wnosiły na teren wydarzenia mocny alkohol. Skończyło się tym, że ok. 2:00 w nocy doszło do potrącenia przy ul. Jeziornej. Zrobił to pijany kierowca, który uciekł z miejsca zdarzenia - alarmuje uczestnik wydarzenia.
Charytatywna dyskoteka nad jeziorem Lednik została zorganizowana 31 maja przez Stowarzyszenie Mamy Czas oraz Ośrodek Sportu i Rekreacji w Miastku. Policja potwierdza, że po zakończeniu imprezy doszło do incydentu.
- Jeden z uczestników imprezy złapał się pojazdu marki Ford, którego kierujący ruszył, doprowadzając do przewrócenia mężczyzny. Nie było to potrącenie - informuje policja.
Poszkodowany to mężczyzna w wieku 21 lat. Sam tego zdarzenia na policję nie zgłaszał. Zrobili to świadkowie. Gdy policjanci przyjechali na miejsce, nikogo nie zastali. Mimo to dotarli do kierującego. Okazało się, że był nietrzeźwy. Wydmuchał 2 promile alkoholu. Policjanci wyjaśniają teraz dokładne okoliczności zdarzenia. Przede wszystkim będą potwierdzać, że przebadany na zawartość alkoholu mężczyzna faktycznie kierował samochodem po dyskotece Lednik LOVE.
Świadek tego incydentu twierdzi, że organizatorzy wydarzenia niewłaściwie je zabezpieczyli.
- Przez cały czas powinna być tam dostępna karetka pogotowia ratunkowego. Ponadto organizatorzy nie powinni pozwolić na wnoszenie alkoholu na imprezę charytatywną. Doszło do tego, że zbierali pieniądze na hospicjum domowe, przy czym niektórzy uczestnicy popijali wódkę - krytykuje świadek.
Dyrektor Ośrodka Sportu i Rekreacji w Miastku Piotr Szłapiński zapewnia, że do incydentu doszło już po zakończeniu wydarzenia. Natomiast jeśli chodzi o alkohol, faktycznie znaleziono butelki po wódce, ale jego zdaniem odbywało się to poza strefą, w której była impreza. Z jego zeznań wynika, że ciężko zapanować nad osobami, które po kryjomu wnoszą mocny alkohol.
- Jeśli chodzi o zabezpieczenie medyczne, ratownicy byli na miejscu, podobnie, jak strażacy OSP. Ponadto służby były pisemnie powiadomione o tej imprezie - zaznacza dyrektor Szłapiński.
Przyznaje on, że po imprezie doszło do incydentu spowodowanego najprawdopodobniej przez osoby spożywające alkohol. Legalnie na tym wydarzeniu można było pić jedynie piwo ze stoiska.
- Niestety problemem są ludzie, którzy przynoszą alkohol zakupiony w mieście. Osobiście zbierałem butelki po wódce podczas sprzątania drugiego dnia - opowiada Szłapiński.
[ZT]13592[/ZT]
5 0
Świadek incydentu niech raz w życiu zorganizuje taką imprezę. Specjalista od zabezpieczeń się znalazł.
1 2
Tak się bawi wieś na wsi