Dodatni wynik próbki na obecność koronawirusa u jednej z pracownic Szpitala Miejskiego w Miastku mógł wprowadzić ogromny chaos wśród pacjentów. Na szczęście placówka posiada więcej możliwości, aby przyjmować chorych w części rehabilitacji ambulatoryjnej.
Po przymusowej przerwie, nie tak dawno oddział stacjonarnej rehabilitacji w miasteckim szpitalu ponownie został otwarty dla pacjentów. Pech chciał, że niezbyt długo on działał - dziś padła decyzja o ponownym jego zamknięciu, a wszystko za sprawą informacji, która wstrząsnęła szpitalem, pracownikami i chorymi. U jednej z pracownic właśnie tego oddziału potwierdzono zarażenie koronawirusem, co praktycznie sparaliżowało całą placówkę.
Wszyscy bezpośrednio narażeni na możliwość zarażenia zostali poddani kwarantannie. Do tego grona zaliczają się również pacjenci, przebywający na oddziale rehabilitacji. Ich strach został spotęgowany faktem, że działająca w miasteckim szpitalu rehabilitacja ambulatoryjna jest ostatnią deską ratunku w przypadku osób, które wymagają pilnej opieki. Prezes szpitala uspokoiła jednak sytuację.
Pracownica, u której testy dały pozytywny wynik nie przebywała w ambulatorium. Miała na sobie maseczkę, fartuch i rękawiczki, przez co było małe prawdopodobieństwo, aby mogła kogoś zarazić - powiedziała Renata Kiempa, prezes miasteckiego szpitala.
Co więcej, rehabilitacja ambulatoryjna nie będzie narażała pacjentów na możliwość zarażenia. Po tym, jak zabiegom zostaną poddani pacjenci z oddziału stacjonarnego, cały sprzęt i pomieszczenia są dezynfekowane. Wszyscy medycy posiadają niezbędne środki ochrony.
Informacja o zarażaniu pracownicy szpitala w Miastku niemal zbiegła się z pozytywnymi - prezes Kiempa podpisała umowę w Urzędzie Marszałkowskim w Gdańsku na dotację w wysokości 600 tysięcy złotych, która przeznaczona zostanie na zakup m.in. środków ochrony osobistej oraz środków do dezynfekcji sprzętu.
[ZT]2281[/ZT]
[ALERT]1590075542745[/ALERT]
0
0
0
0
0
0
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz