Mieli w szkole ważne egzaminy, do których długo się przygotowywali. Niestety, nie dotarli do Bytowa, bo kierowca firmy transportowej Gochy przestraszył się zaśnieżonej drogi. Nie pojechał w kierunku wsi Ostrowite. Chyba jednak na drodze tak źle nie było, skoro kilka minut później kobieta, kierowca ze spółki PKS Bytów, zabrała młodsze dzieci z tego samego przystanku do szkoły podstawowej. Rodzice nastolatków są zbulwersowani postępowaniem firmy Gochy, a jej przedstawiciel jeszcze dolewa oliwy do ognia.
- W piątek 10 stycznia autobus firmy Gochy nie wykonał całej trasy z gminy Lipnica do Bytowa. Do szkoły nie pojechało około 10 dzieci. Kierowca tłumaczył się stanem nieodśnieżonej drogi na odcinku Ostrowite-Prądzona – zaalarmowała nas mieszkanka gminy Lipnica. - W rzeczywistości droga była odśnieżona. Dowodem tego jest postawa kobiety zatrudnionej w spółce PKS Bytów. Ona na tej samej trasie młodsze dzieci ze szkoły podstawowej w Lipnicy zawiozła do celu. Gdy dzwoniliśmy do firmy Gochy, usłyszeliśmy, że ich kierowca podjął taką decyzję ze względu na odpowiedzialność za wart 100 000 zł autobus!
Tego dnia linia telefoniczna w firmie Gochy podobno była rozgrzana do czerwoności. Zdenerwowani rodzice dzwonili i skarżyli się na nieoczekiwane odwołanie porannego kursu.
Z bezpośredniej rozmowy dowiadujemy się, że autobus firmy Gochy miał być po godzinie 7:00 rano w miejscowości Ostrowite. Jedzie od Lipnicy przez Prądzonę. Na tym samym przystanku 10 minut później pojawia się autobus PKS Bytów jadący w przeciwnym kierunku, z Gliśna Wielkiego przez Ostrowite do Prądzony i Lipnicy. 10 stycznia Gochy nie przyjechały, więc uczniowie szkół ponadpodstawowych wrócili do domów. Do szkoły dotarły młodsze dzieci uczące się w szkole podstawowej w Lipnicy. Zabrała je kobieta jeżdżąca autobusem PKS Bytów.
- Zdenerwowaliśmy się, bo jest to dla dzieci bardzo ważny czas, końcówka pierwszego półrocza. Mieli zaplanowane egzaminy, poprawianie ocen, a musieli zostać w domach. Nie byłoby takiego zdenerwowania, gdyby żaden autobus tego dnia nie pojechał z powodu wielkiej śnieżycy, ale nie pojechała tylko firma Gochy, ignorując pasażerów. PKS Bytów wywiązał się ze swojego zadania. Droga była zaśnieżona, ale dało się po niej jechać – informuje nasza rozmówczyni.
Pechowo tamtego dnia nie mogła dostarczyć syna osobiście do szkoły w Bytowie, bo jej samochód był w naprawie. Musiał zostać w domu i będzie miał w szkole zaległości.
- Obawiam się, że kierowca z firmy Gochy nawet nie spróbował przejechać tą drogą. Zignorowali pasażerów, tłumacząc się obawą o autobus wart 100 000 zł – dodaje zbulwersowana kobieta.
Firma Gochy nie pierwszy raz ich zdenerwowała. Ludzi irytuje również ułożenie rozkładu jazdy. Tłumaczą, że autobusy Gochów na tej trasie jeżdżą tylko w dni nauki szkolnej.
- Kupujemy bilet miesięczny, ale niestety nie zawsze możemy z niego skorzystać. W dni wolne od nauki szkolnej uczniowie mają praktyki, ale wówczas autobus nie kursuje. Musimy wtedy na własną rękę dowozić ich do Bytowa – opowiadają rodzice.
Prezes spółki PKS Bytów, Zdzisław Piskorski, potwierdza, że jego podwładna bez problemu pokonała trasę z Lipnicy przez Prądzonę do Ostrowitego. Dzieci dojechały do szkoły.
- Ona jest świetna – tak swoją pracownicę ocenia prezes Piskorski. Zaznacza on, że za prawidłowe funkcjonowanie połączeń w okresie zimowym odpowiada kierownik działu przewozów, Mirosław Grzanka. Jemu również należy się pochwała. Konkurencji z firmy Gochy nie chce oceniać.
- To kierowca jest odpowiedzialny za autobus, a przede wszystkim za pasażerów. Jeżeli uważa, że jest w stanie sprostać tej odpowiedzialności, może podjąć to wyzwanie. Nasza pracownica decyzję musiała podjąć na podstawie swoich kwalifikacji i predyspozycji. Była ona słuszna – mówi Piskorski. – Należy podkreślić, że autobus to rzecz wtórna. Odpowiadamy przede wszystkim za bezpieczeństwo pasażerów.
Udało nam się nawiązać kontakt z właścicielem firmy Gochy. Nie była to przyjemna rozmowa. Właściciel przedsiębiorstwa pasażerów nie przeprosił, a wręcz próbował obwiniać i lekceważyć problem.
- Droga była nieodśnieżona – zapewnia.
- Dlaczego więc kilka minut później pani kierowca z PKS Bytów na tym samym odcinku przejechała?
- Nie wiem. Może wówczas droga była już odśnieżona? – zastanawia się. – Kazałem kierowcy zawrócić, gdy powiedział, że droga nie jest odśnieżona. Kazałem jechać w drugą stronę.
Tłumaczy, że nie było możliwości powiadomienia rodziców telefonicznie, bo nie mają bezpośredniego kontaktu z nimi. Podobno nie było też możliwości zaoferowania innej formy transportu do głównej drogi wojewódzkiej. Jak więc w takiej sytuacji mają sobie radzić, jeśli muszą dotrzeć do Bytowa na egzaminy w szkole?
- Może ciągnikiem rolniczym trzeba było ich zawieźć? – zastanawia się przedsiębiorca. – Skoro jednak PKS Bytów rzekomo dojechał tą samą drogą na ten sam przystanek, to może niech jeżdżą z nimi? Nie ma problemu – dodaje na koniec przedsiębiorca z gminy Lipnica.
Zdenerwowany rozłączył się. Po kilkunastu minutach zadzwonił jego syn. Na wstępie zaznacza, że na 100% od strony Lipnicy tamtego dnia o tej godzinie droga w kierunku Prądzony była nieodśnieżona.
- Pani z PKS Bytów jechała od strony Ostrowitego, więc być może akurat droga na tamtym odcinku była odśnieżona? Być może pług jechał od strony Ostrowitego? – zastanawia się. – Kierowca powinien dbać przede wszystkim o bezpieczeństwo pasażerów. Musi też dbać o pojazd, który został mu powierzony.
Gdy rozmowa się rozwija, zaczyna zaczepiać rodziców.
- Powinni dbać o swoje dzieci i w takiej sytuacji zawieźć je do szkoły. Tymczasem było tak, że dwie panie siedziały przy kawie i dzwoniły z pretensjami. Osobiście znam te panie i wiem, że jedna na pewno ma prawo jazdy; w takiej sytuacji mogłyby dowieźć dzieci do Bytowa – taką radę dla rodziców ma przedstawiciel firmy Gochy.
Czy jest gotowy na przeprosiny wobec pasażerów i ich rodziców?
- Jeśli to ta pani, która rano do mnie dzwoniła i powiedziała pewne słowa w moim kierunku, nie wiem, komu przeprosiny powinny się bardziej należeć – komentuje nasz rozmówca. – Siedziały przy kawie i zastanawiały się, jak dopiec panu Józefowi. Jak jest sprawdzian w szkole, to piszą dziecku usprawiedliwienie. Jeśli są nieodpowiednie warunki pogodowe, a dzieci mają sprawdzian, robią wielkie halo.
Czy osoby składające skargę mogą liczyć na częściowy zwrot kosztów biletu miesięcznego, skoro usługa nie została wykonana?
- Niech ta pani zgłosi się do nas, zrobimy zwrot i pocałujemy w rączkę – komentuje przedstawiciel firmy. – Naprawdę mamy dużo więcej zajęć niż zajmowanie się paniami, które nadmiernie interesują się warunkami atmosferycznymi na drodze.
Nasza specjalność to planowe i terminowe świadczenie usług – to dewiza przedsiębiorstwa Gochy.
[ZT]17364[/ZT]
7 6
Bytowskie PKS y też mają swoje grzechy niczym nie odstają od tej firmy przykładem może być sprzedaż biletów do zlikwidowanej linii.
5 3
No i super. Prawdziwy profesjonalizm! Gratulacje!
6 4
Nie rozumiem, to dotarli na te egzaminy czy nie?
Bzdety
2 1
Gdzie jest nas mędrca od spraw (rz)iowych?
17 1
A gdyby kierowca miał wypadek, to co by wszyscy mówili? Że nie powinien był jechać i narażać biedne dzieci?! Skoro takie były warunki wówczas na drodze, to może dobrze że ktoś z rozmysłem zrezygnował z podejmowania ryzyka. A ta pani to troszkę ryzykantka. Dobrze, że jej udało się dojechać a różnie mogło by to być. A do dzieci ze szkoły w Lipnicy, że uczyć to należy się całe półrocze a nie na koniec semestru! Trochę wyrozumiałości dla tego kierowcy
12 0
Do szkoły w Kolczyglowach też dzieci nie dotarły z dwóch kierunków obsługiwanych przez PKS. Czy mam o to pretensje? Nie, bezpieczeństwo dzieci jest najważniejsze. Komuś bardzo zależało żeby zrobić gównoburzę z niczego.
6 0
20 czy 30 lat temu jak nie przyjechał autobus z PKS zimą to nikt nie robił afery. Takie czasy, że rodzice są zbyt roszczeniowi. Prawda jest taka, że tego dnia rano droga od strony Lipnicy do Prądzony nie była odśnieżona, a z Prądzony do Ostrowitego już tak. Tyle, że nie było tego śniegu tyle, żeby osobówka czy autobus miałby problem z przejechaniem tego odcinka, aczkolwiek zrozumiałe są obawy kierowcy firmy Gochy nie umniejszając pani z PKSu rozwagi czy nie dbania o bezpieczeństwo pasażerów
2 0
Niech mamuski nie komentuja, jak kierowca nie czul sie na trase, a wiemy jakie byly drogi to dobrze ze odpuscil, nie ma sensu narazac pasazerow na niebezpieczenstwo. Jak kierowca pewnie sie czuje to oczywiscie niech.prowadzi i zabiera pasazerow. Pks ma holownik wiec w razie czego wyciagna swoje, nie kazdy ma takie mozliwosci. Pare autobusow stanelo na trasach z roznych firm w okolicy. Osobowka nie dalo sie jezdzic glownymi ulicami, a co dopiero ryzykowac autobusem z dzieciakami.