Ponad 90 milionów złotych w perspektywie 10 lat będzie musiała wydać gmina Bytów z pieniędzy podatników na infrastrukturę w nowym obszarze zabudowy, nazwanym Polanki. To działki między ulicami Kazimierza Wielkiego i Władysława Jagiełły oraz po lewej stronie ulicy Gdańskiej w kierunku Parchowa. Ma tam powstać około 200 parceli budowlanych – mieszkaniowych, mieszkalno-usługowych i usługowych. Kontrowersje budzi informacja o właścicielach tej ziemi. To zaledwie kilka osób, w tym bytowski deweloper Bogdan G., a także… gminna prawniczka Danuta Gawarecka, jako spadkobierczyni swojej mamy. Ponadto jeszcze dwóch innych przedsiębiorców.
Sprawę wykryli działacze Inicjatywy Obywatelskiej Bytów, działający na rzecz jawności życia publicznego. Również według niektórych samorządowców, uchwalanie planu skutkującego dziesiątkami milionów złotych wydatków z budżetu gminy to droga donikąd. Przewidywane są tam inwestycje deweloperskie, więc według krytyków to właściciele działek, czy też inwestorzy, powinni infrastrukturę zbudować i następnie oddać gminie nieodpłatnie w dalsze zarządzanie. To powszechna praktyka w wielu miastach. Tu dodatkowym minusem jest fakt, że ponad 9 milionów złotych przeznaczono na zakup działek pod przyszłe drogi gminne, które następnie należy zbudować. Jedną z beneficjentek jest wspomniana prawniczka Danuta Gawarecka.
Procedura uchwalania planu zagospodarowania przestrzennego Polanki na powierzchni ponad 50 hektarów rozpoczęła się za kadencji Ryszarda Sylki, 31 maja 2023 roku. Odbyło się to pod presją kilku właścicieli prywatnych gruntów na tym obszarze. Tylko 5,5% ziemi należy do gminy Bytów.
- Celem planu, a w zasadzie kilku właścicieli gruntów, jest zmiana charakteru ziemi z rolnego na budowlany, co znacznie podniesie wartość nieruchomości. Jednakże to gmina, jako organ władzy lokalnej, będzie musiała ponieść ogromne koszty - sygnalizują aktywiści Inicjatywy Obywatelskiej Bytów.
Dotarli do dokumentu, którego nie opublikowano w biuletynie informacji publicznej. To prognoza skutków finansowych uchwalenia MPZP Polanki. Wynika z niej, że w okresie 10 lat utworzenie tego nowego obszaru zabudowy będzie kosztować gminę 90 514 554 zł. Sam wykup gruntów od kilku właścicieli ma pochłonąć jednorazowo ponad 9,3 mln zł. Z drugiej strony, wszystkie wpływy na korzyść gminy to 17,8 mln zł. W okresie 10 lat gmina z podatku od gruntów zamierza uzyskać nieco ponad 1 mln zł, z podatku od nieruchomości 2,6 mln zł, z opłaty adiacenckiej 5,69 mln zł, z opłaty od wzrostu wartości nieruchomości w związku z ich podziałem 3 mln zł, z opłaty od wzrostu wartości nieruchomości w związku z budową urządzeń infrastruktury technicznej jednorazowo 5,13 mln zł i ze sprzedaży nieruchomości gminnych zaledwie 203 000 zł. Bilans dla gminy jest jednoznacznie niekorzystny – ponad 90 milionów złotych na minusie w okresie 10 lat. To budzi obawę, że zabraknie pieniędzy na inne inwestycje, na które ludzie czekają od ponad 30 lat (np. lepsze drogi).
- Na terenie gminy istnieje wiele obszarów wymagających finansowania z budżetu, które mogłyby przynieść rozwój całemu społeczeństwu, a nie tylko dla kilku właścicielom gruntów objętych planem. Warto zastanowić się, czy lokalna społeczność powinna ponosić takie obciążenie finansowe, szczególnie gdy gmina zmaga się z innymi, pilniejszymi potrzebami, choćby modernizacji istniejącej infrastruktury - zauważają aktywiści z grupy Inicjatywa Społeczna Bytów.
Podkreślają, że takie działania, polegające na wspieraniu prywatnych inwestorów przez władze Bytowa, mogą wpływać na wzrost cen mieszkań w mieście. Rosnąca wartość gruntów budowlanych oraz nacisk na rozwój komercyjnych inwestycji przyczyniają się do windowania cen nieruchomości. Taka sytuacja może skutkować wykluczeniem młodych osób czy rodzin z możliwości zakupu własnego mieszkania.
Ich zdaniem, władze miasta, zamiast wydawać ponad 9 milionów złotych na zakup gruntów mających stać się drogami gminnymi między przyszłymi inwestycjami deweloperskimi, powinny wydać te pieniądze na zakup gruntów na rzecz gminy i na budowę mieszkań komunalnych.
- Dzisiaj w Bytowie mamy taką sytuację, że mieszkania deweloperskie skupują najbogatsi i potem wynajmują je mniej zamożnym mieszkańcom, co wpływa na ceny lokali. Biznes winduje ceny nieruchomości z pełną świadomością, a gmina jeszcze w tym pomaga, tłumacząc to potrzebami rozwoju miasta. Taki rozwój na pewno nie jest zrównoważony – komentują aktywiści.
Ciekawostką jest fakt, że to dzięki ich interwencji ujawniona została prognoza finansowa MPZP Polanki z bilansem -90 milionów złotych.
- Planowanie przestrzenne powinno być narzędziem kształtowania przyszłości, a nie reakcją na doraźne interesy wybranych grup społecznych. W przypadku Polanek brak dalekosiężnych analiz finansowych może rodzić poważne wątpliwości. Decyzje podejmowane dziś mogą obciążyć gminę i jej mieszkańców na lata, a ich skutki będą odczuwalne długo po tym, jak obecni decydenci opuszczą swoje stanowiska – krytykują aktywiści.
Ponadto zauważają, że wydanie 90 milionów złotych to tylko prognoza.
Po przetargach może okazać się, że koszt będzie dwa razy większy. Już teraz często tak jest, przetargi trzeba powtarzać, bo ceny znacznie różnią się od tych zawartych w kosztorysie.
Jest jeszcze jeden wątek. Niedawno jeden z właścicieli ziemi wystąpił o warunki zabudowy na budowę 50 domów jednorodzinnych w pobliżu ulicy Kazimierza Wielkiego. Nieoczekiwanie wniosek wycofał. Nasi rozmówcy zauważają, że gdyby otrzymał warunki zabudowy od gminy, musiałby infrastrukturę zbudować na własny koszt. Jeśli poczeka na miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, infrastrukturę zbuduje gmina, na koszt podatników.
Autor analizy dotyczącej planu zagospodarowania Polanki zwraca uwagę również na to, że gmina Bytów już dawno zatwierdziła plan zagospodarowania przestrzennego o nazwie Wzgórza Mądrzechowskie. To ogromny areał przy granicy miasta. Na razie wszystko pozostało na papierze, bo brakuje infrastruktury drogowej. Tam jeszcze nic nie zrobiono, a już idzie się w innym kierunku, przyjmując zobowiązania budowy infrastruktury.
- Co z ludźmi, którzy kilkadziesiąt lat czekają na budowę drogi? Po uchwaleniu takiego planu będą musieli jeszcze dłużej poczekać - komentuje nasz rozmówca. - To jest mocno kontrowersyjne, że gmina finansuje prywatne biznesy. Czym innym byłoby, gdyby były to tereny gminne, przez gminę uzbrojone wcześniej, a następnie sprzedawane w formie działek lub powstawałyby na nich wielorodzinne budynki komunalne.
Według przedstawicieli Inicjatywy Społecznej Bytów, problemy miasta wynikają też z tego, że jest niewielka ilość radnych, których można określić sformułowaniem „radni dobrej jakości”. Znacząca większość albo nie rozumie omawianych tematów, albo się do nich nie przykłada, albo polega na opinii wyłącznie urzędników i prawników zatrudnionych w ratuszu.
- Brakuje samodzielnego myślenia i dobrego przygotowania do danej sprawy. Mam wrażenie, że miastem rządzą urzędnicy przesiadujący w biurach, a nie burmistrz i rada gminy - komentuje. - Natomiast na czyste kumoterstwo wygląda fakt zaistnienia w tej sprawie urzędowej prawniczki jako właścicielki części nieruchomości w obszarze MPZP Polanki. Oczywiście powiedzą, że wyłączyła się z tej sprawy, ale można się domyślać, jak to na zapleczu wyglądało.
Aktywiści zapraszają na dyskusję w sprawie planu Polanki, zaplanowaną na piątek, 10 stycznia, o godzinie 12:00 w bytowskim ratuszu. Zresztą, godzina spotkania też jest krytykowana, bo znacznie ogranicza udział mieszkańców.
Urzędowa prawniczka Danuta Gawarecka potwierdza, że jest związana własnościowo z częścią nieruchomości w obszarze przyszłego miejscowego planu zagospodarowania Polanki.
- Nieruchomość ma moja mama, ale jako rodzeństwo, pięć osób, jesteśmy spadkobiercami. Wyłączyłam się z tej sprawy. Nie opiniowałam ani przystąpienia do miejscowego planu, ani uchwały. Oba projekty opiniowała pani Iwona Rahn, prawniczka Starostwa Powiatowego w Bytowie - podkreśla Gawarecka.
Zaznacza, że ta ziemia należy do rodziny jej mamy od lat, jeszcze przed wojną, ponieważ mama była autochtonką. Łącznie około 5 hektarów. Każda osoba z rodzeństwa ma zapisany po jednym hektarze. To teren znajdujący się tuż obok osiedla Przy Lesie.
- Mój wujek przez lata starał się o przekształcenie tej ziemi. Przy tworzeniu osiedla Przy Lesie nie udało się przekształcić. Podjęłam starania o warunki zabudowy – przyznaje Gawarecka.
Według jej wiedzy, plan Polanki tworzony jest nie pod nią, a raczej pod właścicielkę ziemi po drugiej stronie ulicy Gdańskiej, w rejonie ulicy Kazimierza Wielkiego. Chciała utworzyć tam 50 małych, pięcioarowych działek. Występowała o warunki zabudowy. Plan Polanki ma ograniczyć ilość działek na tym terenie do około 30, ponieważ będą większe.
Od Gawareckiej dowiadujemy się, że obok niej ziemię ma Bogdan G., którego żona prowadzi firmę Cyferka. Są znani z budowy obiektów wielorodzinnych i szeregowych. W obszarze Polanki możliwa ma być zabudowa jednorodzinna, a taką jest również budowa domków szeregowych.
Prawniczka kategorycznie wyklucza przekazanie gminie działek drogowych w formie darowizny.
- Kiedyś ceny dróg przy wykupie były w stawkach dla ziemi rolnej. Teraz biegli wykonujący operaty ustalają stawki jak pod zabudowę mieszkaniową. Otrzymuje się tyle, jaki charakter ma zabudowa sąsiadująca – mówi Gawarecka. – Nikt nie zrezygnuje z takich pieniędzy, bo może to przynieść dobre środki finansowe.
Ujawnia ona, że już wcześniej myślała o wystąpieniu o warunki zabudowy. Podpisała nawet umowę z wodociągami.
– Myślę, że dla gminy lepszy jest miejscowy plan niż warunki zabudowy, bo wówczas gmina ma bardzo mały wpływ na działania inwestora – komentuje Gawarecka.
Jednocześnie przyznaje, że przy wydawaniu warunków zabudowy na gminie ciąży wielkie zobowiązanie finansowe, jeśli chodzi o budowę infrastruktury.
OPINIE
Zgłębienie tego tematu obiecuje radny Janusz Wiczkowski z Porozumienia Lokalnego.
– Wszystkie powyższe argumenty wydają się zasadne, ale chciałbym też poznać ukryte tło, aby w pełni zrozumieć ten temat – mówi radny Wiczkowski. - Zasada powinna być jedna – dobro gminy, finanse gminy.
Po uchwaleniu takiego planu i przekształceniu działek gmina będzie zmuszona do budowy infrastruktury w postaci dróg, kanalizacji, wodociągów i oświetlenia.
- Jeśli ktoś planuje takie inwestycje, musi przygotować się na budowę infrastruktury. Inaczej sobie tego nie wyobrażam – mówi Eugeniusz Wiatrowski, radny i sołtys Mądrzechowa.
Podkreśla, że tylko w jego sołectwie jest wiele dróg do modernizacji, więc gmina nie powinna brać na siebie kolejnych zobowiązań. Wymienia ulice takie jak: Strumykowa, Topolowa, Lazurowa, Platynowa, Szafirowa i Brylantowa.
- To są drogi prywatne, które muszą utrzymywać mieszkańcy. Gmina pozbyła się problemu. Czasami są one w takim stanie, że jeśli dojdzie do jakiegoś nieszczęśliwego zdarzenia, może w przyszłości pojawić się problem. Mówimy tu o prywatnych domach jednorodzinnych. Inna sytuacja jest przy inwestycjach komercyjnych, deweloperskich, jakie mają miejsce w tamtym rejonie miasta, w tym najpewniej również w obszarze Polanki. W tym przypadku drogi powinien zbudować inwestor, w uzgodnieniu z gminą. Następnie infrastruktura powinna być nieodpłatnie przekazana na rzecz gminy do dalszego utrzymania – komentuje Wiatrowski.
Jako negatywny przykład z przeszłości podaje bloki w Mądrzechowie zbudowane przez firmę Cyferka. Jak już kiedyś pisaliśmy, prezes szpitala, Beata Hinc, uzyskała od dewelopera zgodę na tymczasowy przejazd na czas budowy bloków. Mieszkańcom obiecywano, że docelowy dojazd do tych budynków będzie drogą gminną, która wówczas jeszcze nie istniała. Czas minął, droga gminna i tak nie powstała ze względu na ogromne koszty, a ludzie po zakupie mieszkań do dziś muszą poruszać się drogą tymczasową. Jeśliby prezes szpitala przestała wyrażać na to zgodę, zostaliby odcięci od świata. Wiatrowski apeluje żeby w przyszłości unikać takich sytuacji. Dlatego jego zdaniem inwestorzy w obszarze Polanki powinni być zobowiązani do samodzielnej budowy dróg, a następnie do przekazania ich gminie. Ewentualnie kupujący tam mieszkania muszą mieć świadomość, że przez wiele lat gmina dróg nie zbuduje, a jeśli tego nie wymuszą na deweloperze, będą poruszać się po bagnistych dojazdach. Automatycznie spowoduje to małą atrakcyjność kupowania nieruchomości w takim obszarze. Ludzie już teraz powinni to wiedzieć.
- To powinno być tak jak z budową marketów czy stacji paliw. Zanim taki sklep powstanie, inwestor na własny koszt buduje drogi dojazdowe - postuluje Wiatrowski. - Łatwo sobie wyobrazić, że ktoś zbuduje 50 szeregowców, sprzeda mieszkania i zostawi ludzi w tym błocie. Później ludzie dzwonią do gminy i domagają się budowy dróg, a w innym rejonie miasta od 30 lat czekają na drogę dojazdową. Różnica jest taka, że tam był deweloper, który wziął za to miliony złotych; w innym obszarze ludzie kupili działki od gminy, zbudowali swoje domy, mając nadzieję, że obiecany dojazd zostanie zbudowany możliwie szybko.
Wskazuje na obszar osiedla Jeziorki w Bytowie. Tam już powstała część szeregowców; drogi dojazdowe są w tej chwili gruntowe, po opadach deszczu błotniste i dziurawe.
- Ci ludzie zaraz przyjdą do gminy, do podatników, po pieniądze na budowę lepszych dróg, a gmina już przewiduje obciążenie się wielomilionowymi kosztami w najbliższych latach w nowym obszarze. Nie będzie mojej zgody na takie praktyki. Deweloperzy drogi przy swoich inwestycjach muszą budować na własny koszt, wliczając to w cenę mieszkań – zaznacza radny Wiatrowski.
Kolejny wskazywany przez niego absurd to wykupywanie przez gminę działek drogowych od właścicieli ziemi, i to nie po cenie pierwotnej ziemi rolnej, tylko w cenie działek budowlanych, po przekształceniu. Takie profity otrzyma również wspomniana prawnik Urzędu Miejskiego, Danuta Gawarecka.
- Na sesjach ciągle tylko są wykupy gruntów. Ciągle zmiany w budżecie. Ciągle musimy szukać pieniędzy na wykupy, aby później na tych ziemiach wydawać pieniądze na budowę dróg. Oczywiście, gdy już do tego doszło, podnoszę za tym rękę, bo nie ma innego wyjścia, ale na etapie planowania powinno być to powstrzymane, aby zmuszać inwestorów do budowy dróg na własny koszt – komentuje Wiatrowski.
Dobrym przykładem jest pobliska gmina Biały Bór w województwie zachodniopomorskim. Tam burmistrz Paweł Mikołajewski zażądał od inwestora budującego wiatraki, hiszpańskiej spółki, wygospodarowanie specjalnego funduszu dla sołectw. Co 5 lat sołectwa otrzymują kwotę 3 milionów złotych, po pół miliona złotych na sołectwo. Ponadto spółka została zobowiązana do modernizacji drogi powiatowej na własny koszt. Inwestycja została zrealizowana.
- Wiele zależy od determinacji władz miasta. Można “docisnąć” dewelopera, zmuszając go do sfinansowania inwestycji infrastrukturalnych pod groźbą braku dróg dojazdowych przez najbliższe 20 lat. Publiczne rozpowszechnienie tej informacji mogłoby skutecznie zniechęcić potencjalnych klientów do zakupu mieszkań na tym obszarze.
Przewodniczący komisji budżetu i infrastruktury, Aleksander Pradella, na razie ostrożnie wypowiada się w tej sprawie. Nie chce komentować ani utworzenia planu Polanki, ani faktu, że część terenu właścicielsko związana jest z osobą prawniczki pracującej dla ratusza.
- Muszę rozpoznać ten temat i wówczas zabiorę głos w sprawie – mówi Aleksander Pradella. - Zgadzam się z tym, że w gminie są takie miejsca, które od 20 lat czekają na lepszą infrastrukturę.
Jako dobry przykład podaje budowę marketu Lidl sprzed lat. Według jego wiedzy sieć handlowa musiała dołożyć się do budowy ronda na skrzyżowaniu ulicy Gdańskiej i Przemysłowej. Podobnie było w przypadku budowy marketu Bricomarche, gdzie również współfinansowano część infrastruktury drogowej.
Idziemy z tą sprawą do wspomnianego burmistrza Białego Boru. Widzi on tu pewne rozwiązanie. Wskazuje nową ustawę, która umożliwia tworzenie zintegrowanych planów inwestycyjnych.
- Też uważam, że nie może być tak, że inwestor bierze pieniądze, a na gminie zostawia same problemy. Nowa ustawa powstała w celu uregulowania spraw związanych z deweloperami. Można zobowiązać inwestora do przedstawienia planu inwestycji towarzyszących, np. budowy sieci kanalizacyjnej i deszczowej. Gdybym był burmistrzem Bytowa, na pewno nie kupiłbym tych dróg – komentuje Mikołajewski.
Na jego terenie były takie przypadki. Inwestorzy od gminy oczekiwali budowy infrastruktury. Nie doczekali się, ponieważ gmina stawia najpierw na budowę dróg i chodników w miejscach zaniedbanych od kilkudziesięciu lat, tam gdzie zakupiono działki od gminy.
– U nas jest taka praktyka, że na działkach zabudowanych np. w 60%, przedsiębiorstwo wodociągów i kanalizacji przejmuje sieć, która zbudowana jest wcześniej w uzgodnieniu z nimi. Budową infrastruktury zajmuje się inwestor, a nie gmina - podkreśla Mikołajewski.
Jego zdaniem gmina Bytów powinna zastanowić się nad zobowiązaniem inwestora do wspólnego stworzenia zintegrowanego planu inwestycyjnego, zamiast miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Wówczas inwestorzy byliby zobowiązani do budowy infrastruktury na własny koszt, a następnie przekazania jej gminie do dalszego zarządzania.
Burmistrz Ireneusz Gospodarek zastrzega, że to nie on zapoczątkował tworzenie tego planu. Twierdzi również, że nie miał wiedzy o fakcie, że pracująca dla Urzędu Miejskiego prawniczka jest spadkobierczynią części 5-hektarowego areału objętego planem Polanki.
- Z punktu widzenia gminy oczywiście najkorzystniejsza byłaby możliwość zobowiązania właścicieli gruntów czy inwestorów do budowy infrastruktury i nieodpłatnego przekazania jej samorządowi, ale nie wiem, czy byłoby to zgodne z prawem. Muszę to przeanalizować – mówi burmistrz Gospodarek.
Jednocześnie zapowiada, że jest plan budowy mieszkań komunalnych na osiedlu Kwiatowa. Powstać mają aż 72 lokale mieszkalne.
– Od długiego czasu gmina nie budowała mieszkań. Powstanie tych lokali komunalnych na pewno zmieni sytuację – przewiduje Gospodarek.
DYSKUSJA o MPZP Polanki - piątek, 10 stycznia, o godzinie 12:00 w bytowskim ratuszu
[ALERT]1736449783770[/ALERT]
Ekolog20:54, 09.01.2025
Analiza do której dotarł ktoś,a nikt o niej nie słychać. Pewnie analiza wyssana z palca inaczej by ją ujawnili w artykule. 20:54, 09.01.2025
Mieszkaniec 21:04, 09.01.2025
Wszystko zależy od podejścia. Na naszym osiedlu , położonym po sąsiedzku deweloper wybudował drogę z własnych środków. My jesteśmy zadowoleni i nie prawda jest to co mówi Pan Wiatrowski że droga jest błotnista - jest utwardzona. 21:04, 09.01.2025
Obywatel21:22, 09.01.2025
Gmina dalej może kupić grunty od inwestorów z korzyścią dla obu stron. Z tego co widziałem jedna już jest na sprzedaż na olx co jest nawet tanio bo jedynie 100 parę zł za m2
Z drugiej strony nie dziwię się. Gmina ani razu nie wspierała inwestorów tylko ich dusiła nie dając możliwości wydania warunków i sprzedania tanich (małych) działek po rozsądnej cenie obywatelom miasta. Wszczęli plan, dodadzą tonę opłat, które inwestor będzie musiał doliczyć do ceny by mu się opłacało,, nakażą dużych działek 1200m i nie będzie tanio. Takie to dla obywateli. Inwestorzy nie oddadzą za bezcen dróg i to gminy wina, że nie współpracowała jak mogła nie odrzucać właścicielom warunków zabudowy. Teraz będą się kąpać w bagnie, a przyszli szczęśliwcy co zakupią nowe działki komitetem wymuszą i tak na gminie budowanie dróg, które jest obowiązkiem miasta, a nie obywateli czy właścicieli gruntów, którzy trzymali działki w rodzinie przez lata, a chcą je sprzedać. „Inwestorzy” to też obywatele którzy mają w udziale działki, a chcą by budowali drogi za miliony ?!?!?! 21:22, 09.01.2025
No22:15, 09.01.2025
Jak tak tanio to kup tą działkę …. 6,5 mln… kogo na to stać? 22:15, 09.01.2025
Obywatel22:37, 09.01.2025
Wiesz … to jest działka na 36 domów. Miasto by kupiło i by mogło dysponować jak chce tym gruntem. To tylko 180 tys od potencjalnej działki na „bliżniaka” (jednorodzinna dwulokalowa). Gdzie taką dorwiesz tak blisko miasta?
Skoro ma 9 mln na drogi przeznaczyć to czemu nie kupić odrazu całości i wtedy sprzedawać jako miasto by też zarobić, aby mieć na infrastrukturę i wyjść na przeciw mieszkańcom tym pokazać że nie tylko koszta, ale i inwestycje. 22:37, 09.01.2025
Tak22:45, 09.01.2025
Bliźniaków nie można. A jak doliczysz opłaty z tytułu planu , podziału itp o których mowa w artykule to działka +50%. A jeszcze na drogi trzeba oddać i tereny zielone 22:45, 09.01.2025
Obywatel07:29, 10.01.2025
Jak najbardziej możesz dwulokalowy budynek jednorodzinny postawić. Z definicji jednorodzinny wolnostojący budynek umożliwia zabudowę budynkiem do dwóch lokali mieszkalnych.
Opłaty odchodzą z tytułu planistycznej bo operat szacunkowy będzie z przed wydania planu 6,5mln czyli znacznie nie wzrośnie wartość gruntów o ile zakupi ktoś ten grunt przed wejściem planu w życie :) 07:29, 10.01.2025
Bytowiak 22:05, 09.01.2025
Tylko Pan Rutkowski potrafi zablokować Bogdana G. 22:05, 09.01.2025
Olek kapusta 22:19, 09.01.2025
Trzeba zrobić wszystko żeby nie było afery , żeby wszystko było przejrzyste i uczciwe tu trzeba powołać bezwzględnie powtarzam BEZWZGLĘDNIE!!!! komisję śledczą, która by pomogła żeby nie było afery,ja to wam mówię wasz ekspert od spraw życiowych, a wiem co mówię bo z nie jednego pieca chleb jadłem, tylko że nikt mnie nie chce słuchać, bo każdy udaje mądrzejszego od siebie, dodam jeszcze że ostatnio chamskie i beszczelne komentarze były pisane w moją stronę, mam to gdzieś, możecie mnie wyzywać, krytykować, obgadywać, możecie dać kciuk w górę lub w dół, możecie mnie opluwać, mam to gdzieś, a krytykantom powiem jedno, kto choć raz trochę mnie posłucha, to na pewno nie będzie zimą w dziurawych butach chodził 22:19, 09.01.2025
Olek22:24, 09.01.2025
A (bez)radny Olek twierdzi , że nic nie wie o sprawie i musi się dowiedzieć …. Śpioch (bez)radny 22:24, 09.01.2025
Rzepnica 22:25, 09.01.2025
Nie rozumiem gminy, która się stara wycofać się z konieczności budowania dróg. Właśnie po to podatek od nieruchomości jest większy i jest nakaz jego płacenia aby gmina mogła stawiać drogi i budować infrastrukturę dla obywatela, który postanowił w tym mieście się wybudować.
Wyzywanie inwestora, blokowanie nakazem budowania przez niego drogi i budowanie mu kosztów blokując tym możliwość zwiększenia ilości miejsc do zamieszkania dla obywateli jest chore.
Gmina powinna się cieszyć że napłynie miejsc mieszkalnych „z tych złych rąk prywatnych” bo dzięki temu może zahamuje odpływ obywateli od miasta. Zwiększona podaż właśnie obniża cenę, a nie ją zwiększa, a próba zmniejszania wielkości działek obniża ilość wpływu do miast z podatku od nieruchomości bo powstanie mniej budynków zamiast więcej. Tym samym na tej powierzchni mogło powstać 400 miejsc mieszkalnych, a powstanie tylko 200.
Gmina mogła również zezwolić na zagospodarowanie budynkami wielorodzinnymi, a za wczasu przed wcięciem planu wykupić te grunty taniej. Zero myślenia inwestycyjnego przez gminę. 22:25, 09.01.2025
Jarek 23:13, 09.01.2025
A w Dąbiu potrafili zrobić przy okazji drogę i kanalizacjię wszystko przy okazji. 23:13, 09.01.2025
Olga23:39, 09.01.2025
Sołtys madrzechowa mógł wnosić swoje celne uwagi przy planie na górze madrzechowskiej...wnosił? 23:39, 09.01.2025
Zainteredowany00:31, 10.01.2025
W odpowiedzi na artykuł to zastanawiam się czy redaktor pozyskał rzetelne dane dziennikarskie zamieszczone w artykule na temat wycofania wniosku o warunki zabudowy złożone prze właścicieli nieruchomości przy ul. Jana Kazimierza bo wg tych właścicieli to gmina zawiesiła postępowanie z uwagi na toczące się prace mpzp pn Polanki z którego zawieszenia wcale nie byli zadowoleni ponieważ o te warunki starają się od 6 lat. Tak skutecznie gmina utrudnia, co chyba jest sprzeczne z informacjami cytowanych wypowiedzi pani prawnik. 00:31, 10.01.2025
...02:13, 10.01.2025
Takie pisanie na kolanie bo wzmianka o B.G. i sensacja gotowa. Sponsoring kiedyś się utnie i kto będzie płacić za te artykuły? 02:13, 10.01.2025
Po sąsiedzku 22:03, 09.01.2025
3 0
Z tego co słyszałem to deweloper dogadał się z miastem i miasto dało materiał a deweloper zapłacił robociznę więc nie są to własne środki . 22:03, 09.01.2025
Sąsiad 22:13, 09.01.2025
2 0
A ja słyszałem że było na odwrót 22:13, 09.01.2025