W Bochowie po intensywnych opadach woda wychodzi z rowów. Po każdym większym deszczu spływa z pól i przelewa się przez drogę powiatową. Mieszkańcy wówczas nie wiedzą, czy rano uda się przejechać. Dla wielu z nich to ruletka – czy dziś dojadą do pracy, czy utkną po kolana w wodzie.
Od dwóch lat trwa spór o to, kto powinien naprawić uszkodzony przepust pod drogą powiatową. Urządzenie, które przez lata odprowadzało wodę z pól i pobliskiego jeziora, dziś jest niedrożne. A że nikt nie wie, kto formalnie jest jego właścicielem, prace stoją w miejscu.
Powiat twierdzi, że to teren Skarbu Państwa i naprawić powinien KOWR. KOWR mówi, że to nie jego urządzenie, a Wody Polskie odsyłają do decyzji administracyjnych.
Na sesji Rady Powiatu w Bytowie temat znów wraca na wokandę. Na sali pojawia się zastępca dyrektora KOWR w Pruszczu Gdańskim Radosław Śnieg. Dyskusja jest długa, momentami napięta. Widać frustrację, ale i rezygnację.
Radny Roman Zaborowski nie ukrywa irytacji.
– Są sytuacje, w których trzeba działać natychmiast, nawet jeśli nie wiadomo, kto ma zapłacić. W gospodarce tak się robi. Robimy, a potem dochodzimy swoich racji. Nie można pozwolić, by ludzie tonęli w błocie, bo urzędnicy wciąż czekają na decyzje z góry – mówi Roman Zaborowski.
Podkreśla, że samorząd to nie miejsce na proceduralne spory, tylko na decyzje.
– W tej sytuacji najpierw trzeba pomóc mieszkańcom. Dopiero później ustalać, kto ponosi koszty. Takie sprawy da się rozwiązać sądownie. Ale na dziś liczy się jedno – w Bochowie ludzie nie mogą normalnie żyć – dodaje Zaborowski.
– Ten problem jest znany od dwóch lat i nadal nic się nie dzieje. To jest po prostu niedopuszczalne – mówi radny Jerzy Barzowski, zwracając się bezpośrednio do przedstawiciela KOWR.
Barzowski przypomina, że zarówno KOWR, jak i Wody Polskie to instytucje państwowe.
– Obie działają w imieniu Skarbu Państwa, obie mają obowiązki w zakresie gospodarki wodnej. I co? Dwie instytucje państwowe, podlegające w gruncie rzeczy temu samemu resortowi, nie potrafią się dogadać. To absurd, to hańba dla administracji! – grzmi Jerzy Barzowski.
Radny apeluje, by sprawę przekazać wyżej.
– Trzeba interwencji z poziomu wojewody albo ministra rolnictwa. Bo jeśli ta przepychanka będzie trwała dalej, to potrwa kolejne dwa lata. Ludzie nie mogą być zakładnikami biurokracji – podkreśla Jerzy Barzowski.
– Mieszkańcy Bochowa są zdesperowani. Wiedząc, że nadchodzi okres deszczowy, sami udrożnili przepust. Wzięli łopaty i zrobili to, co od miesięcy jest blokowane pismami – zauważa radna Ewa Dulewicz.
Podkreśla, że ta sytuacja to nie przykład inicjatywy obywatelskiej, lecz desperacji.
– Oni nie mają wyboru. Boją się, że woda znów ich odetnie. To nie jest kwestia inwestycji, tylko bezpieczeństwa. Ci ludzie od dwóch lat żyją w niepewności. Nie wiedzą, czy karetka do nich dotrze, czy dojadą do pracy – dodaje Ewa Dulewicz.
Radna mówi, że problem wymaga wyjątkowego podejścia.
– Jeżeli każdy będzie udowadniał, że to nie jego wina, nigdy tego nie rozwiążemy. Trzeba wyjątkowych decyzji, nawet takich, które wykraczają poza standardowe procedury – mówi Ewa Dulewicz.
Radny Jacek Żmuda-Trzebiatowski traci cierpliwość.
– Panowie, naprawdę nie wiecie, czy to rów, czy rurociąg? To da się odróżnić gołym okiem. Wystarczy tam pojechać. To urządzenie melioracyjne, które odprowadzało wodę z pól. Nie potrzeba do tego ekspertyz – przekonuje Żmuda-Trzebiatowski.
Radny dodaje, że takie urządzenia melioracyjne są w całym powiecie – często budowane jeszcze w czasach przedwojennych, nieujęte w żadnych mapach, ale wciąż pełniące swoją funkcję.
– Jeśli wcześniej woda odpływała, a teraz stoi, to znaczy, że melioracja nie działa. To oczywiste. Wszyscy to widzą, tylko nie ci, którzy mają to naprawić – podkreśla Jacek Żmuda-Trzebiatowski.
Głos zabiera Radosław Śnieg, zastępca dyrektora KOWR w Pruszczu Gdańskim.
– Nie wiemy dokładnie, czy chodzi o przepust, czy o rurociąg. Nikt nie ma danych, gdzie dokładnie to urządzenie przebiega. Nie możemy wydawać pieniędzy publicznych na coś, czego nie mamy formalnie w ewidencji. To byłoby złamanie prawa – mówi Radosław Śnieg.
Wyjaśnia, że KOWR odpowiada za majątek Skarbu Państwa, ale tylko ten, który został mu powierzony. Rurociągu w Bochowie nie mają na stanie.
– Wydatkowanie środków publicznych na cudze mienie grozi odpowiedzialnością karną. Nie możemy podjąć decyzji, dopóki nie będzie jasne, co jest przedmiotem sporu. Jeśli zapadnie jednoznaczna decyzja, jesteśmy gotowi usiąść do stołu i rozwiązać ten problem – dodaje Śnieg.
Jednocześnie zaznacza, że problem Bochowa nie jest jednostkowy.
– Takich sytuacji w kraju jest wiele. Mamy urządzenia, które powstały dekady temu i nikt nie wie, kto jest ich właścicielem. Ostatnie lata, z coraz częstszymi ulewami, pokazują, że te systemy trzeba uporządkować – przyznaje Śnieg.
W tej sprawie cały czas trwa spór administracyjny, którego rozstrzyganie może potrwać jeszcze kilka miesięcy, a nawet rok.
Leszek Waszkiewicz, starosta bytowski, zauważa, że rurociąg jest miejscami sześć metrów pod ziemią.
- Kiedyś koparka pracowała jeden dzień i woda zaczęła schodzić. Teraz problem jest głębiej – mówi Waszkiewicz.
Starosta potwierdza, że Wody Polskie przeprowadziły wizje terenowe, w których uczestniczyli również pracownicy powiatu.
– Przebieg urządzenia jest mniej więcej znany. Widać studnie i miejsca, gdzie woda wypływa. Większość tych terenów to grunty KOWR. Zresztą samo urządzenie odprowadza wodę z ich pól i z jeziora. W mojej ocenie, KOWR powinien to naprawić – mówi Waszkiewicz.
Zaznacza też, że powiat nie uchyla się od swoich obowiązków.
– Wody Polskie zobowiązały nas do naprawy odcinka na naszym terenie i my się z tym zgodziliśmy. Ale dopóki KOWR nie udrożni swojego fragmentu, nie możemy tam wejść. Woda stoi, a teren jest niedostępny – wyjaśnia.
– To absurd. Państwo nie działa. Ludzie są zalewani, a urzędnicy przerzucają się papierami – mówi przewodniczący Rady Powiatu Paweł Biernacki.
Zaznacza, że rada nie może biernie patrzeć, jak sprawa utknęła w miejscu.
– Przygotujemy apel KOWR, Wód Polskich, ministra rolnictwa, wojewody, a jeśli będzie trzeba – także do premiera. Mieszkańców nie interesuje, kto jest właścicielem przepustu. Chcą mieć suchą drogę – podkreśla Biernacki.
– Musimy działać sami. Jeśli będziemy czekać, aż Warszawa coś rozstrzygnie, woda znów zaleje pół gminy – zauważa radny Zbigniew Dróżdż.
Zwraca uwagę, że obecna sytuacja jest patowa – każda instytucja ma rację, ale żadna nie czuje się odpowiedzialna.
– To klasyczny przykład przerzucania się obowiązkami. Każdy czeka na kogoś innego, a ludzie w Bochowie toną.
[ZT]21502[/ZT]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
RUSZA budowa mieszkań komunalnych w Bytowie
Przecież tu chodzi o to, że pieniądze z kpo zostały bardzo późno odblokowane i jedynie z tego powodu wynika to ryzyko. Co ma do tego burmistrz czy wiceburmistrz? Co mogli zrobić inaczej? Znawcy.
znaffcy
00:33, 2025-11-10
CENTRALNIE RODZINA – Waszkiewicz ogłasza nowy program
Smutne jest to, że do projektu zostały zaproszone tylko te gminy zarządzane przez wójtów sprzyjających obecnej władzy i zaprzyjaźnionych ze starostą. Kasa leci do swoich. To samo robił jeszcze chwilę temu PiS zasilając gminy propisowskie. I jak to nie ma być polaryzacji i zaciekłej walki między ludźmi jak takie rzeczy gołym okiem widać. Kto się dorwie do władzy ten zwalcza poprzedników, osłabia ich i wspiera swoich. A tam na dole są przecież ludzie, którzy ponoszą konsekwencje tej politycznej przepychanki. Fajnie, że coś dobrego powstanie, tylko dlaczego powiat robi coś tylko dla wybranych gmin? Co z resztą?
Mika
10:58, 2025-11-09
POWIAT BYTOWSKI. Kronika policyjna (3–6 listopada)
Zawsze ale to zawsze mówię i mówić będę i to do znudzenia mówić będę, piłeś proszę błagam nie jedź zamów taxi, wyrusz parę minut wcześniej, spiesz się powoli a zdążysz, powtarzam zdążysz do celu bezpiecznie ja to wam mówię, wasz ekspert od spraw życiowych a wiem co mówię bo z nie jednego pieca chleb jadłem, tylko że nikt mnie nie chce słuchać bo każdy ale to każdy udaje mądrzejszego od siebie, dodam jeszcze że ostatnio chamskie i beszczelne komentarze były pisane w moją stronę, mam to gdzieś, możecie mnie wyzywać, krytykować, obgadywać, możecie dać kciuk w górę lub w dół, możecie mnie opluwać, mam to gdzieś a krytykantom powiem jedno, kto choć raz trochę mnie posłucha to na pewno ale to na pewno nie będzie zimą w dziurawych butach chodził.
Olek kapusta
14:04, 2025-11-08
POWIAT BYTOWSKI. Kronika policyjna (3–6 listopada)
Na zdjeciu VW T3 produkowany w latach 1978-1992. Więc w artykule błędnie podano model pojazdu i rocznik. W 1968r produkowany był VW T1.
Volkswagen
13:02, 2025-11-08