Panie radny, przeszła reforma oświaty. Jak Pan ją ocenia?
W mojej ocenie ta reforma nie do końca spełnia oczekiwania mieszkańców gminy. Jeżeli zamykamy szkoły, to reforma powinna dotyczyć całej gminy, a nie tylko wsi. Zamykamy Piaszczynę i Słosinko, natomiast w Miastku nie została zamknięta żadna szkoła, mimo że jedna – szkoła nr 1 – kwalifikuje się do likwidacji – w sensie jedynie administracyjnym. To jest obiekt przestarzały, bez sali gimnastycznej i powinna go przejąć instytucja, która wyraża zainteresowanie obiektem i chce wykorzystać go na cele edukacyjne. To byłyby nowe miejsca pracy dla nauczycieli i realny pożytek. A tak mamy w mieście trzy szkoły, w tym dwie o profilu 1–3, które nie będą zapełnione w całości.
Czyli obecny podział uczniów jest nielogiczny?
Tak. Mówimy o około 300 dzieciach, które mają być lokowane w szkole 1 i 2, dla których zabezpiecza się budynki o łącznej liczbie klas mogących pomieścić ok. 1200 dzieci. Jest to rozwiązanie, które w sposób nieuzasadniony generuje koszty, a których moglibyśmy uniknąć biorąc pod uwagę demografię i kondycję finansową gminy. Nasz klub radnych (Zrzeszeni dla rozwoju) już w czerwcu zaproponował rozwiązanie – połączenie szkół nr 2 i 3 w jeden obiekt (w dwóch budynkach) i przekazanie szkoły nr 1 pod inną działalność edukacyjną, np. pod szkołę dla dzieci z Turska. Dawało to możliwość legalnego podziału uczniów i zapewnienia im lepszych warunków nauki. Dzieci z klas 1–3 nie muszą przebywać w szkołach ze starszymi uczniami. W obecnym planowanym układzie tak to właśnie będzie, przynajmniej w szkole nr 3. Dodatkowo nasze rozwiązanie dawało około 700 tysięcy złotych oszczędności rocznie dzięki ograniczeniu administracji i liczby klas.
Dlaczego burmistrz upiera się przy dwóch szkołach 1–3?
Tłumaczy to „ustaleniami osobistymi z kuratorem”, ale żaden radny nie uczestniczył w tych rozmowach – przynajmniej końcowych. Nie było żadnego konwentu, żadnego wspólnego spotkania przewodniczących klubów z kuratorem. Wszystko dzieje się w zaciszu gabinetu burmistrza i my (radni) mamy wierzyć mu na słowo. Ja po tym, co przeszedłem z p. burmistrzem przy realizowanej w 2024 inwestycji wykonania projektu rozbudowy ulicy Podlaskiej, a także po nieudanej próbie reformy oświatowej gminy w 2024, nie mam już zaufania do burmistrza.
Co ma Pan na myśli mówiąc o utracie zaufania?
Konkret: ulica Podlaska. I tu przypomnę, przez pół roku próbowałem przekonać burmistrza, również przy udziale innych radnych, że projekt budowy drenażu podziemnego dla czterech wspólnot jest zbędny i kosztowny, z uwagi na istniejącą sieć kanalizacyjną w ulicy, do której przedmiotowe budynki można podłączyć. Problem tych mieszkańców jest ogromy. Wody deszczowe, których nie mają gdzie odprowadzić, niszczą im fundamenty i wdzierają się do piwnic. Odkąd jestem przewodniczącym zarządu osiedla, każdy burmistrz od Ramiona do Zajsta deklarował pomoc i dopiero w 2023 zaplanowano środki na wykonanie projektu. Niemniej, urzędnicy i obecny burmistrz przez pół roku forsowali rozwiązanie wielokrotnie droższe, a w konsekwencji opóźniające możliwą inwestycję. To pokazuje sposób działania: upór, brak analizy przedstawianych faktów i argumentów, brak gospodarskiego podejścia i chęci pomocy mieszkańcom. Ostatecznie udało się to zmienić i projekt został ukończony dopiero w lipcu.
Czy sytuacja demograficzna powinna wpływać na decyzje oświatowe?
Powinna. Miastko kurczy się dramatycznie. Mamy około 200 zgonów rocznie i około 100 urodzeń. Bilans - minus 100 osób każdego roku. W jednym z ostatnich miesięcy nie zanotowano żadnego urodzenia. To musi wymuszać podejście odpowiedzialne: mniej szkół, za to bardziej efektywnych. A my robimy dokładnie odwrotnie.
Porozmawiajmy o szpitalu. Pan twierdzi, że dokładamy do systemu NFZ, a nie do mieszkańców.
Tak niestety wygląda rzeczywistość. Proszę sprawdzić na BIP odpowiedzi na pytania radnych. Jest tam również odpowiedź na moje pytanie dotyczące liczby osób zatrudnionych w szpitalu, jak i liczby mieszkańców będącymi pacjentami z gminy Miastko. Co prawda dane te dotyczą miesiąca września, ale jest to jednak jakiś obraz i tak: na oddziale wewnętrznym mieszkańcy Miastka to 51% pacjentów. Na chirurgii – 33%. Na rehabilitacji – około 5%. Na ZOL-u – 44%. Reszta to pacjenci z innych gmin. Ale inne gminy nie dopłacają ani złotówki do naszego szpitala. Za wszystko zapłacą mieszkańcy gminy Miastko. Do tego niemałe koszty zarządcze: siedem osób w ścisłym kierownictwie, w tym tylko dwie z Miastka. Rada nadzorcza z zewnątrz. Lekarzy trzeba ściągać ze Słupska i Gdańska – za najwyższe stawki w okolicy, oczywiście uwzględniające zwroty kosztów dojazdu. Tak naprawdę my radni nie znamy też do końca sytuacji finansowej szpitala, pomimo tego że burmistrz utworzył dodatkowy etat koordynatora ds spółek gminnych. Do tej pory nie znamy treści sprawozdania finansowego. Myślę, że już dawno powinniśmy byli przekształcić szpital w placówkę jednodniową, specjalistyczną, bez kosztów dyżurów całodobowych. Teraz prawdopodobne jest już za późno – trzeba się liczyć z sytuacją, że szpital zostanie przejęty za długi. To jest oczywiście moja dywagacja, bo do końca nie mam dostatecznej wiedzy o warunkach przekształcania. Co wiemy na pewno to to, że NFZ nie będzie w stanie finansować nadlimitowych wykonań, że wpływy ze składek zdrowotnych obniżonych z uwagi na obietnice wyborcze nie zapewniły planowanych przychodów w NFZ. W związku z tym rząd wraca do planowanych wcześniej rozwiązań polegających na konsolidacji szpitali i skupianiu się na dużych wysoko wyspecjalizowanych ośrodkach. To pokazuje, że utrzymanie innych mniejszych szpitali spadnie na barki samorządów, jeżeli będzie ich na to stać lub na likwidację jednostek. Podsumowując, skoro samorządy chcą dotować szpitale to znaczy, że będą dokładać do systemu opieki zdrowotnej kraju (NFZ).
Czyli gmina stoi na krawędzi?
Tak, jesteśmy bardzo blisko granicy możliwości finansowych. Musimy się zdeklarować, albo decydujemy się na coroczne wysokie dopłaty do szpitala albo musimy liczyć się z jego przejęciem. To, co nas ściąga na dno, to nie tylko oświata, ale szpital i zapaść organizacyjna wynikająca z bezrobocia. Największą bolączką od lat degradującą gminę jest brak ochrony naszego lokalnego rynku pracy. Oddaliśmy go od lat 90-ych firmom zewnętrznym spoza gminy. Nawet obecnie śmieci z ulic i cmentarzy wywozi firma z Bytowa, za prawie 300 tysięcy złotych rocznie. To są prace, które powinien wykonywać miastecki zakład komunalny.
Jakie Pan widzi rozwiązanie?
Złożyliśmy projekt połączenia wszystkich zakładów komunalnych – ZEC, ZWiK, ZMK – w jeden duży podmiot. Jedna rada nadzorcza mniej – 120 tys. oszczędności roczne. Jeden zarząd mniej – 250–300 tys. oszczędności. Większy kapitał, więcej sprzętu, na pewno możliwość wygrywania przetargów na własnym terenie. Dziś 220 metrów kanalizacji deszczowej w ul. Długiej za 1,2 mln zł wykonuje firma z Bytowa, a ZWiK nawet nie startuje do przetargu. Podobnie ZEC. To pokazuje skalę zaniedbań. Miastko musi wrócić do tego, by samo realizowało swoje inwestycje – wodociągi, asfalty, kanalizacje, płyty jumbo, bruki, porządkowanie zieleni, wycinki, biomasy, kompostownie. Tak robią Kępice. Tam gmina robi wszystko sama, chroniąc rynek pracy, zatrzymuje to też mieszkańców przed emigracją zarobkową.
Wspomniał Pan o kompostowni. To realne?
Bardzo realne. Zrobiłem szczegółową kalkulację: za 4,5 – 6 mln zł można wybudować kompostownię tylko dla bioodpadów i osadów ściekowych. Mielibyśmy tani naturalny nawóz dla współpracujących rolników, zmniejszenie kosztów ZWiK-u, miejsca pracy i rozwiązanie problemu gospodarki bioodpadami, czyli obniżenie opłat za odbiór odpadów, zwiększenie przychodów z pit i cit. Idealna lokalizacja to teren byłego wysypiska w Gatce – 750 metrów od najbliższych zabudowań w pełnym otoczeniu leśnym. Nikt dotychczas nie jest tym zainteresowany. Ręce opadają.
Jaka jest Pana ogólna diagnoza?
Absolutna zapaść organizacyjna jak wcześniej wspominałem. Zaniechania, asekuracja polityczna, strach przed odpowiedzialnością. Zamiast tworzyć miejsca pracy, pobudzać rozwój, rozwiązania są odkładane, a gmina traci mieszkańców, pieniądze i potencjał. Można to wszystko zaplanować i zrobić inaczej. Są gotowe pomysły, projekty, analizy, ale nie widać zainteresowania ze strony burmistrza i jego otoczenia.
A czy radni są zainteresowani?
W mojej ocenie część radnych na pewno - mam nadzieję, że większość. Myślę, że następne tygodnie pokażą, którzy radni są zainteresowani wprowadzaniem zmian organizacyjnych, a którzy będą preferować kontynuację polityki gospodarczej, a właściwie jej braku.
A dokładnie co ma Pan na myśli?
Dokładnie to co powiedziałem wcześniej, tworzenie jednego zakładu komunalnego, który będzie posiadał pełny potencjał do rozwijania działalności gospodarczej, przejmując wszystkie realizowane zadania inwestycyjne, remontowe i usługowe. Do tego uwzględniamy wprowadzenie taryfy za zrzut wód opadowych do kanalizacji deszczowej, dającej środki na bieżące utrzymanie sieci i jej rozwój, dalej wprowadzenie opłaty adiacenckiej na obszarach objętych inwestycjami infrastrukturalnymi – tzw. opłata solidarnościowa, umożliwiająca wieloletnie planowanie inwestycji dla nowo powołanego podmiotu komunalnego. To są projekty organizacyjne, jakie złożył nasz klub. Jaki będzie efekt, proszę śledzić przebieg debat na komisjach oraz wyniki głosowania.
Czy znamy już plany inwestycyjne gminy na rok 2026?
Tak, burmistrz przedstawił już projekt planu, niemniej z uwagi na spłatę zadłużenia gminy jest on wyjątkowo ograniczony.
Jak pan ocenia przedstawiony plan?
Niestety negatywnie, ale myślę, że jest pole do korekty przy rezygnacji części radnych z rozgrywek politycznych i skupieniu się na rzeczywistych problemach mieszkańców.
Proszę doprecyzować problemy o których Pan wspomina.
Otóż w planie inwestycyjnym znalazła się kontynuacja budowy promenady spacerowej za 350 tys. oraz zabezpieczenie kwoty 1,2 miliona na rozbudowę dojazdu do jeziora Lednik, natomiast trwający dramat kilkudziesięciu mieszkańców bloków przy ul. Podlaskiej za kwotę 250 tys. został pominięty. Do tego należy przypomnieć brak środków na budowę odcinka ok. 10-15 m przelewu burzowego w ul. Kolejowej, którego brak powoduje rozlewisko po każdym większym deszczu. Szacowany koszt to 50-70 tys. Kolejnym nieujętym zagadnieniem jest odtworzenie głębokiego drenażu wód na ul. Ogrodowej, który odpowiada za podniesienie się poziomu wód gruntowych i również zalewanie piwnic, niszczenie fundamentów budynków zlokalizowanych na tym terenie. Dalej, również wykonanie zaplanowanej kanalizacji deszczowej, do której mogliby się włączyć mieszkańcy nie będący w stanie zagospodarować wód opadowych na własnym terenie. I tu uwaga - powyższe roboty budowlane z uwagi na niewielki stopień komplikacji może wykonać spółka ZWIK posiadający wykwalifikowanych pracowników i odpowiedni sprzęt. Pytanie, czy jest w ogóle wola podejmowania dodatkowych zadań, jeżeli obecna wysoka cena odbioru odpadów generuje zyski i pokrywa inne koszty działalności spółki.
Olek kapusta 19:55, 06.12.2025
Prawda jest zawsze ale to zawsze po srodku a ta prawda brzmi tak; Miastko to nawet dr Zięba ani uzdrowiciel kwantowy taratajcio nie uleczy tego wszystkiego co panuje w Miastku tam by się musiał urodzić ktoś kto by postawił na ściernisku dużą firmę jak w Bytowie wtedy może coś by tam drgnęło ja to wam mówię wasz ekspert od spraw życiowych a wiem co mówię bo z nie jednego pieca chleb jadłem, tylko że nikt mnie nie chce słuchać bo każdy ale to każdy udaje mądrzejszego od siebie, dodam jeszcze że ostatnio chamskie i beszczelne komentarze były pisane w moją stronę, mam to gdzieś, możecie mnie wyzywać, krytykować, obgadywać, możecie dać kciuk w górę lub w dół, możecie mnie opluwać, mam to gdzieś a krytykantom powiem jedno, kto choć raz trochę mnie posłucha to na pewno ale to na pewno nie będzie zimą w dziurawych butach chodził.
WYWIAD. Radny Zagaja OSTRZEGA: Miastko TONIE!
Prawda jest zawsze ale to zawsze po srodku a ta prawda brzmi tak; Miastko to nawet dr Zięba ani uzdrowiciel kwantowy taratajcio nie uleczy tego wszystkiego co panuje w Miastku tam by się musiał urodzić ktoś kto by postawił na ściernisku dużą firmę jak w Bytowie wtedy może coś by tam drgnęło ja to wam mówię wasz ekspert od spraw życiowych a wiem co mówię bo z nie jednego pieca chleb jadłem, tylko że nikt mnie nie chce słuchać bo każdy ale to każdy udaje mądrzejszego od siebie, dodam jeszcze że ostatnio chamskie i beszczelne komentarze były pisane w moją stronę, mam to gdzieś, możecie mnie wyzywać, krytykować, obgadywać, możecie dać kciuk w górę lub w dół, możecie mnie opluwać, mam to gdzieś a krytykantom powiem jedno, kto choć raz trochę mnie posłucha to na pewno ale to na pewno nie będzie zimą w dziurawych butach chodził.
Olek kapusta
19:55, 2025-12-06
W Rzepnicy ZABLOKOWALI budowę kanalizacji
Jeżeli nie chcieli, to teraz niech się bujają i chodzą sr** za stodołę ! Co za ciemnota się porobiła w Polsce, to nikt na świecie takiej nie widział !
Viking
14:02, 2025-12-06
Piotr Wroński został szefem Osiedla nr 4. ODDA DIETĘ!
Ten to ma parcie....
Orpesa
12:42, 2025-12-06
Piotr Wroński został szefem Osiedla nr 4. ODDA DIETĘ!
Nie można być ,,zwodzonym za nos,, oraz ,,pozostać przewodniczącym,, gdy się nim dopiero zostało.
bubu
09:40, 2025-12-06