Właściciele i użytkownicy domków letniskowych, zamiast oddawać skoszoną trawę do punktów selektywnej zbiórki lub kompostować ją we własnym zakresie, wyrzucają ją wprost na linię brzegową jeziora.
– Przyjeżdżają tu najczęściej z Trójmiasta, nie mają kompostowników i nie płacą za odbiór bioodpadów. To, co skoszą, ląduje nad samym jeziorem. Robi się z tego gnój, który stanowi realne zagrożenie dla wody – mówi Jan Mruk, mieszkaniec Parchowa.
[WIDEO]473[/WIDEO]
Według zgłaszających problem, interwencje mieszkańców spotykały się z nieprzyjemnymi reakcjami.
– Gdy zwracamy uwagę, letniskowcy reagują agresją, wyzywają nas. Traktują brzeg jeziora jak swoją prywatną własność, chociaż zgodnie z przepisami przejście powinno być swobodne dla każdego – podkreśla Mruk.
Jak dodaje, właściciele działek rekreacyjnych wcześniej sami domagali się ograniczenia dostępu do plaży od strony stanicy żeglarskiej, a nawet wzywali policję, gdy żeglarze przyjeżdżali samochodami.
– Twierdzili, że niszczymy trawę, a sami wyrzucają ją wprost do jeziora – komentuje z oburzeniem mieszkaniec Parchowa.
Choć dla wielu osób trawa może wydawać się odpadem niegroźnym, jej gromadzenie przy brzegu jeziora niesie poważne konsekwencje ekologiczne. Gnijąca biomasa powoduje zakwaszanie wody i przyspiesza proces eutrofizacji, czyli zarastania i degradacji zbiornika.
– Jezioro Mausz uchodzi za jedno z czystszych w regionie, ale przy takich praktykach szybko się to zmieni. Woda staje się zakwaszona, a korzystanie z kąpieliska przestaje być przyjemnością. Brudy i syf, które tam zalegają, odbierają chęć do wypoczynku – ostrzega Mruk.
Sprawa została zgłoszona do Wód Polskich, ale – jak relacjonuje Mruk – instytucja odesłała go do Urzędu Gminy w Parchowie.
– Uważam, że to Wody Polskie powinny zająć się tym problemem, bo chodzi o ochronę jeziora. Tymczasem minął już ponad miesiąc, a sterty gnijącej trawy nadal leżą na brzegu – dodaje.
Mieszkańcy i żeglarze domagają się stanowczej reakcji gminy i służb odpowiedzialnych za ochronę środowiska. Ich zdaniem nie można dłużej tolerować sytuacji, w której osoby korzystające z jeziora nie tylko łamią przepisy, ale także zagrażają jego ekosystemowi.
– Przyjeżdżają na świeże powietrze, a zostawiają syf. Na własnych posesjach wszystko mają równo przystrzyżone i czyste, a śmieci wyrzucają kilkanaście metrów dalej, na brzeg jeziora. To skandal – podsumowuje Jan Mruk.
Wójt Parchowa, Izabela Jagodzińska, doskonale zna sprawę wyrzucenia odpadów zielonych nad brzegiem jeziora Mausz. Jak opowiada, incydent został początkowo zgłoszony do Wód Polskich, które następnie przekierowały sprawę do miejscowego samorządu.
– My zgłosiliśmy to do właściciela tego terenu, miał to uprzątnąć – mówi Jagodzińska. – Zostałam już poinformowana, że odpady zielone nadal znajdują się na brzegu jeziora. Właściciel terenu to osoba z gminy Parchowo, jednak właściciele domków letniskowych mają te działki w użytkowaniu wieczystym. W związku z tym to on musi ich zobowiązać do utrzymania czystości na wspomnianej działce.
[ZT]4615[/ZT]
[ALERT]1760985159143[/ALERT]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
SPALONY Grzegorz? AFERA PIASKOWA prezesa Domżalskiego
Należy sprawdzić zakup nawozów do pielęgnacji boisk z cenami rynkowymi, potrzebnymi ilościami i jak często było to wykonywane. Podobno lubił solidnie posypać…, a boiska słabo wyglądają i takie blade.
Jak tak można
23:51, 2025-10-24
Tygodniowy raport policyjny: pijana kierująca
W artykule takie kwiatki : Kierowca skody fabi rocznik 1988 uderzył w bok citroena , którym kierowała kobieta rocznik 1999. :))
Mario
23:03, 2025-10-24
AFERA piaskowa. Będzie “KOMISJA ŚLEDCZA” ws. prezesa
A co z przewodniczącym komisji który pobieral diety a na komisjach nie był ?
Marcin
20:12, 2025-10-24
Radny Paweł Dykier nowym kierownikiem KRUS w Bytowie
A jego "bliska" współpracownica ma fuchę w ARiMR. Rysio rysiowi obiecał przed odejściem "Twój książę króla zastąpi". A tyle już Rysiu dostał od Boga upomnień....
Kasia
19:46, 2025-10-24